filo
Dołączyła: 23 Wrz 2010 Posty: 3722 Skąd: Poznań
Wysłany: Sob 28 Kwi, 2018 17:36
Już nikt nie pamięta psikania i tabletek.
Księżniczka wróciła do swoich standardowych wymagań: teraz nie dotykaj, bo nie. A teraz się posuń, bo ja śpię w tym łóżku!
filo
Dołączyła: 23 Wrz 2010 Posty: 3722 Skąd: Poznań
Wysłany: Sob 12 Maj, 2018 14:18
Z pamiętnika wolontariusza:
Godzina 23 - chcę iść spać. Łóżko zajęte. Tiko i Kiko oraz rezydent Łasik objęli je w posiadanie i śpią w najlepsze.
Godzina 23:15 - bez zmian. Próbuję przekonać koty werbalnie, że ja też chcę spać. Brak reakcji.
Godzina 23:45 - ja naprawdę chcę iść spać. Siadam kawałkiem na wolnych 10 centymetrach z brzegu łóżka. Koty patrzą z wyrzutem, że przeszkadzam. Powoli centymetr po centymetrze próbuję się przesunąć.
Godzina 24 - udaje mi się położyć z samego brzegu. Jedna ręka się nie mieści....
Godzina 24:15 - Tiko i Kiko mają mnie dość i sobie idą. Łasik zostaje, bo on śpi zawsze ze mną i mnie nie opuści.
Godzina 5:15 - Milka do mnie gada i po mnie łazi. Chyba jej się nudzi. No fakt, jest już jasno. Jak można spać o tej porze! Udaję, że śpię.
Godzina 5:30 - Milka nie daje za wygraną. Ona dobrze wie, kiedy udaję. Muszę z nią pogadać i ją wygłaskać. Według Księżniczki to najlepsza pora do głaskania. W ciągu dnia nigdy nie ma na to ochoty...
Godzina 5:45 - w sumie skoro już nie śpię, to mogę iść poszukać, co tak śmierdzi. To znaczy wiem, co śmierdzi, tylko nie wiem gdzie. Śmierdzi to, co zostawił Bati gdy nie poszedł do kuwety.
Godzina 6:00 - wracam do łóżka. Jest wole. Tiko i Kiko szaleją po całym mieszkaniu. Próbuję przysnąć.
Godzina 6:30 - dzwoni budzik. Pora wstać i iść zarabiać na żwir i kocią karmę...
Neda
Dołączyła: 05 Wrz 2016 Posty: 3061 Skąd: Suchy Las
Wysłany: Sob 12 Maj, 2018 14:58
standard, wszyscy muszą się dostosować do zegara biologicznego kotów, ten ludzki jest jakiś podrzędny
Z pamiętnika wolontariusza:
Godzina 23 - chcę iść spać. Łóżko zajęte. Tiko i Kiko oraz rezydent Łasik objęli je w posiadanie i śpią w najlepsze.
Godzina 23:15 - bez zmian. Próbuję przekonać koty werbalnie, że ja też chcę spać. Brak reakcji.
Godzina 23:45 - ja naprawdę chcę iść spać. Siadam kawałkiem na wolnych 10 centymetrach z brzegu łóżka. Koty patrzą z wyrzutem, że przeszkadzam. Powoli centymetr po centymetrze próbuję się przesunąć.
Godzina 24 - udaje mi się położyć z samego brzegu. Jedna ręka się nie mieści....
Godzina 24:15 - Tiko i Kiko mają mnie dość i sobie idą. Łasik zostaje, bo on śpi zawsze ze mną i mnie nie opuści.
Godzina 5:15 - Milka do mnie gada i po mnie łazi. Chyba jej się nudzi. No fakt, jest już jasno. Jak można spać o tej porze! Udaję, że śpię.
Godzina 5:30 - Milka nie daje za wygraną. Ona dobrze wie, kiedy udaję. Muszę z nią pogadać i ją wygłaskać. Według Księżniczki to najlepsza pora do głaskania. W ciągu dnia nigdy nie ma na to ochoty...
Godzina 5:45 - w sumie skoro już nie śpię, to mogę iść poszukać, co tak śmierdzi. To znaczy wiem, co śmierdzi, tylko nie wiem gdzie. Śmierdzi to, co zostawił Bati gdy nie poszedł do kuwety.
Godzina 6:00 - wracam do łóżka. Jest wole. Tiko i Kiko szaleją po całym mieszkaniu. Próbuję przysnąć.
Godzina 6:30 - dzwoni budzik. Pora wstać i iść zarabiać na żwir i kocią karmę...
