Maurer
Moderatorzy: crestwood, Migotka
Stało się! Maurer zamieszkał u nas na dobre
On chyba nie rozumie, jak bardzo się cieszymy! Dostał ekstra porcję głasków, miziaków i buziaczków, trochę patrzył na nas jak na wariatów
Cała rodzina trwała w napięciu i odetchnęła, że Maurer zostaje u nas - bo już nikt sobie nie wyobrażał życia bez niego
Od adopcji nic się nie zmienił
Czyli znacie repertuar, w skrócie: najważniejsza pełna miseczka i towarzystwo człowieka. Kot się zainstaluje tam, gdzie przebywa człowiek. Jak trzeba, poprzeszkadza w pracy
, jak trzeba - powygina się na parapecie. Gdy pańcia mówi, że czas na kontrolę uszka albo obcięcie pazurków - współpracuje
I tak by można opowiadać i opowiadać. Model prawie idealny
Za kilka dni update! A tymczasem Maurer serdecznie pozdrawia ze swojego domku

On chyba nie rozumie, jak bardzo się cieszymy! Dostał ekstra porcję głasków, miziaków i buziaczków, trochę patrzył na nas jak na wariatów
Od adopcji nic się nie zmienił
Za kilka dni update! A tymczasem Maurer serdecznie pozdrawia ze swojego domku
Obiecywaliśmy pokazać Maurera w wersji plażowej, pod tytułem "cały parapet mój" / "nie wyłączać słońca" / "pańcia, ale nuda, ile tych fotek" - oto on, w całej rozpiętości! (brzuchol już zarósł po kwietniowym badaniu USG)
Mauri miewa się wyśmienicie, potwierdza też, że łaciate FIVki to prawdziwe skarby! 

To już ponad 2 miesiące od adopcji! Co wydarzyło się w tym czasie? Maurer nie zmienił się nic a nic
Poza lekką zmianą zachowań wynikającą z upałów - widać, że szuka chłodu, gdy jest bardzo gorąco i częściej przebywa w cieniu na podłodze niż w solarium na parapecie. Dzisiaj mniej upalny dzień i od razu Maurer rozpoczął poranek od walki z myszą
Poza tym w czerwcu mieliśmy kontrolę kuwetowego urobku, która wykazała brak pasażerów na gapę
Maurer musiał też znieść po raz pierwszy naszą dłuższą nieobecność (urlop...) - miał codziennie dyżury całej rodziny i zachowywał się wzorowo! Po naszym powrocie zaskoczył nas - o ile wcześniej nie pozwalał sobie na spanie z nami w łóżku, o tyle po tak długiej rozłące był chyba mega stęskniony, bo przeleżał całą noc między nami
Jakby pilnował, żebyśmy nigdzie mu nie zniknęli
Nie spał ani on, ani my, więc następnego dnia snuliśmy się po domu jak zombiaki
Kolejnej nocy Mauri wrócił już do swojego rytuału zasypiania na własnej ulubionej podusi
Zabawa jest OK, byle nie w upale:
U pańci lub pańcia na kolanach zawsze najlepiej:

Nadal nie jesteśmy pewni, czy Maurer to kot, czy na przykład małpka:

Zabawa jest OK, byle nie w upale:
U pańci lub pańcia na kolanach zawsze najlepiej:
Nadal nie jesteśmy pewni, czy Maurer to kot, czy na przykład małpka:
U Maurera działo się w ostatnim czasie, oj działo!
Wyprawił swoje pierwsze urodziny w domowych pieleszach. A że urodziny zbiegały się w czasie z rocznicą zamieszkania u nas (na DT), to okazji do świętowania mieliśmy aż dwie
W sierpniu Mauri niestety miał znowu pogorszenie stanu prawego uszka (woszczynowe zapalenie kanału słuchowego), rozpoczęliśmy leczenie i kontrole u dermatologa, ale niestety na dokładkę przyplątała się bakteria, więc konieczny był antybiotyk. Miesiąc walki i udało się ucho wyleczyć
W nagrodę były nowe smaczki i zabawki, oto Maurer znarkotyzowany walerianą
Ledwo rozprawiliśmy się z kryzysem usznym, nadszedł czas na półroczną kontrolę. Panią doktor zaniepokoiło delikatne zapalenie dziąseł, zaleciła konsultację u dentysty, ten z kolei od razu zarządził ekstrakcję, którą Mauri przeszedł na początku października. Łatwo nie było i do pełnej formy doszedł dopiero po 2 tygodniach. Kończymy właśnie podawanie pasty na dziąsła i w listopadzie czeka nas jeszcze wizyta kontrolna. Mauruś dużo spał i odpoczywał, zawsze blisko człowieka, jak to on, nasz puchaty przytulasek, aktualnie bezzębny

