przepraszam
już następnego dnia Candance odzyskała pełną sprawność, więc wizytę u weta odwołałam Od tej pory nic jej nie dolega. Może faktycznie nadwyrężyła się nieco. Generalnie mala jest bossska Nadal strusiopędziwiatruje, ale codziennie po kilka razy ma takie momenty, że nagle biegnie do mnie jak szalona, wskakuje na kolana i rozmrukuje się na całego jakby nagle sobie przypomniała, że dawno się nie przytulała Jest niesamowicie pogodna Tylko obcy ją trochę stresują.
Candance energia po prostu roznosi Jeśli kula się piłeczki, żeby pobiegała za nimi, za każdą biegnie uprzednio wykonując salto lub przynajmniej podskok Inne koty mają przechlapane jeśli też chcą się załapać na zabawę nie wyobrażam sobie, jak to słychać u sąsiadów na dole
"(...)Nie jesteś jednak tak bezwolny, A choćbyś był jak kamień polny, Lawina bieg od tego zmienia, Po jakich toczy się kamieniach."
Candance miała w sobotę wizytę PA. Jak tylko usłyszała dzwonek do drzwi, jakby wyczuła jakimś dodatkowym zmysłem, że to o nią chodzi, od razu dała nura w najgłębszy kąt pokoju. Przez całą wizytę zachowywała się, jakby po raz pierwszy widziała ludzi na oczy. Nie było tylko syków i warków. Prezentowała za to to swoje obłędne spojrzenie, mówiące "tylko mnie nie zjedz". No i nici z adopcji, bo Państwo nie chcą dzikiego kota
Jak tylko poszli, usadowiła się na kolanach, już z normalnym rozmiarem oczu i nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że jest z siebie zadowolona
Jutro kolejna wizyta - trzymajcie kciuki, żeby mała tym razem nie przyniosła mi wstydu
"(...)Nie jesteś jednak tak bezwolny, A choćbyś był jak kamień polny, Lawina bieg od tego zmienia, Po jakich toczy się kamieniach."
My jak byliśmy zobaczyć naszą Momoko to miała to gdzieś,
ale za to rezydent Katki cały czas kazał się miziać
za to teraz przechodzi samą siebie łącznie z aportowaniem piłeczki
o reszcie nie wspomnę,bo cudak z niej straszny