Tasiu uruchomił w nas nieprawdopodobne pokłady uczuć.
Najbardziej zaskoczył mnie Maciek, bo przecież On zwsze marudził przy każdym przyniesionym do domu kotem.
Z Tasiem było inaczej.
To Maciek kupował najlepszą wołowinkę, pachnącą wątróbkę.
To Maciek w imieniu Tasia pisał do mnie listy.
Ciągle zaglądał do nas do sypialni, sprawdzał jak Się Tasieniek czuje.
Widze, że bardzo przeżył odejście Tasia.
W nocy napisał już ostatni list " Przepraszam Mamusiu, że nie dałem rady
Starałem się bardzo bo wiedziałem jak o mnie walczysz i jak mobilizujesz innych
Dałaś mi miesiąc cudownych, ciepłych i niezapomnianych chwil pełnych miłości
Dzięki tobie mogłem odejść z godnością
Nigdy Ci tego nie zapomnę
Bo tak naprawdę będę gdzieś obok ciebie z Helenką, która mnie tobie poleciła
Patrzymy na ciebie z góry
Uratujesz jeszcze wiele życ, wiem o tym"
Asia_B, no i poryczałam się
Co do Macieja, mnie Marcin zaskoczył podobnie z Kitką ['].
Wiedzieliśmy od początku, że nie ma szans na długie, szczęśliwe życie
Walczyliśmy tyle ile się dało, by w końcu pozwolić Jej odejść.
To niesamowite jak takie koty potrafią wryć się w nasze serca.
I też uważam, że uratujesz jeszcze wiele żyć!