Ta niesamowita kotka pojawiła się w Fundacji za sprawą jednego ze współpracujących z nami gabinetów weterynaryjnych - Agnes trafiła standardowo na sterylizację, przyniesiona przez karmicielkę... Okazała się koteczką proludzką do granic możliwości, pozwalającą zrobić sobie wszystko - dosłownie! Niestety rychło też wyszło, że banalna kastracja przerodzić się musi w mastektomię, jeśli kotka ma mieć jakiekolwiek szanse na przeżycie... Katastrofa w paszczy i galopujący świerzbowiec to tylko wisienki na tym zdrowotnym torcie:( Zanim zabrano się za cokolwiek wykonano badania krwi (o dziwo, bardzo dobre!), testy (ujemne) oraz rtg, żeby wykluczyć ewentualne przerzuty (czysto!). I tu wkraczamy do akcji my - no bo dojrzała koteczka po mastektomii (czyli de facto już zawsze pacjent onkologiczny), docelowo bezzębna, nie może trafić na ulicę, bez systematycznej opieki - czyli jeśli ma być cokolwiek robione, Futro musi mieć opiekuna - i do czasu znalezienia takiego na stałe podejmujemy się tej roli... I tak Agnes trafia do nas, mimo że już żadnego kota, nie ma miejsc od 20 osobników wstecz, przekoceni na maksa etc. - NO BO JAK INACZEJ???? Zwłaszcza że ta koteczka jest tak niesamowicie wdzięczna, przytulna, rozmruczana, współpracująca i w ogóle CUDOWNA, że wcale nie dziwimy się zespołowi lekarskiemu... My kochamy ją już też...
Agnes jest przecudowna i ufna bez granic... nie wiem jak ona się uchowała na dworze.
Kiedy pierwszy raz ją zobaczyłam, a ona mnie od razu zaczęła do mnie gadać. Zdjęłam jej kapelon, a jedyna trudność w tym polegała na tym, że ona chciała być już głaskana i się wierciła. Musiałam oczyścić jej ranę po operacji, więc wzięłam ją na kolana - lekką jak piórko - a ona nie dość, że cała się rozmruczała to zaczęła brzuszek wystawiać, łapkę podnosić żeby mi nie przeszkadzać przy oczyszczaniu rany... jest kochana i niezwykle grzeczna.
"Agnes... Co to w ogóle jest za kot" - tym lub podobnym zdaniem wielu wolontariuszy podsumowało pierwsze spotkanie z kotką. Pomimo tylu kocich historii rozgrywających się przez lata w szpitaliku, takie charaktery jak Agnes wciąż zadziwiają - swoją łagodnością, potulnością, ufnością... A przecież musiała przeżyć wiele nieprzyjemności i cierpień w swoim życiu na wolności.
Jednak Agnes cieszy się na każde spotkanie z człowiekiem, każdy jego przyjazny gest, każdą dawkę uwagi. Łyka bezproblemowo tabletki, pozwala na wszystkie zabiegi pielęgnacyjne (w tym na mycie brudnego zadka )... No po prostu pacjent idealny! Wystarczy sobie wyobrazić, że przy czyszczeniu rany na brzuchu usnęła, jak gdyby nigdy nic, na kolanach. Nierealnie kochane stworzonko
Nie mamy dobrych wieści...
Po problemach z oddychaniem Agnes wylądowała u weta, a tam zrobiono RTG - obraz jest BARDZO niepokojący, zwłaszcza w porównaniu z tym sprzed raptem miesiąca, kiedy koteczka przeszła mastektomię. Może to być silny stan zapalny, ale lekarz sugeruje raczej inną wersję - tę, która nas zmroziła; tę, której nie chcemy nawet wymawiać... Jeśli ta diagnoza się potwierdzi, Agnes ma przed sobą kilkanaście, może kilka tygodni życia - W KLATCE. Pękają nam serca; kontrola za tydzień...
Cudowna Agnes zasługuje na to, żeby te trudne (wciąż wierzę, że nie ostatnie) chwile spędzić u dobrych ludzi na kolanach, wtulona i mrucząca całą sobą, a nie w szpitalikowej klatce... Tak łagodny i kochany kot nie zdarza się często i, choć należy pomagać każdemu stworzeniu niezależnie od jego charakteru, szczególnie warto ratować właśnie takie istotki jak Agnes, doświadczone przez życie a tak ujmująco pozytywne, na przekór wszystkiemu... Może znajdzie się ktoś, kto zaoferuje jej dom tymczasowy, czyli trochę przestrzeni, troskę i ciepło, by nasza urocza staruszka poczuła się jak u siebie, w końcu...
kotekmamrotek, tak bardzo trzymam za Nią kciuki i tak bardzo dobrze wiem, że z rakiem nie ma szans Strasznie mi przykro, że nie mogę Jej wziąć do siebie Agnes mam nadzieję, że ktoś da Ci swoje kolana i miłość
Wczorajsza kontrola nie rozwiała jeszcze ostatecznie wątpliwości. Z racji dawkowania narażenia na promieniowanie X odroczyliśmy powtórne RTG na za 2 tygodnie - upłyną wtedy 3 tygodnie od poprzedniego zdjęcia i poprawa bądź ewentualne pogorszenie będzie lepiej widoczne. Wczoraj wykonaliśmy USG płuc i jamy brzusznej i ono niestety też nie dało nam ostatecznej diagnozy. Dlatego póki co wierzymy w najlepsze, choć szykujemy się na najgorsze
Agnes przeprowadziła się dzisiaj do DT i już w pierwszych minutach włączyła traktorek i umościła się w najwygodniejszym posłanku.
Trzymajcie kciuki za poprawne relacje z pozostałymi tymczasami
Agnes w DT radzi sobie świetnie - prychającego Chychcika i ciekawskiego Rychcika władczo omiaukuje swoim matronowym głosem, dzięki czemu chłopcy w ogóle nie wchodzą koteczce w paradę. Mości się we wszystkich najwygodniejszych legowiskach, a nawet ukradła Chysiowi nocną miejscówkę przy moim boku.
Kota grzecznie je i korzysta z kuwety, chociaż życzyłabym sobie żeby jadła więcej i robiła ładniejsze bobki, niemniej w żadnej z tych kwestii nie ma dramatu.
Widać jednak że nie jest z nią całkiem dobrze, aktywności nie wykazuje praktycznie żadnej. Cały czas śpi i mruczy. Spacer do kuwety wywołuje zadyszkę, a mycie obsranego ogona napad duszności