STRES KOCI.....
Przed tym, jak zostałyśmy DT miałyśmy dwa koty - Salvadora i Behemota.
Behemot od 2.5 roku wylizuje sobie łapę i brzuch. Jest to ewidentny stres - brany do weterynarza zrzuca futro - dosłownie - kłaczy jak duży pies.
Poza tym - zachowuje się jak kot niezrównoważony psychicznie - ma szał częściej i jest jak taran - co ma na drodze niszczy. Mija mu kiedy słyszy nasz głos, powtarający "dobre koty" (nie pytajcie ską to się wzięło:P) monotonnie i spokojnie.
Wiadomo - kot nie powie co jest grane, zatem od dwóch lat walczyłyśmy - kombinując:
nie taka micha, nowy kolor kuwety, woda w innym miejscu, podawanie posiłków w innych porach, brak niuniania rano itp itd.
Przyczyny nie znalazłyśmy - ale zastosowałysmy Royal Canin Calm - polepszyło się, futerko zaczęło odrastać, choć baaaaaaaardzo powoli.
Wylizywanie kompulsywne czasem powracało, kiedy pojawiali się obcy w domu.
Ale się polepszyło.
Przyszedł Dekster - no i bach, doszło - Złotko - i rozpoczęło się.....
Behemot jest jak oszalały - nęka Deksia, choć ten sobie nieźle radzi.
Wygryzł sobie brzuch do krwi...
Zrzucił futro na grzbiecie.... ma prześwity....
łapa jest kompletnie łysa.
Nie daje się chwytać zupełnie.... podrapał mnie dotkliwie.
Ma pazury do obcięcia za 2 miesiące.... nie dam rady go złapać....
Wniosek pierwszy - z naszych dt nici.... jak oddamy Deksia to szlaban....
Wniosek drugi - brak wniosku.
Spotkał się ktoś z takim stresaczem!?
Pojedziemy do Sokołowskiej jak Deksia oddamy i będziemy leczyć, na razie.... kot zdaje się założył protest.
Ostatni objaw - kompulsywne objadanie się - czatuje aż Deksio skonczy lub Salvador i natychmiast dożera..... w ciągu miesiąca utył sporo.... a on raczej był niejadkiem.... kurczaka gotowanego nie ruszał - teraz nawet i to....

Macie jakieś pomysły!? Bo nam.... łapki opadły...