Kacper to pieszczoch nad pieszczochy. Wykorzystuje każdą okazję, żeby przyjść się poprzytulać i pofikać te swoje słynne koziołki. Co mam zrobić, biedna, jak mi się tak sam wciska pod rękę? No głaszczę, miziam tego szalonego kocura. A potem, zupełnie niechcąco, napotykam na wzrok Odiego i momentalnie mam ochotę rzucić się na kolana i błagać go o wybaczenie. Że jemu nie udostępniłam drugiej ręki. Ale wtedy już jest za późno. Pojawia się ten słynny arystokratyczny foch
I mruczenie Kacpiego gdzieś z dołu, że już mam skończyć te filozoficzne rozważania i skupić się na mizianiu - w końcu tak dobrze nam szło... To znaczy: miziało.
_________________ Gdzie koteł wleźć nie może, tam i tak wlezie.
filo
Dołączyła: 23 Wrz 2010 Posty: 3722 Skąd: Poznań
Wysłany: Sro 20 Cze, 2018 20:57
Często o nim ostatnio myślę. Chyba wywołałam wpis
Milusię ostatnio Tiko prześladuję. Męskość szuka kobiecości dość brutalnie, więc kończy się wrzaskami
Kacper to pieszczoch nad pieszczochy. Wykorzystuje każdą okazję, żeby przyjść się poprzytulać i pofikać te swoje słynne koziołki. Co mam zrobić, biedna, jak mi się tak sam wciska pod rękę? No głaszczę, miziam tego szalonego kocura. A potem, zupełnie niechcąco, napotykam na wzrok Odiego i momentalnie mam ochotę rzucić się na kolana i błagać go o wybaczenie. Że jemu nie udostępniłam drugiej ręki. Ale wtedy już jest za późno. Pojawia się ten słynny arystokratyczny foch
I mruczenie Kacpiego gdzieś z dołu, że już mam skończyć te filozoficzne rozważania i skupić się na mizianiu - w końcu tak dobrze nam szło... To znaczy: miziało.
Na początku muszę Wam zarekomendować R E W E L A C Y J N Ą zabawkę interaktywną. Nazywa się "świerszcz". Ale muszę Was ostrzec: on skacze! (ja prawie dostałem zawału jak zobaczyłem - dobrze, że pańcia nie zdążyła tego sfilmować) Potem już miałem z nim ubaw po pachy. To znaczy do momentu, kiedy nie odpadła mu noga... Potem już nie było tak super, jakiś taki się zrobił wolny i nie chciał się ze mną bawić, więc pozostało mi tylko skonsumować gada (znaczy: owada). Hmm... Strasznie to było męczące, więc musiałem sporo odpoczywać.
Muchy też są w porządku, ale czasem trochę za wysoko latają.
Kolejnym pomysłem na zajęcie czasu jest próba ukrycia się w czyimś bucie. Jeśli jeszcze nie próbowaliście - polecam! Można się do niego poprzytulać, fantastycznie pachnie potem i jest taki... no, sami wiecie... Nie mogłem się oprzeć!
Nie polecam natomiast laserka (nigdy nie mogę go złapać, nawet kiedy wydaje mi się, że już go mam!), ogona Odiego (jest prawie pewne, że oberwiecie za to łapą), ani otwartego słoiczka z farbą (można się ubrudzić).
Robiłem ostatnio zakupy nowych zabawek, karmy i żwirku. Kiedy mój brat Odi (znacie go, to ten orientalny jegomość, który uważa się za kocura lepszego sortu) to zobaczył, padł zemdlony... Musiałem go ratować masażem i miziankami.
Jeżeli jeszcze Wam mało arystokracji to proszę: pełną gębą i pełną piersią.
Ach ten wąsik, ten nosek, to idealne ułożenie łat... Cały ja! Wiem, wiem, skromność nie jest moją mocną stroną
Poza oczywistym urokiem osobistym, wzrokiem wiecznie wygłodniałego zombie i nieustającym mrukiem mam jeszcze coś, co sprawia, że pańcia się rozpływa na mój widok. Próbowała to nawet uchwycić aparatem w czasie mojej drzemki
No co się śmiejecie?! Wam nigdy nie zdarza się spać z jęzorem na wierzchu??
Mruki i buziaki,
Wasz Kacper
_________________ Gdzie koteł wleźć nie może, tam i tak wlezie.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
"Strona internetowa oraz forum Fundacji dla Zwierząt Koci Pazur" wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie plików cookies w celach statystycznych. [więcej informacji]