Kot buro-łaciaty, którego oceniłam, że jest drobnym kocurem. Nazwałam Go Łaciaty. Dlaczego kocur? Ponieważ nigdy nie zaszedł w ciążę.
Łaciaty z wyglądu wydaje się zdrowy, jednak duży ból w sercu zawsze wywoływał Jego chód. Kot chodzi bardzo wolno, na całkowicie zgiętych tylnych nogach, kolebiąc się mocno na boki.
Jakieś 2 lata temu zgłosiłam FKP, że mam takiego kota - dostałam informację, że mogę Go złapać w celu zdiagnozowania. Podjęłyśmy się łapania. Niestety Łaciaty uciekł nam podczas przekładania z podbieraka do transportera:(. To wówczas dowiedziałyśmy się, że Łaciaty jest bardzo chudy, mimo, że nie wygląda. Taką wiedzę dało trzymanie Go w rękach, w podbieraku.
Po tej akcji Łaciaty zaczął mnie unikać i nasze relacje, które wcześniej wyglądały tak, że kot czekał w pobliżu, gdy nakładałam jedzenie - ochłodziły się. Kot na jakiś czas zniknął, a potem znowu obserwował mnie z daleka, gdy nakładałam jedzenie. W między czasie musiałam zmienić miejsce karmienia, co także zadziałało na niekorzyść. Łaciaty nowego miejsca w ogóle nie ogarnął.
Udało się jednak odnaleźć miejsce, gdzie Łaciaty lubił przebywać. Zaczęłam tam wystawiać miskę. A jesienią postawiłam Mu tam budkę. Budka okazała się strzałem w dziesiątkę, ponieważ Łaciaty przebywał w niej prawie cały czas. Niestety, 30-12-2022 r. pewien człowiek usunął stamtąd budkę i kot dzień przed sylwestrowymi strzelankami został pozbawiony miejsca bytowania. Wówczas na jakiś dłuższy okres zniknął.
Wiosną zaczął znowu się pojawiać, dokładnie w tym samym miejscu, leżąc skulony na wysypanej korze.
Zwyczaje kota były bardzo dziwne. Najczęściej bytował w miejscu, gdzie wcześniej stała budka. Leżał, spał skulony. Miejsce jest takie, że każdy idący chodnikiem Go widział. Zauważyłam, że Jego przebywanie w tym miejscu uzależnione jest od słońca. Kot się tam po prostu grzał.
Totalnie nie miałam pomysłu, jak Go złapać. Tym bardziej, że od pewnego czasu wiedziałam, że kot jest głuchy, ponieważ można Go było całkowicie podejść, gdy był odwrócony lub spał. Dopiero dotknięcie Go powodowało ucieczkę.
Trochę czasu nam to zajęło, ale udało się. W piątek Łaciaty został złapany.
W sobotę trafiłyśmy z Nim do lekarza.
Podczas wizyty została zmierzona temp. (była ok), pobrano krew, pobieżnie zajrzano do paszczy i uszu (podobno nie ma tragedii, ale widziałam, ze nie było to dokładne badanie, ponieważ kot nerwowo reagował na ingerencję w tych okolicach). Kot miał na sierści widoczne pchle odchody oraz łupież. Został więc odrobaczony.
Największym naszym zdziwieniem okazała się płeć, ponieważ Łaciaty okazał się dziewczynką!!!! Lekarz powiedział, że nie może stwierdzić, czy kot jest sterylizowany, ale możliwe, że ma wadę genetyczną i stąd niemożność zajścia w ciążę.
W kwestii stawów i ewentualnego wykonania usg - lekarz nie wykonał badania, ponieważ uważał, że musi wykonać to specjalista. Waga kota 2,7 kg.
Kotka dostała więc nowe imię, nazwałam ją TEIDE. Przebywa u mnie w piwnicy. Jest bardzo przestraszona. Nie wykazuje żadnej agresji. Ona boi się mnie, a ja boję się Jej. Generalnie przebywa w kuwecie, choć coraz częściej wchodzi do transportera. Bardzo ładnie wszystko zjada. Załatwia się regularnie. Pije wodę. Trochę posykuje. Niestety nie można wejść z Nią w interakcję, bo w ogóle mnie nie słyszy. Jeśli leży tak, że mogę to zrobić, to daje się głaskać, ale jest podczas głasków całkowicie skulona. Bardzo dziękuję FKP za pomoc. dziękuję także 3 wspaniałym dziewczynom z FKP, które mają wielkie serducha i nigdy nie odmówiły mi pomocy, a od kilku lat nosiły w sercach i głowie los wówczas jeszcze Łaciatego.
Teide na ZDJĘCIACH i FILMACH .