Wyprawił swoje pierwsze urodziny w domowych pieleszach. A że urodziny zbiegały się w czasie z rocznicą zamieszkania u nas (na DT), to okazji do świętowania mieliśmy aż dwie
W sierpniu Mauri niestety miał znowu pogorszenie stanu prawego uszka (woszczynowe zapalenie kanału słuchowego), rozpoczęliśmy leczenie i kontrole u dermatologa, ale niestety na dokładkę przyplątała się bakteria, więc konieczny był antybiotyk. Miesiąc walki i udało się ucho wyleczyć
Ledwo rozprawiliśmy się z kryzysem usznym, nadszedł czas na półroczną kontrolę. Panią doktor zaniepokoiło delikatne zapalenie dziąseł, zaleciła konsultację u dentysty, ten z kolei od razu zarządził ekstrakcję, którą Mauri przeszedł na początku października. Łatwo nie było i do pełnej formy doszedł dopiero po 2 tygodniach. Kończymy właśnie podawanie pasty na dziąsła i w listopadzie czeka nas jeszcze wizyta kontrolna. Mauruś dużo spał i odpoczywał, zawsze blisko człowieka, jak to on, nasz puchaty przytulasek, aktualnie bezzębny
Kilka dni temu obchodziliśmy 1. adopciny Maurera
Co się wydarzyło od czasu ostatniego wpisu w pamiętniczku?
Zęby - wszystko elegancko się zagoiło, pacjent był dzielny, nam przybyło kilka siwych włosów
Brak uzębienia nie zmienił Maurerowej miłości do jedzonka
Maurer odkrył, że oprócz tego, że fajnie jest spać na łóżku z człowiekami, to można też spędzać czas pod kołdrą. Ma taki zwyczaj, że po pierwszym śniadanku wskakuje nam pod kołdrę, mruczy jak wariat, przykleja się do człowieka całym ciałkiem rozciągniętym wzdłuż jak paróweczka i zasypia
Aż nie obudzi go pusty brzuszek i grające marsza kiszki
Ucho - cóż. Bywa lepiej, bywa gorzej... Jesteśmy pod regularną opieką dermatologa i zabiegi higieniczne stały się już częścią codziennej rutyny.
Zdrówko - w badaniach krwi w lutym wyszły niepokojąco wysokie amylaza i lipaza, pani doktor wdrożyła leki, po miesiącu stosowania i ponownie 6 tygodni po odstawieniu leków powtarzaliśmy badanie krwi i wyniki się unormowały. Objawów Mauri nie wykazywał żadnych, więc odetchnęliśmy z ulgą i fajnie, że udało się zadziałać szybko dzięki regularnym badaniom kontrolnym.
Brykanie - z natury stoik, a czasami flegmatyk, Maurer potrafi też zaskoczyć miłością do zabawy. Jest w stanie biegać między dwoma najodleglejszymi kątami mieszkania z prędkością błyskawicy, niemal jak rączy rumak
Myszy nie mają szans, są przekopywane z kąta w kąt. Co ciekawe, Maurer polubił też piłeczki z materiału, zwłaszcza gdy są zamarynowane w walerianie
Potrafi robić z nimi niezłe triki - niczym wytrawny piłkarz
Do zabawy nadal najfajniejsze jest jednak zwykłe sznurowadło
Oto on: przesłodziak śpioch we własnej osobie. Nie wyobrażamy sobie życia bez niego, nie wiemy, jak mogliśmy żyć bez niego wcześniej

Co się wydarzyło od czasu ostatniego wpisu w pamiętniczku?
Zęby - wszystko elegancko się zagoiło, pacjent był dzielny, nam przybyło kilka siwych włosów
Maurer odkrył, że oprócz tego, że fajnie jest spać na łóżku z człowiekami, to można też spędzać czas pod kołdrą. Ma taki zwyczaj, że po pierwszym śniadanku wskakuje nam pod kołdrę, mruczy jak wariat, przykleja się do człowieka całym ciałkiem rozciągniętym wzdłuż jak paróweczka i zasypia
Ucho - cóż. Bywa lepiej, bywa gorzej... Jesteśmy pod regularną opieką dermatologa i zabiegi higieniczne stały się już częścią codziennej rutyny.
Zdrówko - w badaniach krwi w lutym wyszły niepokojąco wysokie amylaza i lipaza, pani doktor wdrożyła leki, po miesiącu stosowania i ponownie 6 tygodni po odstawieniu leków powtarzaliśmy badanie krwi i wyniki się unormowały. Objawów Mauri nie wykazywał żadnych, więc odetchnęliśmy z ulgą i fajnie, że udało się zadziałać szybko dzięki regularnym badaniom kontrolnym.
Brykanie - z natury stoik, a czasami flegmatyk, Maurer potrafi też zaskoczyć miłością do zabawy. Jest w stanie biegać między dwoma najodleglejszymi kątami mieszkania z prędkością błyskawicy, niemal jak rączy rumak
Oto on: przesłodziak śpioch we własnej osobie. Nie wyobrażamy sobie życia bez niego, nie wiemy, jak mogliśmy żyć bez niego wcześniej