
Wiem, że powinnam go izolować na początku, ale raz, że obyło się bez żadnych syków przy obwąchiwaniu transportera, a dwa - tak mocno krzyczał jak tylko wyszłam z łazienki, że nie miałam serca go tam zostawiać...
Ogólnie widać, że chłopak jest mocno zmarnowany, jeszcze nie ma sił szaleć. Wczoraj był cały czas czujny, siedział na baczność, dziś już znalazł sobie miejscówkę w kartonie i tam spokojnie śpi. Nawet nie ma ochoty na głaski, tylko pochrapuje słodko i wyciąga łapeczki. Nie to co wczoraj - zaczepiał nas i zaczepiał, co człowiek wstaje to trzeba głaskać, bo się obróci to przecież może się kocurkiem zainteresować. A jak się chłopak lubi poprzytulać

