Nagle usłyszałam płacz kociego malucha, - głosik brzdąca doprowadził mnie do srebrnej skody - maluszek jest na bank pod maską!!! o robić? Czekaja koty i ślub, ale a takiej sytuacji zostawić kociaka nie można - ruchliwa ulica plus ryzyko okaleczenia lub śmierci nawet jeśli utknie w aucie... No cóż - zaczęłam nawoływać, kociak zareagował. Po paru chwilach zobaczyłam wystraszone oczęta wyglądające zza opony - jednak próby zbliżenia dłoni kończą się sykiem i paniczną ucieczką - znowu pod maskę... Na szczęście w torbie pałęta się saszetka pachnącej karmy - na takie właśnie okazje... Robię ścieżkę dostępu do karmy położonej dalej od auta - kociak musi być wygłodniały, bo wychodzi prawie natychmiast, zbliża się, zaczyna jeść a wtedy w ruch wchodzi sweterek - no i mam sycząco-prychającą maludę:)
Dodam tylko, że na przysięgę zdążyłam, a koty koleżanki zostały obsłużone, tylko nieco później:)
Alex jest zdrowy i już odrobaczony.
Już następnego dnia mruczał na widok człowieka:) Jego wiek określono na 8 tygodni.
Później dowiedziałam się, że maleństwo koczowało w tym aucie ponad dobę - faktycznie był mocno odwodniony, jak tylko postawiłam miseczkę z wodą to przede wszystkim rzucił się do chłeptania i wypił cała!
Więcej Alexa na ZDJĘCIACH.