Jedziemy z antybiotykiem już drugi tydzień. Trwamy też w zakrapianiu oka - na tę chwilę 4 x dziennie.
Czy poprawa jest? No jakaś tak. Widać, że oko jest mniej rozpulchnione, nie takie czerwone, mniej się brudzi w ciągu dnia... mam nadzieję, że to dobry kierunek, że w końcu się uda wyleczyć je całkowicie.
My się martwimy, ale Rudzik jak zwykle tryska entuzjazmem i jest pełen optymizmu
W tym tygodniu zaliczyliśmy kontrole okulistyczną. Tak więc poprawa jest, ale to dalej nie to co byśmy chcieli. Doktor zalecił przedłużenie antybiotyku o kolejne 10 dni i dołożył dwa kolejne specyfiki do zakrapiania oka. Kolejna kontrolę mamy na początku marca, trzymajcie kciuki.
W międzyczasie Rudzikowi humor dopisuje i to nawet bardzo Uskutecznia zapasy i gonitwy z Granatem Dopomina się o głaski i barankuje nas entuzjastycznie nad ranem Niedawno też zdobył nowy szczyt - pierwsza kondygnacja drapaka. Nie pamiętam czy wcześniej o tym wspominałam, ale Rudzik jest kotem raczej przypodłogowym. Oczywiście chętnie wskoczy na kuchenny blat i zbada co zostawiliśmy w zlewie, ale z drapaka nigdy nie korzystał Do czasu, aż odkrył grzejąca rurę idącą od kaloryfera do ściany Teraz codziennie grzeje na niej dupkę
Rudzik jest kotem fonicznym. Dzięki temu łatwo go zlokalizować w mieszkaniu Chrumka, chrapie, albo gada, nierzadko też mruczy patrząc prosto w oczy
Ma swoje nowe, ulubione miejsce do spania - kartonowy amfiteatr zlokalizowany blisko kaloryfera. Nieraz śpi w nim, dopasowany do kształtu, zwinięty w kuleczkę. Słodko wygląda, gdy słodko śni Sen ten, od czasu do czasu zmąci koszmarek jakiś i wtedy Rudzik wybudza się z krzykiem Rozgląda się wtedy szukając przyjaciół i skarży się na około Mówię do niego, bez sensu słowa, ale on ton rozumie i przychodzi do mnie Wtula się wtedy i w spokoju zasypia na powrót
We wtorek czeka nas wyprawa do Wrocławia. Planowana kontrola na onkologii. Rudzik nie lubi wizyt u weterynarza, więc po powrocie znów będzie trochę obrażony na nas - ludzi, którzy wpakowali go do transportera... Na szczęście Rudzik ma jeszcze kocich przyjaciół, którzy staną na wysokości zadania i zaopiekują się nim, gdy schowany pod łóżkiem, będzie próbował poukładać sobie to wszystko w kociej główce.
Jesteśmy po konsultacji onkologicznej i póki co wydaje się być w porządku Większość strupków na uszach, które martwiły nas poprzednio zniknęły po zmianie diety na mono białkową. Podczas oględzin widoczny był już tylko jeden strupek na uchu, brak wyczuwalnych zgrubień i brak widocznych owrzodzeń. Na lusterku nosowym także nie dostrzeżono owrzodzeń ani innych niepokojących zmian. Oczywiście te dwa miejsca dalej będziemy obserwować, ale znikające strupki bardzo nas cieszą
To co nas w tej chwili martwi to mazista wydzielina w uszach W lewym znacznie jej więcej niż w prawym. Widać, że Rudzikowi to przeszkadza i jest to kolejny powód do drapania, mam nadzieje, że kiedy i to zniwelujemy uszy Rudzika nie będą nosiły już żadnych blizn... zobaczymy
Podróż autem nie należny do ulubionych zajęć Rudzika, więc każdą zmianę tempa omiaukiwał intensywnie. Już 10 min po wyjechaniu z parkingu zaczął nam zawodzić i się skarżyć na zaistniałą sytuacje... trwało to jakieś 150 km... do czasu aż przypomnieliśmy sobie o kociej muzyce To był strzał w dziesiątkę. Zobaczcie sami
Kiedyś testowałam już taką muzykę w domu i widać było kocie zainteresowanie, ale bez szału... tym bardziej ucieszyło mnie, że Rudzik aż tak wyluzował słysząc ją Dalsza podróż była mneiej stresująca także dla nas
U Rudzika kiepskawo Krótko po zakończeniu antybiotykoterapi stan oka znów zaczął się pogarszać Widzieliśmy, że oko brudzi się bardziej, a weterynarz zaglądając pod powiekę stwierdził, że jest znacznie gorzej niż było i znacznie gorzej niż w ogóle było od dawna Oculosan zawiódł nas i już go nie stosujemy. Mamy kolejne krople Difadol i zalecenie kropienia nimi 2-3 razy dziennie. A po nich dla ulgi dajemy Hyabak. Niestety Difadol szypie Doktor pobrał wymaz na PCR i teraz czekamy na wyniki. Za dwa tygodnie mamy kontrolę. Oka prawdopodobnie nie wyleczymy nigdy, musimy przygotować się na to,że infekcje będą ciągle nawracać będzie raz lepiej raz gorzej.
