Na zeszły piątek udało nam się umówić Shiro na wizytę kontrolną do nefrologa. Tym razem węzły chłonne podżuchwowe i podkolanowe były powiększone, a szmery słyszalne również nad krtanią i płucami. Z badania USG pani doktor wywnioskowała stan zapalny nerek wtórny do choroby zakaźnej - podobnie jak zmiany wątroby, śledziony i węzłów chłonnych. Podejrzewana jest mykoplazma, toksoplazmoza lub leptospira. Pobrano próbki do dalszej diagnostyki. W badaniu moczu wyszedł nam niepokojący białkomocz. Shiro po wszystkich wynikach czeka antybiotykoterapia, w międzyczasie wprowadziłyśmy objawowe leczenie nerek.
Z uwagi na ciężki stan kocurka, konieczność jego stałego monitorowania oraz podawania kroplówek Shiro do ustabilizowania trafił w sobotę tymczasowo do naszej łazienki. Przy pierwszym podawaniu płynów z wahaniem się rozmruczał i natychmiast nas w sobie rozkochał. Choć przestraszony i wyjątkowo spięty na głośne zabawy rezydentki zareagował ujmującym nawoływaniem. Alabama z ogonkiem w formie zaciekawionej antenki natychmiast podbiegła do łazienkowych drzwi próbując dociec, któż to zamieszkał po sąsiedzku. To duża ulga, bo obawiałyśmy się, jak stado zareaguje na niekastrowanego kocura.
Nie minęła jednak doba, a już musiałyśmy jechać z Shiro na cito do weterynarza. W nocy zaczął wokalizować przy oddawaniu moczu, rano przesiadywał w pozycji bólowej i wykazywał ogólne objawy bolesności. W gabinecie dostał zastrzyki przeciwbólowe i rozkurczowe z zaleceniem kontynuowania leków w domu i wizyty u lekarza prowadzącego dzisiaj, jeśli sytuacja się nie poprawi. Niestety tego ranka przed podaniem leku przeciwbólowego pozycja bólowa nadal się utrzymywała, pognałam więc z chłopakiem do przychodni, w której jest leczony. W morfologii parametry wskazujące na infekcję utrzymują się na szczęście na tym samym poziomie, a obraz narządów na USG pozostaje niezmieniony. To, co martwi to to, że temperatura jest w górnych granicach normy. Wyników na choroby zakaźne nadal nie ma (mają być do piątku), a antybiotykoterapia w ciemno nie wchodzi w grę - możemy z lekiem nie trafić, a jedynie obciążymy nerki Shiro, które to najprawdopodobniej zaczęły być bolesne. Do diagnozy działamy zatem nadal objawowo.
Bardzo proszę o trzymanie kciuków za naszego dzielnego, nieśmiałego pacjenta. Szereg zabiegów i wizyt, na które go skazujemy, nie zwiększa jego zaufania do człowieka, ale szczerze liczymy, że kocurek wkrótce zostanie zdiagnozowany, a leczenie przyniesie efekt i poprawi jego samopoczucie.
"Świat się kręci i kręci i kręci. Ponieważ kot."
Ponieważ kot Jacek Dukaj