Wiem, że się wieki całe nie odzywaliśmy
Przyjmuję wszystko na klatę.
Trochę nic sie nie działo a trochę mnie nie było.
Teraz jestem, nadganiam zaległości.
Podczas mojego absentu, kotami zajmowała się moja serdeczna znajoma.
Dotychczas zawsze wszyscy zachwycali sie głownie Filipem - brytol błękitny - wiadomo.
Jakie było moje zdziwienie gdy po pwrocie usłyszałam:
"Fajne wszystkie koty ale Vincent jest THE BEST".
Same NAJ, najfajniejszy, najukochańszy, najtulaśniejszy...
W sumie cała prawda o Vincu.
Jest boski chłopak z Niego.
W sumie grzeczny, tłuką się czasami z Piotrusiem aż futro leci.
Gocha drze się asekuracyjnie zanim jeszcze Vincu do Niej podejdzie.
Drze się jak obdzierana ze skóry.
Na początku zabijałam się o własne nogi lecąc na ratunek, teraz lekko unosząc głowę mówę; "Gocha, na litość boską...."
Z codziennych spraw:
- futro już czarne
- jemy już wszystko
- oczy spuchnięte
Dzisiaj był u okulisty, zapalenie powiek, zbyt mało łez, tendencja do wywijania powiek, rogówka tez dostała po herpesie.
Dostaliśmy antybiotyk na 3 tygodnie, ktople, ciepłe okłady, masowanie oczu.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
"Strona internetowa oraz forum Fundacji dla Zwierząt Koci Pazur" wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie plików cookies w celach statystycznych. [więcej informacji]