Już na pierwszy rzut oka było widać, że kotu coś dolega - zrudziałe futerko, dziwnie wygięta łapka, niesymetryczna źrenica, ślinienie się - do tego wszystkiego oczywiście pełnojajeczność:/
Został zgarnięty w trybie awaryjnym i od razu zawieziony do weterynarza - w lecznicy okazało się, że kocur wymaga natychmiastowej sanacji paszczy - na szczęście wyniki krwi na to pozwoliły; przy okazji wykonano także kastrację. Już następnego dnia jednak radość z nie najgorszych parametrów ostudziły wyniki testów: kocur okazał się podwójnie dodatni - jest nosicielem wirusów zarówno białaczki, jak i niedoboru immunologicznego - jeszcze łudziliśmy się, że to stan zapalny, niedożywienie etc - ale powtórne badania pozbawiły nas złudzeń

ALE gdyby nie jedna rzecz, o której za chwilę, stan byłby całkiem niezły: łapka jest po starym urazie, ortopeda nie każe jej ruszać, zwłaszcza że Kazik radzi sobie całkiem przyzwoicie (przynajmniej w klatce), zaś ta niepokojąco powiększona źrenica to efekt wady rozwojowej - też nic z nią nie zrobimy jak twierdzi okulista. Co zatem powoduje, że drżymy o zdrowie a nawet życie kocura? Pogłębiająca się anemia nieregeneratywna - mamy już zbadaną grupę krwi, jeszcze czekamy, ale być może we wtorek zostanie podjęta decyzja o transfuzji... Trzymajcie mocno kciuki!
A Kazik z dzikusa chcącego zjeść nas za tylko zbliżenie się do klatki zmienił się w nieśmiałka, patrzącego z nadzieją - na głaski, jedzonko, po prostu obecność...
Kazimierz na
ZDJĘCIACH i
FILMACH.