
Biała z Szamarzewskiego
Moderatorzy: crestwood, Migotka
Złapałam Białą jak się dzisiaj bawiła piłeczką. Drapak ma opanowany już od dawna. Kuwetę o pierwszej chwili. Dzisiaj też się zdenerwowała, jak jej obcinałam pazury i mnie zaatakowała. Zrobiła to jak ufający domowy kociak, czyli zatrzymała zaciskanie zębów na mojej ręce dokładnie w momencie, kiedy poczuła skórę na czubkach kłów. Nie mam śladu po tym ataku. Jak tak ufający człowiekowi kot przeżył na ulicy? 

Mega gratulacje i pokłony 
Przyjdę do Ciebie na korki, bo już mi wet zapowiedział, że trzeba się przyuczyć zastrzykowania.

Przyjdę do Ciebie na korki, bo już mi wet zapowiedział, że trzeba się przyuczyć zastrzykowania.

Kobiety i koty zawsze będą robić to, co chcą,
a mężczyźni i psy powinni się zrelaksować i powoli oswajać z tą myślą.
Robert A. Heinlein
http://www.ezopoznan.pl/
W ten wahadełkuję, ale o konsultację niebawem poproszę. 


Kobiety i koty zawsze będą robić to, co chcą,
a mężczyźni i psy powinni się zrelaksować i powoli oswajać z tą myślą.
Robert A. Heinlein
http://www.ezopoznan.pl/
- fuerstathos
- Posty: 8458
- Rejestracja: 15 cze 2006, 9:49
- Lokalizacja: Poznań
Tu nowy domek tymczasowy Białej
Wymyślamy kotce nowe imię, dotychczasowe zostawmy dla innej białej sterylkowej kotki. Na razie testujemy różne warianty i sprawdzamy, czy pasują
Filo przywiozła Białą w piątek wieczorem. Przez pierwsze kilka chwil kicia darła się wniebogłosy i dwukrotnie zawracała do transportera. Szybko się jednak uspokoiła i na troszeczkę tylko ugiętych nogach wyruszyła na obchód, niezbyt długi, bo nie ma za bardzo co obchodzić
. Parę minut później zaczęła się ocierać, potem dała się pogłaskać, a potem przystąpiła do toalety, co, jak się później okazało, jest jej ulubionym zajęciem 
Po godzinie Filo odważyła się kotkę z nami zostawić i pstryknęliśmy jej pierwszą fotkę (wybaczcie, jakość komórkowa):

Prawie jak gwiezdne wojny
Potem daliśmy kici święty spokój - trochę sobie pochodziła, trochę pomyła, trochę poocierała, a najchętniej siedziała pod stolikiem, gdzie zrobiłam jej wkrótce posłanie z koca.
W nocy była pierwsza kupa po uprzednim entuzjastycznym kilkukrotnym przekopaniu kuwety. Było trochę miauczenia - zagadywania, trochę biegania z piłeczką i zabawką, z którą przyjechała z poprzedniego DT
Duuużo czasu zajęło jej (i przy okazji mi
) podjęcie decyzji, że po tym pełnym wrażeń dniu pora spać. Jak już zasnęła, wstała dopiero z nami.
Następnego dnia po stresie nie było już śladu i zaczęła się pełna integracja, z przytulaniem włącznie. Cały wieczór spędziła ze mną przy komputerze, gdzie testowałyśmy różne siedziska.
To nie zachwyciło.

To już bardziej

Wczoraj jeszcze sama nie wskakiwała, dziś już nie ma oporów
Apetyt dopisuje. Zgodnie z poradą Filo suchą karmą ma ciągle dostępną, aby oduczyć pożeractwa, jakby następnej okazji miało nie być. Na razie jednak sucha karma jej nie podnieca, natomiast przy mokrej muszę pilnować, żeby nie zjadła razem z miseczką
No ale wszystko przed nami.
Wczoraj leciutko nosek siąpił, dziś już było ok. Natomiast wciąż delikatnie ropieją oczka. Kupię jutro świetlik i będę przemywać, oby to wystarczyło.
A tak podsumowując, przesympatyczna, bezproblemowa, proludzka kotka, której urodę w pełnej krasie pokażemy po sesji w drugiej połowie przyszłego tygodnia

Wymyślamy kotce nowe imię, dotychczasowe zostawmy dla innej białej sterylkowej kotki. Na razie testujemy różne warianty i sprawdzamy, czy pasują

Filo przywiozła Białą w piątek wieczorem. Przez pierwsze kilka chwil kicia darła się wniebogłosy i dwukrotnie zawracała do transportera. Szybko się jednak uspokoiła i na troszeczkę tylko ugiętych nogach wyruszyła na obchód, niezbyt długi, bo nie ma za bardzo co obchodzić


Po godzinie Filo odważyła się kotkę z nami zostawić i pstryknęliśmy jej pierwszą fotkę (wybaczcie, jakość komórkowa):

Prawie jak gwiezdne wojny

Potem daliśmy kici święty spokój - trochę sobie pochodziła, trochę pomyła, trochę poocierała, a najchętniej siedziała pod stolikiem, gdzie zrobiłam jej wkrótce posłanie z koca.
W nocy była pierwsza kupa po uprzednim entuzjastycznym kilkukrotnym przekopaniu kuwety. Było trochę miauczenia - zagadywania, trochę biegania z piłeczką i zabawką, z którą przyjechała z poprzedniego DT


Następnego dnia po stresie nie było już śladu i zaczęła się pełna integracja, z przytulaniem włącznie. Cały wieczór spędziła ze mną przy komputerze, gdzie testowałyśmy różne siedziska.
To nie zachwyciło.

To już bardziej


Wczoraj jeszcze sama nie wskakiwała, dziś już nie ma oporów

Apetyt dopisuje. Zgodnie z poradą Filo suchą karmą ma ciągle dostępną, aby oduczyć pożeractwa, jakby następnej okazji miało nie być. Na razie jednak sucha karma jej nie podnieca, natomiast przy mokrej muszę pilnować, żeby nie zjadła razem z miseczką

Wczoraj leciutko nosek siąpił, dziś już było ok. Natomiast wciąż delikatnie ropieją oczka. Kupię jutro świetlik i będę przemywać, oby to wystarczyło.
A tak podsumowując, przesympatyczna, bezproblemowa, proludzka kotka, której urodę w pełnej krasie pokażemy po sesji w drugiej połowie przyszłego tygodnia
