Nasza mała Lilianka to zuch dziewczyna. Na karmienie melduje się jako pierwsza i miauczeniem domaga swojej porcji. Powtarzam - to mięsożerca

, chrupki nie są do jedzenia tylko do zabawy, kulania i rozwalania.
Myślę, że odchorowuje stres związany ze zmianą domu, oczka trochę łzawią i brązowa wydzielina z noska wypływa. Podnośmy odporność i czekamy
Wczoraj na szczęście zakończyliśmy odrobaczanie bo wojak mały NIENAWIDZI podawania tabletek

Warczy jak tygrysica
Uwielbia się z Peetą, reszta stada jej nie interesuje

Zabawom, harcom, zapasom, gonitwom - NIE MA KOŃCA

a Peeta jest szczęśliwy, że ma kompana do zabaw (
a mówiłam, żeby z Katniss go adoptować 
)
Zabawy to jednak nie wszystko. Oni śpią razem

(zdjęcia na dowód postaram się wstawić wieczorem), codziennie jak wracam z pracy znajduję ich przytulanych do siebie

Oni się myją nawzajem

, sprawdzają jak tylko, któreś miauknie co się dzieje. serce rośnie.
Na razie z moich obserwacji wynika, że Lilianka to nie jest typ nakolankowego miziaka, oczywiście jak się ją weźmie na ręce i wsadzi na kolana to siedzi i mruczy, a nawet zaśnie, bardzo lubi głaski, ale rośnie raczej na niezależną, charakterną babkę, która potrzebuje kociego towarzysza. Porównuję ją do Peety, który jest dla mnie wzorem nakolankowego miziaka, kota który sam się na kolana pakuje, śpi przytulony do szyi, a jak na kolanach jest laptop to wyraźnie daje do zrozumienia, że należy go zdjąć i wsiąść kotka. Lilianka taka nie jest. O moich spostrzeżeniach będę of course informować na bieżąco