Ona jest cała absolutnie do pożarcia. Oczywiście, ja jestem ta zła, za to Duży to numer jeden, pozwólcie, że napiszę to jeszcze raz.
Rodzio z kolei nie jest w stanie oddalić się ode mnie na więcej niż pół metra. Siedzę na kanapie, piszę ten post, a Rodziulkowski leży tuż przy mojej nodze.
Dziś w nocy wszyscy nienażarci mieli szalony plan - obudzić mnie i zmusić do śniadanka wcześniej niż standardowo. Oj, niestety zasnęłam i jedzenie było planowo.
W ten weekend miałam mnóstwo czasu dla kociastych - Duży pojechał oglądać ludzi, którzy grają na komputerze, a ja miałam cały weekend na pracę i mizianie największych pieszczochów.
Nenusia przeszła samą siebie - wiadomo, nie ma największej miłości, to można potulić się do tej Dużej, ona wcale nie jest taka zła.
Nenucha przylgneła do mnie plecami i zapadła w mruczący trans. Niestety nie udało się zrobić zdjęcia - bohaterka uciekła przestraszona tym, że nagle zapaliłam światło
come-here pisze:W ten weekend miałam mnóstwo czasu dla kociastych - Duży pojechał oglądać ludzi, którzy grają na komputerze, a ja miałam cały weekend na pracę i mizianie największych pieszczochów.
A Rodzik nie chciał jechać z Dużym? Skoro w domu razem oglądają tych, co grają w gry to jak teraz Duży mógł pojechać sam?!
Rod zamordował już wszystkie myszki z naszego domu - dziś zaczął podrzucać sobie otwarcie plastikowe otwarcie od soku (bez obaw, nie ma możliwości, aby je pożarł). Piski, krzyki i nawoływanie Nenusi - czy siostra mogłaby opuścić brata w takiej chwili? Oj nie
Kociaści mają również nową metodę budzenia Dużych rano - wchodzą na toaletkę znajdującą się obok łóżka i przeprowadzają nalot - iście bombowy. Dziś Rodzio bardzo intensywnie przeglądał się w lustrze, bowiem strącił stojący na toaletce balsam do ciała.
Kolejny weekend, kolejne święto - dzień krojenia mięska. Uwinęliśmy się z Dużym w ekspresowym tempie, śmiem twierdzić, że wiecznie głodne bestie również miały w tym swój udział. Oczywiście Rodzisław piękny po napełnieniu brzuszka zaczął bawić się kawałkiem mięsa, który ostatecznie wrzucił na suszarkę z praniem. NO CÓŻ...
Kociaste zawsze wiedzą, jak poprawić mi humor. Leżę pod kocem, głowa boli, a Rodziobak (tak, mamy nową ksywkę) twardo obok mnie. Oby być bliżej. Oby nie odsunąć się od człowieka na więcej niż 10 centymetrów. Dodatkowo Rodzio dał dziś mały pokaz nieładnego zachowania - aż rezydentka się wkurzyła i owarczała delikwenta... Nenusia natomiast zakopała się dziś w kanapie tak głęboko, że przestraszona szukałam pannicy dobre 15 minut. Hmm, a jakie było zdziwienie, jak wyleciała z piernatów
Dziś zastanawialiśmy się, gdzie był Rodzik, kiedy rozdawano rozum Stawiamy na to, że na pewno rzucał się na jakieś mięsko. Siedzę sobie, siedzę, a Rodziobak wskakuje na taborecik i zaczyna się wydzierać. Czyżby muszka? No nic nie widać... Podsadzam Jegomościa, aż tu nagle ... Rodzio myślał, że gwoździk, na którym wisi kalendarz to robaczek. I jak tu Rodziolka nie kochać?
come-here pisze:Dziś zastanawialiśmy się, gdzie był Rodzik, kiedy rozdawano rozum Stawiamy na to, że na pewno rzucał się na jakieś mięsko. Siedzę sobie, siedzę, a Rodziobak wskakuje na taborecik i zaczyna się wydzierać. Czyżby muszka? No nic nie widać... Podsadzam Jegomościa, aż tu nagle ... Rodzio myślał, że gwoździk, na którym wisi kalendarz to robaczek. I jak tu Rodziolka nie kochać?
Nena, czyli Jej puchatość ostatnio bardzo się wystraszyła. Kto to widział, żeby jacyś kurierzy dzwonili domofonem i przychodzili z paczkami ... Pannica udała się na swoje standardowe miejsce obserwacji (za biurko) i czekała, aż obcy odejdą spod drzwi. Dodatkowo Duzi wymyślili sobie, że z okazji święta Dużej zamówią sobie pizzę - no i znowu ten domofon. To jakieś dziwne wynalazki, a Nenula najbardziej lubi spać przytulona do brzucha Dużego - czyżby tam było najbardziej miękko?
"No ale o co Ci chodzi, poznosiliście jakieś kartony, w dodatku mają jakiś taki fajny wkład. Przepraszam, czy już naprawdę nigdzie nie mogę wejść???????"
Po każdym wyjeździe kociaki nie odstępują nas na krok. Rodzio generalnie niechętnie opuszcza moje kolana, po chwili biegania zaczyna się pisk oraz nawoływanie - "Człowieku, teraz się tulimy".
Oprócz miziania jest jeszcze nowa atrakcja - robot sprzątający. Po latach spędzania ogromnej ilości czasu na normalnym odkurzaniu (a przecież można go było spożytkować na głaskanie, tak?" Duzi sprawili sobie ułatwiacz życia. Rodzik też go niezmiernie polubił, po włączeniu melduje się tuż obok.