Nie wiem, aż tak dobrze nie znam tego stada.
Wiem o szylkretce i jeszcze jednej kotce, ale Ona jest biało-czarna z przewagą bieli.
Tak naprawdę czarne koty tam mogą jeszcze przychodzić z Sobieskiego, albo mogą to być koty wychodzące. Nie muszą być tylko z tego stada przy tesco...
Byłam dzisiaj jeszcze raz przy przejściu na Sobieskiego i widziałam dwa czarne koty. Jeden większy, ponoć mieszka na tych działkach, a drugi nieco mniejszy, ale nie widziałam z bliska bo uciekł. Pytanie czy kotek po ucieczce mógł tak szybko zdziczeć że już nie zareaguje na imię tylko będzie uciekać? Tymcio zawsze przybiegał i reagował na swoje imię...
Jeśli jest przestraszony, to tak może reagować...
Najlepiej szukać kota, jeśli jest cisza, tzn. albo wcześnie rano, albo b. późnym wieczorem, wtedy jest większa szansa, że odważy się wyjść...
Ja dzisiaj znów zrobiłam rundkę po osiedlu i kampusie, zaglądnęłam też do miejsc, gdzie na osiedlu są dokarmiane koty, ale tylko jeden Burasek się tam objawił
Razem z nadzieją tracę koncepcję co mogę jeszcze zrobić. Będę dziś wymieniać te ogłoszenia, ale czy sens jest chodzić ciągle w te same miejsca licząc, że Tymek się tam pojawi, czy lepiej iść głębiej w las, dalej w osiedla?
Ja na pewno szukałabym na obszarze: Batorego (całe), Żurawiniec i dalej za lasem, Kampus, Sobieskiego, może jeszcze Śmiałego.
Najlepiej b. wcześnie rano (ok 4-5tej) albo późnym wieczorem (od 22- giej).
Na Batorego w lasku za torami wędruje sobie czarny kot, całkiem spory, z obróżką i kocim nieśmiertelnikiem. Daje się podejść na jakiś metr, wygląda dosyć zadbanie. Kojarzycie może czy to jakiś wychodzący rezydent? A może ktoś go szuka?
Mona pisze:Na Batorego w lasku za torami wędruje sobie czarny kot, całkiem spory, z obróżką i kocim nieśmiertelnikiem. Daje się podejść na jakiś metr, wygląda dosyć zadbanie. Kojarzycie może czy to jakiś wychodzący rezydent? A może ktoś go szuka?
Ja pracuje po drugiej stronie lasku, przy ul. Błażeja i czasem przychodzą pod biuro do nas osiedlowe kociaki min jeden cały czarny, wczoraj własnie taki się przechadzał niedaleko tylko nie wiem czy to ten stary czy może być to ten twój. Będę się rozglądać w mojej okolicy. Ja swojego czasu szukałam kanarka.....było ogłoszenie w radiu, potem chodzenie i pytanie od domu do domu w końcu ogłoszenia po całym osiedlu i w końcu dobrzy ludzie nam przynieśli naszego skarba, wiec nie ma co tracić nadziei...
Dzięki, w takim razie dzisiaj po pracy będę się szwendać po naramowickiej stronie żurawińca i tam też rozwieszę ogłoszenia. To nawet by się mogło zgadzać, bo moja (ex)współlokatorka ponoć właśnie przeszła żurawiniec i na jakieś pola wyszła. Maluszek mógł dłuższy czas biec za nią albo tam gdzieś się wyrwać jeśli go niosła (mały dzikus z niego).