Rudzik też średnio nam wypada nerkowo.
Kreatynina utrzymuje się na stałym, podwyższonym poziomie - 1,95. Mocznik skoczył nam do 15,4. Fosfor udało się zbić i trzyma się w nomie. SDMA - 19,8
Za tydzień czeka nas badanie USG, jeśli się uda i pęcherz będzie pełen to pobierzemy mocz na posiew, przy okazji okazji zmierzymy ciśnienie.
Ostatnio Rudzik ma wizyty rozplanowane raz na tydzień i znów traci zaufanie do mnie Rzadziej przychodzi się przytulić, rano chowa pod łóżkiem żebym przypadkiem nie zabrała go ze sobą wychodząc. Przy ostatniej wizycie obuczał mnie. Taki dźwięk słyszałam od niego pierwszy raz, ale nie dziwie mu się że traci już cierpliwość
Ostatnio zmieniony przez Niebieska Sro 11 Mar, 2020 20:13, w całości zmieniany 1 raz
Rudzik zaliczył dziś pełne badanie USG, punkcję pęcherza i pobrano mu próbkę z ucha na posiew... To ostatnie spotkało się z największym sprzeciwem, zostało owarczane i obuczane. Na wyniki posiewów musimy trochę poczekać, a jeśli chodzi o USG to biorąc pod uwagę wiek Rudzika i jego przeszłość nie ma tragedii, zawsze mogło być gorzej.. Co jest nie tak? Jeśli chodzi o nerki to mają częściowo zatartą granicę korowo-rdzenną, w prawej nerce widoczny jest trójkątny hiperechogenny obszar spowodowany niegdysiejszym zawałem nerki. Obraz nerek sugeruje zmiany pozapalne. Śledzionę mamy lekko powiększoną. W trzustce także widać zmiany pozapalne. Węzły chłonne lekko powiększone. Wątroba, jelita, żołądek i tarczyca są ok. Jedynie jeszcze węzły chłonne przy tarczycy też są powiększone.
Rudzik był bardzo grzeczny podczas badania, nie potrzebna była dodatkowa pomoc, a mniej więcej w połowie zaczął nam mruczeć
Za tydzień mamy kontrolę okulistyczną i przy okazji zbadamy ciśnienie.
Ostatnio zmieniony przez Niebieska Czw 12 Mar, 2020 20:02, w całości zmieniany 2 razy
Cynamon
Dołączyła: 16 Maj 2013 Posty: 3401 Skąd: Poznań
Wysłany: Czw 12 Mar, 2020 00:08
Rudzik trzymaj się i ładnie współpracuj, bo to wszystko dla Twojego dobra
Niebieska przesyłamy moc ciepłych myśli
U Rudzika wciąż się sporo dzieje.. tydzień po wizycie usg, Rudzik wylądował u kolejnego specjalisty. Uszy Rudzika zostały dokładnie obejrzane od środka i zewnątrz. Na szczęście w środku Rudzik ma uszka piękne i do niczego nie można się przyczepić, to jednak zmiany na powierzchni małżowin były na tyle niepokojące, że wycinki z nich pojechały do laboratorium na badanie histopatologiczne. Teraz zaciskamy zęby i czekamy niecierpliwie na wyniki. Trzymajcie kciuki Lewe uszko piękne się goi, niestety prawe troszkę nam się po-babrało tragedii nie ma, ale psikamy octaniceptem i obserwujemy strupek - za to tez proszę kciuki trzymać, bo babrzące się strupki przy historii Rudzika to niestety kolejne zagrożenie
Mamy też pewne postępy na froncie okulistycznym. Badanie PCR potwierdziło naszą wygraną z mycoplazmą W oczku widać poprawę, spojówka jest jakby bardziej elastyczna, niestety nie jest to spektakularna poprawa. Kontynuujemy Difadol przez najbliższe 3 tygodnie i oczywiście dalej nawilżamy Hyabakiem, wracamy tez do ciepłych kompresów i masaży. Kontrola za 3 tygodnie - tu też prosimy kciuki
U Rudzika tak sobie... i dobrze i źle.
