Co tam u pana Misia? A wspaniale, sierść odrasta ciemna i mocna, Piriton podziałał i kocurro już sie tak nie wylizuje. Ale to co bardziej cieszy to to, że Misiu juz nie ucieka przed reka, która chce go pogłaskać. Wcześniej nasz kawaler był niepewny, nerwowy, na dwonek do drzwi chował sie pod łóżko. Teraz wita nas pod drzwiami i nic nie jest w stanie przerwać jego drzemek na kocyku, no, chyba że jedzenie!
Pora karmienia to istny cyrk. Misiu śpiewa, płacze, tańczy a rezydentka przyglada sie temu w zdziwieniu - nigdy nie musiała tak biadolić a miska zawsze była pełna. Teraz musi zjadać swoja porcje jedzenia pod czujnym ludzkim okiem bo Misiu zawsze chetnie pomoze dokończyc.
Ostatnio nawet udało nam sie wyczesać kawalera i to bez protestów. A co robi Misiu poza tym? Goni Ksenie, zaglada do garnków i opala sie w balkonowym oknie. Moze kiedyś uda mi si Wam pokazać jak oni sie gonia, bo to nie jest żaden biedny kaleki kotek, to prawziwy zawadiaka. Potrafi zaczaić si za zasłona, pacnac ja w tyłek i gonic zawziecie po całym mieszkaniu.
(sorry za żelazko ale od tygodnia nie mogłam sie odkopać

) widać tu jak sie pan Misiu pieknie wybielił, nie ma już tej żółtawej poświaty na kłaczkach.
I naturalnie selfie bo pan stał si bardzo całuśny, mozna już czółko do czólka zbliżyć, baranka nie zrobi ale całuski przyjmuje. A rano potrafi budzić lizaniem po uchu

zawstydził nawet Konkubenta
