Kilka dni temu zadzwonila do mnie Pani weterynarz Wojciechowska ze Swarzedza, ze ktos jej pod drzwi lecznicy podrzucil mame kocia z malymi. Udalo jej sie juz wydac male , ale zostala mama. Pani wetka ze wzgledu na swoj zawod ladnie zajela sie kotkiem. Wysterylizowala ja , odrobaczyla, kotka jest w bardzo dobrym stanie, zdrowa. Niestety Pani ma u siebie w domu juz koty i musi tego trzymac w lecznicy, co nie jest latwe. Kotka jest lagodna, kontaktowa, ma okolo rok. Wstawiam dwa zdjecia , ktore mi przeslala, poprosilam ja o zrobienie jeszcze ladniejszych. Prosi o pomoc albo w adomcji , albo oczywiscie jakby bylo miejsce o dom tymczasowy.
Koteczke mozna wstawic do znalazly dom, do Pani zglosila sie osoba chetna do adopcji , dogadali sie i koteczka zostala wydana. Przeslalam teraz jej nasza ankiete i umowe, ma sie z ta osoba jeszcze spotkac to wypelni papiery. Z tego co Pani mowila , domek jest ok