Na pewno ucieszy was nowina o wynikach z badania histopatologicznego, ponieważ w żadnym z wycinków nie stwierdzono komórek nowotworowych Niestety na tym nie skończy się diagnostyka. W badanych próbkach mamy dwa rodzaje komórek świadczących o możliwej alergii, a rozpoznanie mówi o powierzchniowym i głębokim, około naczyniowym i rozlanym zapaleniu skóry. Nacieki zapalne się gaja krawędzi wycinków. Uszy Rudzika tez goja się tak sobie, znacznie wolniej niż powinny. Alergię, powodowana nietolerancja pokarmowa podejrzewaliśmy już od dawna, dlatego Rudzik od miesięcy był na diecie monobiałkowej. Niestety zgadywanie na co jeszcze Rudzik może być uczulony jest niczym wróżenie z fusów, wiec nie pozostaje nam nic innego jak wykonanie testów alergicznych mimo, że ich koszt do małych nie należy
W tym tygodniu Rudzik zaliczył tez kontrole okulistyczną i tu wydaje się być stabilnie. Nie jest lepiej, ale gorzej też nie jest. A to na prawdę jest pocieszające! Zazwyczaj, krótko po odstawieniu antybiotyku oko Rudzika znacznie się pogarszało. Przez chwilę wydawało nam się, że stan oka się pogorszył, ale były to gorsze 4 dni, po czym wyciek znów osłabł (ale oczywiście nie znikł, bo to byłby jakiś cud). Jak już wiecie udało się zwalczyć mykoplazmę i teraz zostają nam tylko (i aż) nawracające zapalenia spojówek, które mogą mieć związek z alergią pokarmową
Pomału przygotowujemy się do zrobienia porządku w paszczy. Korzystając z nie najgorszych wyników krwi umówiliśmy Rudzika na zabieg za niecałe dwa tygodnie. Przed i po będziemy chłopaka nawadniać co pewnie spotka się z wielkim niezadowoleniem i protestem
Mam nadzieje, że kiedy po zabiegu Rudzik dojdzie do siebie to i humor mu się poprawi, bo ostatnimi czasy już nie tryska entuzjazmem tak jak na początku. Woli zaszyć się w spokojnym miejscu i przespać większość dnia.
Gdyby ktoś chciał poprawić Rudzikowi nastrój i podarować mu coś to bardzo chętnie przyjmiemy suplementy. Rudzik musi je brać nieustannie, a te podarowane na gwiazdora już się skończyły Potrzebny nam lespedol, renalvet oraz traganek i/lub immunodol
kat
Dołączyła: 18 Mar 2013 Posty: 15132 Skąd: Poznań
Wysłany: Sob 18 Kwi, 2020 16:43
Biedny Rudzik
Trzymam mocno za niego kciuki, żeby w końcu udało sie go wyprowadzić na prostą!
Jutro Rudzik ma zaplanowaną sanację paszczy. W trosce o jego nerki już dziś podaliśmy pierwsza kroplówkę i kolejną mamy przygotowaną na dzień po zabiegu. Przed chwilą Rudzik zjadł kolację i teraz czekamy. Sanacja paszczy to niby nic wielkiego, ale narkozy zawsze nas stresują, a jeśli chodzi o nerkowego Rudzika stres jest jeszcze większy. Bardzo prosimy o kciuki i ciepłe myśli dla Rudziaszka
Czy ktoś potrafi mi wyjaśnić dlaczego tak wspaniały kot ma takiego fatalnego pecha? Dlaczego jeśli coś może pójść źle, przytrafi się to właśnie Rudzikowi?
