
Edison
Moderatorzy: crestwood, Migotka
Piękna psica 


Kobiety i koty zawsze będą robić to, co chcą,
a mężczyźni i psy powinni się zrelaksować i powoli oswajać z tą myślą.
Robert A. Heinlein
http://www.ezopoznan.pl/
Edi na picasie
https://picasaweb.google.com/1101039698 ... 044/Edison

Do młodego chyba właśnie dotarło, że jednak nie musi już walczyć o jedzenie. Początki były takie, że zastanawiałam się poważnie czy nie pęknie. Z kota robiła się po jedzeniu kulka i brzuch szorował po ziemi
Pani doktor wprawdzie kazała dawać ile chce i kiedy chce, ale mnie ogarniało lekkie przerażenie. Dobre było to, że nawet lekarstwo wcinał z ręki bez pytania
Ale te czasy odeszły... O zjedzenie antybiotyku trzeba ładnie poprosić i przypilnować (wrzucenie do miski kończy się tym, że znajduję tabletkę pół metra od niej... zagrzebaną pod kocykiem...). Co do jedzenia nie wybrzydza, ale już nie ma parcia na zjedzenie naraz całej miski.
Poza tym robi się kociak miziankowy. Nic tylko głaskać, miziać, przytulać. Mruczenie jest takie, że pies słucha z przekrzywioną głową.
Posłanko w klateczce służy za azyl, jak coś go przestraszy, ale spać tam??? No co ty, łóżko zdecydowanie wygodniejsze. Od kiedy sobie wytłumaczyliśmy, że łóżko to posłanko a nie kuweta to dzielimy się nim dość pokojowo
Poza tym Edison, jako chłopak, na przewodnika wybrał sobie mojego męża. Pierwsze mruczenie było pod jego ręką, pierwsze spanie u Pana na brzuchu. Jak Pana nie ma, to Edi śpi na jego połowie łóżka


Ale te czasy odeszły... O zjedzenie antybiotyku trzeba ładnie poprosić i przypilnować (wrzucenie do miski kończy się tym, że znajduję tabletkę pół metra od niej... zagrzebaną pod kocykiem...). Co do jedzenia nie wybrzydza, ale już nie ma parcia na zjedzenie naraz całej miski.
Poza tym robi się kociak miziankowy. Nic tylko głaskać, miziać, przytulać. Mruczenie jest takie, że pies słucha z przekrzywioną głową.
Posłanko w klateczce służy za azyl, jak coś go przestraszy, ale spać tam??? No co ty, łóżko zdecydowanie wygodniejsze. Od kiedy sobie wytłumaczyliśmy, że łóżko to posłanko a nie kuweta to dzielimy się nim dość pokojowo

Poza tym Edison, jako chłopak, na przewodnika wybrał sobie mojego męża. Pierwsze mruczenie było pod jego ręką, pierwsze spanie u Pana na brzuchu. Jak Pana nie ma, to Edi śpi na jego połowie łóżka

Rozbawiony kociak, podskakujący zabawnie niczym mały tygrys, jest nieskończenie bardziej interesujący niż połowa ludzi, z którymi musisz przebywać na tym świecie.
ja pamietam mojego pierwszego malucha z tym balonowym brzuchemKalisto pisze:Pani doktor wprawdzie kazała dawać ile chce i kiedy chce, ale mnie ogarniało lekkie przerażenie
jak pierwszy raz taki balonowy brzuch zobaczyłam to narobiłam paniki bo myslałam że to zatrucie toksynami i robakami po odrobaczeniu



Edison już ponad tydzień jest na antybiotyku. Nawet smarków się pozbył, od czasu do czasu kicha. Oczka też już były czyste aż tu nagle dzisiaj lewe ropieje, zapuchnięte, po drzemce posklejane. Apetyt dopisuje, bryka jak na kocię przystało a oczko puchnie i puchnie... Spotkałyście się z czymś takim? Może sobie zadrapał, ale nic nie widać...
Rozbawiony kociak, podskakujący zabawnie niczym mały tygrys, jest nieskończenie bardziej interesujący niż połowa ludzi, z którymi musisz przebywać na tym świecie.
Okazało się, że młody ma jakąś infekcję. Dostał nowy antybiotyk i kropelki do oczu. Operacja: "przemyj kotu oczy, pomiziaj, oczyść, pomiziaj, zakrop, pomiziaj dłużej aż w końcu posmaruj wazelinką i pilnuj, żeby nie zlizywał, a na deser podaj kotu tabletkę, na którą nie ma ochoty i długo miziaj aż foch przejdzie" jest bardzo wykańczająca
Naprawdę nie wiem dziewczyny jak sobie radzicie z większymi egzemplarzami... Na pocieszenie mam czyste oczka i mruczando. Warto 


Rozbawiony kociak, podskakujący zabawnie niczym mały tygrys, jest nieskończenie bardziej interesujący niż połowa ludzi, z którymi musisz przebywać na tym świecie.
Kalisto pisze:Operacja: "przemyj kotu oczy, pomiziaj, oczyść, pomiziaj, zakrop, pomiziaj dłużej aż w końcu posmaruj wazelinką i pilnuj, żeby nie zlizywał, a na deser podaj kotu tabletkę, na którą nie ma ochoty i długo miziaj aż foch przejdzie" jest bardzo wykańczająca


Przed chwilą wykonywałam powyższy zabieg (bez opcji "pomiziaj") na Kanso. Na szczęście akcja dotyczyła tylko jednego okabrynia pisze:Kalisto pisze:Operacja: "przemyj kotu oczy, pomiziaj, oczyść, pomiziaj, zakrop, pomiziaj dłużej aż w końcu posmaruj wazelinką i pilnuj, żeby nie zlizywał, a na deser podaj kotu tabletkę, na którą nie ma ochoty i długo miziaj aż foch przejdzie" jest bardzo wykańczającai jakoś dziwne, że jak się bierze udział w takiej operacji to wcale nie wydaje się taka zabawna


Jupi
Rano oczka czyste. Antybiotyk albo kropelki zdziałały cuda. A i operacja czyszczenia na zaspanym kocie jakoś sprawniej poszła, nawet bez większego focha się obyło 


Rozbawiony kociak, podskakujący zabawnie niczym mały tygrys, jest nieskończenie bardziej interesujący niż połowa ludzi, z którymi musisz przebywać na tym świecie.
Coś mi mówi, że tak łatwo się kota zepsuć nie daPrzed chwilą wykonywałam powyższy zabieg (bez opcji "pomiziaj") na Kanso. Na szczęście akcja dotyczyła tylko jednego oka wolałabym zdecydowanie w wersji z mizianiem... I znów zepsułam kota

Rozbawiony kociak, podskakujący zabawnie niczym mały tygrys, jest nieskończenie bardziej interesujący niż połowa ludzi, z którymi musisz przebywać na tym świecie.