Jesteśmy po pełnym usg - wszystko czyste, węzły chłonne w normie, póki co brak oznak przerzutów ))
Ale paradoksalnie utwierdza nas to w przekonaniu, żeby się na chemię zdecydować - jest szansa że powstrzyma przerzuty w zupełności i możliwe, że potrzebnych będzie tylko kilka profilaktycznych tur, a nie ugrzęźniemy w tym na całe życie.
Oba, kot i pies, są bogate w cnoty i talenty, ale pies ma o jeden talent za dużo: pozwala się tresować. I o jedna cnotę za mało: nie kryje w sobie żadnych tajemnic. [Erich Kastner]
Jak Plastuś? Przeszedł już chemioterapię? Graviola próbujecie? Mam nadzieję, że jest poprawa. Zdrówka i kciuki z całych sił za koteczka trzymam.
Oba, kot i pies, są bogate w cnoty i talenty, ale pies ma o jeden talent za dużo: pozwala się tresować. I o jedna cnotę za mało: nie kryje w sobie żadnych tajemnic. [Erich Kastner]
Nie mam doświadczenia z tym olejem, ale może warto spróbować. Wszystkiego co nie zaszkodzi a może pomóc.
Polecam zdecydowanie Graviole (wahadło), o czym już wspominałam przy Plastusiu, są też wyciągi z Gravioli. Niszczą komórki nowotworowe, nie niszcząc zdrowych.
Oba, kot i pies, są bogate w cnoty i talenty, ale pies ma o jeden talent za dużo: pozwala się tresować. I o jedna cnotę za mało: nie kryje w sobie żadnych tajemnic. [Erich Kastner]
Jeszcze znalazłam coś o chrząstce rekina...
"preparat z chrząstki rekina -zastosowanie: rak piersi.. zawiera kilka aktywnych składników, z których najważniejszym jest pewien typ białka działający jako inhibitor rozwoju naczyń krwionośnych.
Wiele guzów nowotworowych może rosnąć między innymi tylko dlatego, że pobudzają ciało do rozwoju nowych sieci naczyń, aby zapewnić sobie dostawę składników pokarmowych, preparat z chrząstki rekina hamuje ten proces, więc guzy pozbawione są swojego źródła składników pokarmowych i często zaczynają się kurczyć."
Oba, kot i pies, są bogate w cnoty i talenty, ale pies ma o jeden talent za dużo: pozwala się tresować. I o jedna cnotę za mało: nie kryje w sobie żadnych tajemnic. [Erich Kastner]
Chemioterapia zakończona. Plastuś/Zoiduś ma się nieźle, przeszedł ją wręcz śpiewająco, bez żadnych oznak i problemów, miał humor, apetyt (zaczął tylko wybrzydzać na jedną konkretną karmę) i zachowywał się normalnie.
Teraz została nam tylko wizyta kontrolna z powtórzeniem wszystkich badań, ale nie spieszymy się na nią bo... no bo tak. Chwilowo cieszymy się poczuciem normalności i dajemy odpocząć Zoidowi od stresujących wizyt u weta.