
To, że ten kocur żyje, to naprawdę cud, a raczej tragedia omyłek zakończona happy endem...
W skrócie: do lecznicy karmicielka przynosi kocura w bardzo ciężkim stanie, FIV pozytywnego, pewnie z FAIDS, bo zaniżone leukocyty, ślepy, może cukrzyca, pewnie nerki, tragedia w paszczy, dzikun do kwadratu, oczywiście niewykastrowany - pewnie nie wybudzi się z narkozy, ale nie ma wyjścia...
Kocur się wybudza, wyniki krwi - w porządku, po obserwacji - jednak widzi, choć cierpi na nadciśnienie, co zaowocowało zmianami w oczach... ALE wykonano także RTG i znaleziono śrut - w tym jeden pocisk, który na bank drasnął kręgosłup - cud, że kot się porusza! Musiał przeżyć też jakiś poważny wypadek - być może samochodowy - jakoś się jednak wykaraskał, mimo że łapka jest trwale podkurczona, a Sobek nie korzysta z niej nawet w formie podpórki.
A co na deser? Ano to, że to jest wyjątkowy koci senior, który bardzo docenia swoje nowe lokum, pozwala sobie podawać leki (w zasadzie sam je wciąga w smaczkach), robić zastrzyki, zakraplać oczy, czyścić uszy; z kotami żyje przyjaźnie, z ludźmi - jeszcze nieco na dystans, ale to będzie na bank miziak do kwadratu!
Więcej Sobiesława na ZDJĘCIACH i i FILMACH.