jowanka pisze:wskazaniem do testów na białaczkę i FIV są powiększone węzły chłonne, zapalenia dziąseł, obnizona odporność organizmu, ...
no właśnie nic z tych objawów nie ma, morfologia w porządku, tylko potas leciutko ( jakieś 0,2) poniżej normy
Dałam "..." bo pewnie wskazań jest więcej.
Ostatnio niestety bardzo zainteresowana jestem FIV, w białaczkę nie musiałam jeszcze na szczescie wnikać.
Wiem natomiast, że białaczka może prowadzić do chorób układu nerwowego, (np. drgawki) - artykuł na ten temat
http://www.dearcats.de/polish/content/G ... t/felv.htm
Pojawiły się tu dyskusje o miarodajności testów - tu akurat mam wszystko przestudiowane dokładnie, możecie więc mi wierzyć: testów na FIV i FeLV nie wykonuje się u kociąt do 4 mies. życia, bo są niemairodajne. Jeden z producentów testów zaleca dla swojego produktu podobno nawet robienie po 6 miesiącu (ale nie umiem w tej chwili podać nazwy). Wpływ na wynik testu może mieć także szczepienie, nie należy wykonywać więc testów bezpośrednio po szczepieniu kota.
Testy PCR mogą wskazywać wyniki fałszywie dodatnie, bo może być wynik dodatni jeśli kot miał kiedykolwiek kontakt z wirusem i go zwalczył (czyli nie zachoruje, a wynik i tak na teście będzie dodatni). Testy standardowo wykonywane u wetów nie są PCR, ale część z testów daje możliwość "wyniku wątpliwego" i wtedy test należy powtórzyć. Wynik pozytywny też z reguły się powtarza, aby mieć 100% pewności (gdyby test mi wykazał HIV lub ktoś wykrył raka, to też wolałabym się upewnić).
Natomiast niewiarygodne są testy na
FIP, ale nie spotkałam weta, który by je proponował. Może kiedyś wymyślą wiarygodne testy.
Piszesz:
poza tym mamy 2 koty od zawsze ze sobą i od prawie zawsze domowe, fiva trzeba gdzieś - tj od innego kota złapać
Zarówno białaczka, jak i FIV (tak jak ludzki HIV) może przenikać do płodu od matki.
Odnośnie padaczki: jak już ktoś napisał zez może wskazywać na uszkodzenie mózgu, przy którym może wystąpić padaczka (przykładem jest Miecio). Uszkodzenia mózgu czy jakiś nerwów mogą powodować nie tylko padaczkę, ale również inne zaburzenia neurologiczne.
Jakieś zaburzenia neurologiczne może powodować niedobór czy nadmiar niektórych pierwiastków, ale tu nie znam szczegółów.
Co do powikłań po PP: nie spotkałam się z tym, nie słyszałam aby któryś ze znajomych DT miał z tym do czynienia, musi występować rzadko. Jednak czy nie powinno to dotyczyć wszystkich kociaków z miotu? Bo jeśli matka miała PP, to przecież wszystkie siedziały wtedy w jej brzuchu

W internecie można znaleźć wiele informacji, natomiast trzeba być specjalistą w danej dziedzinie, aby odcedzić to, co jest bzdurą. Ponadto to, że jakieś objawy są podobne nie znaczy, że ich przyczyna jest taka sama. Gdybym diagnozowała Felka przez internet, to musiałby mieć raka jelita grubego (zresztą ja pewnie też

), a ma zwykłą nietolerancję pokarmową.
Odnośnie BARFA: kiedyś byłam tym zafascynowana (jakies 7 lat temu), jednak gdy poczytałam więcej uznałam, że nie jestem w stanie sama zbilansować pożywienia tak, jak zbilansowane być powinno. A już po historii Kubusia i tego co usłyszałam od wetów o żywieniu kota mięsem nie zamierzam do tego podchodzić. Generalnie karmienie mięchem może powodować zaburzenia gospodarki fosforowo-wapniowej i efekty takie, jak obserwowaliśmy u Kubusia

Trzeba mieć albo wielką wiedzę, albo dobre przepisy i wagę analityczną w kuchni, aby stworzyć mieszankę zapewniającą kotu wszystko, czego potrzebuje.
Pewnie ktoś zaraz powie, że kot wolnożyjący nie odmierza sobie składników pokarmowych na wadze, ale ile lat żyje kot żywiący się sam? Średnio 5 lat - albo ginie tragicznie, albo umiera, niestety nikt mu sekcji nie robi i nie wiemy na co umierają.
Ponadto jak próbowałam z BARFem, to nakupiłam chudziutkiego mięska, zmiksowałam, poporcjowałam itp., a potem ktoś mnie uświadomił, że kot nie powinien być karmiony mięsem mielonym, bo po to ma zęby, aby gryźć (przecież jest drapieżnikiem) i jak już dostaje mięso, to powinny tam być skóry, ścięgna, bo w ten sposób kot sobie oczyszcza zęby. Dlatego suche karmy mają chrupki takiej wielkości, aby kot je rozgryzał.
Ponadto nie mam najmniejszego zaufania do mięsa dostępnego w sklepach i w życiu bym go surowego spożywać nie chciała, kotom tez nie podam - kto wie, ile razy było zamrażane, rozmrażane, ile tam bakterii czy pasożytów się namnożyło?
Właśnie ze względu na pasożyty nikt (poza fascynatami BARFa) nie zaleca karmienia kota surowym mięchem. A pasożyty jak wiemy nie siedzą tylko w jelitach, mogą wędrować do mózgu (i powodować zaburzenia neurologiczne), gałek ocznych, łazić pod skórą, ...
Ciekawy filmik kiedyś widziałam (o ludziach akurat), jak znajdę linka to wstawię.
Co do Luminalu - jest lekiem przeciwdrgawkowym
i przeciwpadaczkowym. A że po jednym podaniu objawy nie ustapiły, to się nie dziwię - niewiele jest chyba leków, których jednokrotne podanie uzdrawia.
I jeszcze jedna uwaga o Ż.S. - znam ją od 5 lat i
nie wierzę, aby powiedziała złe słowo o jakimkolwiek wecie. Takiej lojalności zawodowej nie spotkała u żadnego innego weta (a zdarzyło mi sie widzieć, jak wet kwestionował zalecenia innego weta z tej samej kliniki). Nawet jeśli ja o kimś powiem, że jest idiotą, to Ż. próbuje znaleźć wytłumaczenie jego postępowania.