Literatka

Nasi podopieczni, którzy odeszli...

Moderatorzy: crestwood, Migotka

Awatar użytkownika
saszka
Babcia Wierzba
Posty: 7123
Rejestracja: 30 wrz 2015, 19:52
Lokalizacja: Poznań

Literatka

Post autor: saszka »

Późny piątkowy wieczór, długi weekend Bożego Ciała - na maila fundacyjnego przychodzi zgłoszenie o kocie z raną na uchu, a załączone zdjęcie powoduje, że mimo upału robi się nam zimno.

Obrazek

Szybka konsultacja, skierowanie do kliniki całodobowej z prośbą o telefon na nr fundacyjny, który biedna Zurha włącza w nocy, bo zgłaszająca nie zostawiła na siebie innych namiarów niż @; klinika powiadomiona o możliwym pojawieniu się pacjentki, pozostaje czekać. Dopiero następnego dnia przychodzi odpowiedź, że pani kotę zawiezie, ale przetrzymać na leczenie nie może (bo pies szczeka pod łazienką, w której bieda rezyduje). Sprawa pilna, zatem innego wyboru, niż futro przejąć, nie ma - w klinice kotkę od zgłaszającej odbiera Piena, która zostaje na wizycie i wytrwale raportuje dalej.

Obrazek

Obrazek

https://youtu.be/XB9QNvDQdKQ?list=PLlNv ... St8AzvKhee

Kicia okazuje się zupełnie oswojona, delikatna i ufna. Niestety jest w kiepskim stanie ogólnym - mocno odwodniona, z bardzo bladymi błonami śluzowymi, chuda i ma głuche tony serca :( Rana na łebku jest faktycznie ogromna i pełna ropy, ale na szczęście ziarninuje - w tej sytuacji o ewentualnym zabiegu nie może być jednak mowy. Przeciwwskazaniem są również wyniki badań krwi, które pokazują anemię - najpierw jest lepiej, potem niestety na tyle gorzej, że pojawia się widmo transfuzji. We wtorek na szczęście kicia przynajmniej może wyjść z kliniki i trafia do fundacyjnego szpitalika. Kolejna kontrola już w Luboniu i wieści nie najgorsze... ale to zapewne opowiedzą lepiej inni! :)

A skąd imię? Ano jak w podtemacie - żart z kubka bez uszka, czyli szklanki. Do tego małej i kruchej ;)

Literatka na ZDJĘCIACH i FILMACH.
Ostatnio zmieniony 23 lip 2020, 9:20 przez saszka, łącznie zmieniany 4 razy.
If cats looked like frogs we'd realize what nasty, cruel little bastards they are. Style. That's what people remember.
Piena
Posty: 2350
Rejestracja: 29 cze 2016, 19:22
Lokalizacja: Poznań

Post autor: Piena »

Za Literatką ciężkie 1,5 tygodnia. Pasmo zdrowotnych wzlotów i upadków. Na ten moment wyniki krwi ma na tyle dobre, że widmo transfuzji krwi możemy puścić w niepamięć. Jeśli chodzi o ranę, to ma ona zagoić się sama przez ziarninowanie. Z każdym dniem wygląda coraz lepiej. Niestety sam proces gojenia sprawia koteczce sporo dyskomfortu i Litce zdarza się agresywne wydrapywanie. Wdrożyliśmy leki przeciwświądowe, regularnie przemywamy ranę i staramy się jej ulżyć w trudach dochodzenia do zdrowia. Kciuki wciąż bardzo potrzebne!

Obrazek
Piena
Posty: 2350
Rejestracja: 29 cze 2016, 19:22
Lokalizacja: Poznań

Post autor: Piena »

