Przepraszam, ale zbiegana byłam i komputer znowu padłi znowu muszę z pracowego korzystać.... wrrr....
Lutka to paskuda - maruda

. Daliśmy dwa razy mięsko i teraz wydziera się na nas, że już dawać nie chcemy!!! Wystarczy podejść w pobliże blatu kuchennego, żeby wysłuchać pieśni męczących!!!!
Załatwia się do kuwetki, ale niestety zdażyło się parę razy, że naznaczyła nasze ubrania...
Zdrowie dobre. Ucho nie swędzi, jeżeli się jej nie dotyka. Ostatnio udało mi się wziąć ją siłą na kolana i przez 10 minut popieszczotkować, ale w pewnym momencie zaczęła się mocno drapać i uciekła. I tak ogólnie nie pozwala zbytnio się głaskać. No chyba, że córcia podchodzi. Wtedy Lutka nadstawia łebek i pozwala się poczochrać. Od dorosłych stroni, pewnie przez te wszystkie męczarnie, które nasze dłonie jej zafundowały....
Relacje z królikiem lekko uległy zmianie. Gdy królik wariuje po króliczemu, Lutka się czai. A potem rozpoczyna się polowanie! Ale tylko pod warunkiem, że królik ucieka. Jeżeli stanie w miejscu, żeby przyjrzeć si cona niego poluje, Lutka błyskawicznie zmienia strategię i przestaje królika zauważać

Przypomina to trochę relację kota z tchórzliwym psem. Dopóki kot ucieka, psisko goni, ujada, oświadcza, że zaraz skórę przetrzepie, ale gdy tylko kot stanie najeży się i zasyczy , pies rozpoczyna akcję "przecież mnie tu nie ma", "o jaki fajny zapach na tej trawce" itd. Kto kiedykolwiek miał oba stwory w pobliżu , to wie o co chodzi
