Kiedy go przywiozłam był dość wypłoszony i zwiał pod łózko.
Myślę, że głównie dlatego, że jego nowy towarzysz Fredek jak to kocię jest bardzo odważny i beztroski
a Kulka jako adolescent trochę się z wchodzenia obcego na jego przestrzeń osobistą nie ucieszył.
Jest jednak coraz lepiej - kotowate spały już na jednym tapczanie tyle, że na przeciwległych końcach,
ale tolerancja na siebie wzrasta z każdą minutą.
Kula ładnie zjadł i skorzystał z kuwety.
Nowa mama tak go podsumowuje: Jest wspaniały!!!
I wcale mnie to nie dziwi