U Literatki gorsze dni i sporo makabrycznych odkryć. W ostatnim czasie zaniepokoił nas spadek aktywności koteczki i opuchnięte oko. Zabraliśmy Litkę na kontrolę i ze względu na wzmożoną bolesność części twarzowej Weterynarz zdecydowała o zrobieniu zdjęcia RTG czaszki. Wyszło na nim na jaw, że kotka ma pogruchotane kości tworzące oczodół. Prawdopodobnie pokłosie tego samego urazu, z którego pochodzi oderwane ucho. Kolejne dane sugerujące, że ten los zgotowali jej ludzie :( Do tego zdjęcie wygląda na tyle podejrzanie, że pojawiło się podejrzenie martwicy kości. Na fali złych wiadomości okazało się też, że pomimo pozornego gojenia się rany ucha, wewnątrz zbierała się ropa. Wróciliśmy więc do najmocniejszego dostępnego antybiotyku, leków przeciwbólowych podawanych dwa razy dziennie i jutro wybieramy się na konsultację do ortopedy. Trzymajcie za nią mocno kciuki, bo wszystkie Dyżurne codziennie o nią drżą :(
Obrazek
Awatar użytkownika
Cynamon
Posty: 3402
Rejestracja: 16 maja 2013, 19:09
Lokalizacja: Poznań

Post autor: Cynamon »

Mocno trzymam kciuki za koteczkę! :kiss:
Musi być dobrze! Walcz malutka! :serce:
Zurha
Posty: 3363
Rejestracja: 06 lip 2017, 22:07
Lokalizacja: Poznań

Post autor: Zurha »

Kciuki mocno zaciśnięte!
Awatar użytkownika
Żywia
Posty: 663
Rejestracja: 25 paź 2018, 11:21
Lokalizacja: Poznań

Post autor: Żywia »

Tak bardzo mieliśmy nadzieję na inne zakończenie tej historii...
Niestety wyniki badań pozbawiły nas wszelkich złudzeń - rak kolczystokomórkowy. Przy współwystępujących problemach kici szanse na ratunek były równe zeru... Jedyne, co mogliśmy zrobić, to humanitarnie uwolnić ją od bólu, który wydzierał sobie coraz więcej tego małego, wymęczonego ciałka.
Literatko, Liteczko, Twój los poruszył wielu dobrych ludzi, którzy nie żałowali Ci ani ciepłych słów, ani hojnych darów - gdyby tylko była jakakolwiek możliwość ratunku, to pomoglibyśmy Ci

Śpij spokojnie, malutka. Walczyłaś dzielnie.
Awatar użytkownika
Nuria
Posty: 636
Rejestracja: 18 paź 2016, 13:39
Lokalizacja: Poznań

Post autor: Nuria »

Pa Liteczko kochana. Do zobaczenia niebawem.. a tymczasem biegaj sobie wesoło z Klinkierkiem i Filipkiem :serce:
Awatar użytkownika
KrisButton
Posty: 3711
Rejestracja: 18 lis 2014, 14:17
Lokalizacja: Luboń

Post autor: KrisButton »

i z Synkiem :cry:
Nie zapomnę Ciebie.
Istnieją dwa sposoby ucieczki od prozy życia: muzyka i koty.
Synuś, Dziczek,Maksima,Gacuś, Kajtuś P, Inka i Ibis w moim sercu i pamięci, na zawsze.
Johanna
Posty: 403
Rejestracja: 30 cze 2019, 2:30
Lokalizacja: Poznan

Post autor: Johanna »

Kochana Liteczko... Odpoczywaj w spokoju i wolna od cierpienia :cry:
Awatar użytkownika
kat
Posty: 15131
Rejestracja: 18 mar 2013, 10:19
Lokalizacja: Poznań

Post autor: kat »

Śpij spokojnie Liteczko ['] :cry:
Awatar użytkownika
Niebieska
Posty: 7482
Rejestracja: 13 paź 2017, 17:44
Lokalizacja: Poznań

Post autor: Niebieska »