Na koniec kwietnia mieliśmy zaplanowane porządki w paszczy. Odstawiliśmy Rudzika do weta i drżąc w niepokoju czekaliśmy. Rudzik wrócił do nas po południu, nieco zmaltretowany, osikany i jeszcze pijany, ale mimo to zataczał się do kuchni i wołał, że głodny tego samego wieczora skorzystał z kuwety, a następnego ranka pierwszy zaprowadził nad do kuchni i wyczyścił miskę do zera Podaliśmy mu dodatkowa kroplówkę i wszystko wydawało się iść ku dobremu, więc nie męczyliśmy go więcej i daliśmy odpocząć. Cieszyliśmy się, że Rudzik nawet nie specjalnie się chowa, że czuje się dobrze - przy poprzednich narkozach miewał małe zjazdy, unikał wszystkich i spał pod łóżkiem w samotności.
Nasza radość nie potrwała długo Rudzik miał bardzo przerośnięte kły, po których zostały ogromne dziury i w tym właśnie miejscu powstało ognisko zapalne :/ Pierwsze co poczuliśmy to zapach, później zobaczyliśmy jak to wygląda. Po konsultacji, do standardowego antybiotyku dołączyliśmy jeszcze metronidazol dwa razy dziennie Kiedy pojechaliśmy na kontrolę, Pani doktor dwa razy nas pytała "ale on je?" - no je. I to całkiem sporo. Innym wyjada, kłóci się, poluje na wędkę i wywraca do góry brzuchem jak gdyby nigdy nic. W gabinecie podczas toalety paszczy Rudzik się buntował i popiskiwał, musiało go bardzo boleć boleć, zazwyczaj jest bardzo odporny Dostał zastrzyk przeciwbólowy, kolejny wzięliśmy na następny dzień. Przeszliśmy szybkie szkolenie jak przeprowadzić taką toaletę w domu i umówiliśmy się na kolejną kontrolę w poniedziałek. Martwimy się o nerki
Rudzik, skrajny pacyfista, kot o małym rozumku i sercu pełnym miłości do wszechświata, niedawno doznał zamachu na swą kocią godność, we własnym domu tymczasowym.
Już dość dawno temu zamieszkał z nami Borewicz (kot zrzęda i maruda). Nowy kocur, kiedy zyskał wolność i swobodę zaczął ustawiać wszystkich po kątach (koty i ludzi w sumie też). Nie wiedzieć czemu najwięcej hejtu skierował właśnie na biednego, niczego nie winnego Rudzika. Rudzik choć jest małym gamońkiem, posturę ma dość rozbudowaną - może właśnie dlatego Borewicz uznał go za największa konkurencję w stadzie.
Kiedy pierwszy raz zaatakował, chwycił Rudzika za kark i przepędził go z pokoju. Rudzik był w takim szoku, że nawet nie wiedział, że powinien zmyć się z widoku... zupełnie nie rozumiał, jak można się tak złościć o nic.
Wspominałam już, że Rudzik nie wie czym jest zło i nienawiść, a w serduszku ma tylko miłość (i kompletny brak instynktu samozachowawczego)? Co więc postanowił Rudzik zrobić ze swoim oprawcą? Zaprzyjaźnić się z nim
Rudzik od jakiegoś czasu przychodzi w pobliże Borewicza, kładzie się przy nim, zaczepia go łapką i turla się na plecy. Kładzie się przy nim, próbuje otrzeć się, powąchać i delikatnie łapeczką sięgnąć do Borewiczowego ogona Słodkie to i głupiutkie jednocześnie
Rudzik zaliczył kontrolę okulistyczną w tym tygodniu - jest lepiej, nie jest idealnie. W przyszłym tygodniu jedziemy na kontrole dziąseł, do tego czasu co dzień, dwa razy dziennie płuczemy dziury po kłach zaparzoną szałwią.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
"Strona internetowa oraz forum Fundacji dla Zwierząt Koci Pazur" wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie plików cookies w celach statystycznych. [więcej informacji]