Rodzik to niesamowity kotek. Szuka ciepła i miękkości gdzie tylko może.
Jak wiemy, nasz przystojniaczek ma problemy z oddychaniem, także czasem prędzej Rodzika słychać niż widać. Duży zdumiał się wczoraj nieziemsko - idzie przez korytarz, a rodzikowski gdzieś ewidentnie jest... Pytanie tylko - GDZIE? Otóż nasz mały łowca przygód wszedł do szafy i ułożył się na najmocniej grzejącej rurze - ach, zalety ogrzewania podłogowego )))
A poza tym to z tymi maluchami wszystko w normie - mizianki, tulanki i głośne protesty, kiedy człowiek tylko próbuje wstać i PRZESTAĆ GŁASKAĆ KOTKA.
W weekend można sobie dłużej pospać. No chyba, że Nenka zaczyna chodzić po mieszkaniu i wydawać jęki nawołujące do mizianek. Byłam święcie przekonana, że coś naprawdę się dzieje - a gdzie tam? Panienka była spragniona czułości, zabawy, tulenia... Niby taka nieśmiała, a latający WRÓG jest szarpany jak przez prawdziwego gladiatora. Następnie WROGA atakuje Rodzisław wspaniały (mający malutkiego grzybka na uchu - już prawie pokonaliśmy tę paskudę) - to dopiero szalony zawodnik - najbardziej lubię ten chód zwycięzcy z piórkiem w pyszczku.
Czy może być lepszy początek dnia niż taki, kiedy Rodziulek kładzie się na brzuchu człowieka rozmruczany jak traktor? No chyba nie... Rodzisław wtula się we mnie non stop, dziś właściwie kursował z miejsca na miejsce - oby być tam, gdzie jest człowiek. Już niedługo na wątki pojawią się nowe zdjęcia największych przytulasów na świecie.
Nenulka AKA czarna królewna osiąga tak wysokie dźwięki, że nieraz też się martwimy, czy wszystko jest ok, na szczęście to tylko zachęta do zabawy.
Dziękujemy pięknie - dzieciaki bardzo chciały pomagać w lepieniu pierogów, jednakże Rodzik był zbyt zainteresowany JEDZENIEM, a nie pracą, także musieliśmy zaniechać tego procederu. Dziś na przykład w nocy Rod stwierdził, że zdecydowanie nastąpił czas na pobudkę i tylko mięczaki śpią o 4 w nocy. Wszystkie kosmetyki z szafki nocnej poleciały na ziemię, czy ktoś jest w stanie zatrzymać pędzącą czarną niszczycielską siłę? Po całej akcji Rod wskoczył na mój brzuch i rozmruczał się tak, jak tylko On potrafi.
Rod oznacza NIENAJEDZONY. Znów mieliśmy akcję pt: "a ja rzucę się na ludzkie żarcie w ciągu tych dwóch sekund, kiedy leży samo na stole. I tym oto sposobem Rodzik uciekał przez całe mieszkanie z obierkami po pomarańczy.
Przed kociakami chowamy absolutnie wszystko. Czasem nawet nam zdarzy się wtopa.
Ja mam kuchnię absolutnie sterylną, nic nie zostaje na wierzchu, a jednak przez świętami okazało się, że nawet to co schowane nie jest bezpieczne. w pudełku zamykanym pózniowo miałam pierniki, Ołówek okazało się potrafi zdjąć dobrze zamkniętą pokrywkę, obudziło mnie mlaskanie...
zuzk pisze:Ja mam kuchnię absolutnie sterylną, nic nie zostaje na wierzchu, a jednak przez świętami okazało się, że nawet to co schowane nie jest bezpieczne. w pudełku zamykanym pózniowo miałam pierniki, Ołówek okazało się potrafi zdjąć dobrze zamkniętą pokrywkę, obudziło mnie mlaskanie...
O mamo! Czyli nie tylko u nas takie przygody. Ja chowam absolutnie wszystko, ale czasem najzwyczajniej brakuje mi rąk. Poza tym zaczęłam się zastanawiać, czy Rod przypadkiem nie jest jednak pieskiem. Rod bowiem aportuje nam zabawkową myszkę. Z racji tego, że w weekend Duzi są w domu, Rod postanowił zająć nam ładny kawał czasu swoim ganianiem za mychą. Jeśli nie rzucamy w odpowiednim tempie, następują dzikie piski i ponaglanie. W sumie trochę zajęć z wychowania fizycznego przyda się temu słodziakowi
Nenusia natomiast w nosie (najcudowniejszym na świecie!) ma tę myszkę i w ciszy i skupieniu oddaje się relaksowi - hamak na drapaku to idealne miejsce na tego typu aktywności.
Z nóżką Nenusi był problem - to najprawdopodobniej "pamiątka" po panleukopenii - czasem przy bieganiu ściaga lewa tylnią łapkę. Od dwóch dni z łapeczką coś jest inaczej. Dostaliśmy leki przeciwzapalne, jeżeli to nie pomoże będziemy działać z rentgenem. Oby to nie było nic poważnego, bo już padamy ze stresu. Nenusia, proszę być zdrowym kotkiem! Bo człowieki się martwią!