Literatka była bardzo drobną koteczką. Kiedy pierwszy raz ją zobaczyłam długo siedziałam przed klatką. Nie wyglądała dobrze, nie pachniała zbyt ładnie, a dziura w miejscu gdzie powinno być ucho przerażała. Bałam się wyjąć ją i posadzić na kolanach - wydawało mi się, że jest na to zbyt krucha, zbyt delikatna, a ja mogę zrobić to zbyt nieumiejętnie. Odwagi dodało mi jej zrzędliwe miauczenie :) Kot, który tak zrzędzi musi wiedzieć czego chce ;) Literatka wiedziała doskonale - chciała się wtulić w człowieka i chciała jeść. Zdjęłam jej kapelon, który na chudej szyjce wydawał się groteskowo wielki, a ona bez problemu pozwoliła umyć okolice rany. Nie mogę powiedzieć, że była bezproblemowa pacjentką, bo oprócz tego, że wiedziała czego chce, wiedziała tez czego nie chce. Na przykład mycie łap i okolicy podogonowej spotkało się z tak dużym protestem, że ciężko było utrzymać ją w dwie osoby. Mała siłaczka :)
Finalnie po tych zbiegach obie byłyśmy zadowolone - ona czysta i najedzona, a ja pełna wiary, że się uda.
Niestety stan ten nie trwał długo. Załamanie przyszło po niecałym miesiącu. Literatka osłabła, nie czerpała przyjemności z siedzenia na kolanach, nie rzucała się na jedzenie i nie protestowała przy myciu stref zakazanych. Reagowała bardzo bólowo przy dotykaniu pyszczka i na te reakcje zużywała całą siłę jaka jej pozostawała. Pojawiły się różne diagnozy i silniejsze leki. W tym momencie wiara zapadła się. Świadomość tego czym prawdopodobnie jest rana i co wydarzy się kiedy badania to potwierdzą położyła cień i zaczerniła kolejne dni. Dni oczekiwania na wynik histopatologi. Wiecie jednak co mówią o nadziei... Mówią dwie rzeczy - że jest matką głupich, że umiera ostatnia. I tym razem nie było inaczej, gdzieś, głeboko na dnie nadzieja walczyła ze świadomością. Głupie i naiwne uczucie.
Po wizytach i weta i zastrzyków opiatowych Literatka zaczęła wracać do swojej normy. Przynajmniej tak się wydawało, że ma się lepiej. Jadła ze smakiem i nie gardziła dokładką. Ładnie nadstawiała pyszczek do mycia i protestowała przy myciu tyłu. W niedzielę znów zaczęła miauczeć i zrzędzić na mój widok, chciała żeby się nią zająć, ponaglała. Tego ostatniego nie zdążyłam pochwalić na głos, nikomu o tym powiedzieć.
W poniedziałek wieczorem pojawiła się informacja. Diagnoza, z którą nie można negocjować. Rak kolczystokomórkowy. Co to właściwie jest? Skąd się wziął... Czy gdyby Literatka trafiła do nas wcześniej... Czy wtedy miałaby szansę? Nie ważne... już nic nie da się zrobić.

W czekaniu na odpowiedź, oprócz samego czekania, najgorsze jest to, że nigdy nie wiesz kiedy przyjdzie odpowiedź. Wydaje ci się, że jesteś przygotowana na najgorsze, ale właściwie to nie jesteś bo wtedy odzywa się ta przeklęta "nadzieja" i odsuwasz myśl o najgorszym. I nawet wtedy kiedy wiesz, że to już koniec, że inna wolontariuszka zabiera Litkę w ostatnią podróż, to czekasz... na ostateczne potwierdzenie, zanim pękniesz i na chwilę przestaniesz widzieć. Ktoś musi dać znać, że już po wszystkim, byś mogła przestać zaklinać rzeczywistość.
Nadzieje umarła ostatnia.
Awatar użytkownika
kat
Posty: 15131
Rejestracja: 18 mar 2013, 10:19
Lokalizacja: Poznań

Post autor: kat »

:cry:
Awatar użytkownika
Cynamon
Posty: 3402
Rejestracja: 16 maja 2013, 19:09
Lokalizacja: Poznań

Post autor: Cynamon »

:cry: :cry2:
Tak mi przykro :(
Literatko ['] śpij spokojnie :aniolek:
Awatar użytkownika
Nuria
Posty: 636
Rejestracja: 18 paź 2016, 13:39
Lokalizacja: Poznań

Post autor: Nuria »

Pięknie napisane..
Awatar użytkownika
Morri
Posty: 17417
Rejestracja: 24 maja 2010, 21:29
Lokalizacja: Poznań

Post autor: Morri »

:cry: :cry: :cry:
"(...)Nie jesteś jednak tak bezwolny, A choćbyś był jak kamień polny, Lawina bieg od tego zmienia, Po jakich toczy się kamieniach."
ODPOWIEDZ