Nie zdążyłam zaktualizować wątku przed wyjazdem, więc sorki za poślizg, ale już jesteśmy z nowościami!
Filip w końcu nam się trochę rozbrykał pod kątem zabawy: na początku pobytu nie bawił się wcale, potem trochę, ale teraz to już całkiem się rozkręcił

Najpierw upodobał sobie tor z piłeczką, którą paca się łapą. Naszym kotkom trochę się już znudził, ale Filip potrafi spędzić przy nim i pół godziny, brykając dookoła jak mały kociak - niestety najczęściej zasiada do zabawy, kiedy gasimy światło i idziemy spać, hałasuje nam niedaleko łóżka... ale nie mam serca mu przerywać. Przy wyciąganiu wędek na początku się chował, chyba nie czuł się pewnie przy energicznych rezydentkach, ale ostatnio i jemu spodobało się polowanie na piórka. Oraz na laserek - laserek okazał się wielką miłością i Filip skacze przy nim tak, że przepłasza nawet Psotkę, która w naszym domu jest Miłośniczką Laserka Nr1. Przy okazji Filip to taka słodka gapa - w przeciwieństwie do naszych kotów, nie zorientował się jeszcze, skąd się bierze to światełko, więc nawet gdy schowamy już laserek, chodzi zdezorientowany i szuka go jeszcze chwilę po podłodze
Kiedy pogoda sprzyja, kąpiele słoneczne są na porządku dziennym - na podłodze, na kanapie, na parapecie, na stole... na który, ekhem, koty miały raczej nie wchodzić, ale:
1. Przecież tak słodko sobie leży.
2. Przecież tak ładnie się wygrzewa.
3. Przecież jest taki kochany.
A jak zobaczyłam, że leży razem z Psotką, która najbardziej niechętnie podchodzi do nowych kotów, to już w ogóle serduszko mi się roztopiło i jeszcze je pochwaliłam, że takie grzeczne.
Z Nitką z kolei leżakuje czasem w naszym łóżku (może inaczej: to my leżakujemy czasem w kocim łóżku - ostatnio na dodatek trochę linieją na wiosnę, więc w ogóle nie ma już wątpliwości czyja to miejscówka):
Ostatnio urządziliśmy też w domu grupowe odrobaczanie - Filip pierwszą połowę tabletek wciągnął w jedzeniu, niestety z drugą chyba się pokapował o co chodzi i na nic zdały się wszelkie fortele: nie i już, wszystko zostało wyplute. Zostało więc tylko zapakowanie prosto do pyszczka i mimo doświadczenia i pewnej ręki z Filipem było dużo trudniej niż przypuszczałam. Wywinął się jak żmijka, nasyczał na mnie (u niego niespotykane) i uciekł. Najgorsze, że potem cały dzień uciekał w panice, jak tylko mnie zobaczył, myślałam że serce mi pęknie

Całe szczęście na drugi dzień tak jak zwykle przyszedł rano rozmruczany do łóżka i wtedy odetchnęłam. Wprawdzie przez kilka dni trochę jeszcze był nieufny w miejscu, w którym go złapałam, ale już i o tym chyba prawie zapomniał.
Ranki i drzemki zazwyczaj wyglądają jak na zdjęciach - aż trudno spać od tego mruczenia i ugniatania. No i nie wiem, czy Filip podpatrzył to u naszych kotek czy sam wykombinował, ale zaczął wchodzić pod kołderkę. Wystawia tylko głowę i przytula się na łyżeczkę

Ostatnio zasnęliśmy obok siebie pod kołdrą popołudniu, a kiedy obudziłam się po półtorej godziny, Filip dalej leżał obok, nawet nie zmienił pozycji. Idealny kot dla wielbicieli drzemek, polecam
Na koniec jeszcze dowód, że kontrola jest i wszystkie posty Filipa przechodzą odpowiednią redakcję i korektę przez samego zainteresowanego - kasuje, co mu się nie podoba i dopisuje parę zachwytów pod swoim adresem (to na wypadek, gdyby zdziwiło kogoś, skąd u mnie tyle ochów i achów na jego temat

) Ale Ciiiii, kończę już, zanim zobaczy ten dopisek.
