Mamy rewelacyjne wieści - Zezik okazała się ujemna:)))) Oczywiście dla pewności jeszcze to zweryfikujemy, ale doświadczenie nam podpowiada, że raczej będzie dobrze!
Z kolei u Moneta powtarzaliśmy morfologię, bo poprzednio miał kawaler bardzo niski poziom leukocytów - teraz są w normie, ale i tak dostaliśmy przykaz, by częściej niż zazwyczaj kontrolować ten parametr - teraz maszyna też dziwnie długo je liczyła, dwukrotnie pojawiał się błąd...
Skończyliśmy też podawanie metronidazolu na lamblie i kokcydia - w zachowaniu młodzieży zmiany - ale na lepsze Jeśli test kupny wykaże zwycięstwo - ogłaszam, ze Zezik i Monet są w pełni gotowi do adopcji - a przede wszystkim do wypuszczenia z klatki...
Po wyprowadzce Cacka do DT Monet zawłaszczył sobie miano Największego Szpitalikowego Miziaka. Tańce jakie wyczynia pod ręką człowieka zawstydzają jego, przecież też przymilną, siostrę Zezik. Generalnie cyrk jaki się dzieje w trakcie sprzątania ich klatki, rozbawiłby największego mruka
Zezik czuje się trochę przytłoczona miłością brata do człowieków i żeby zachować równowagę w przyrodzie, teraz to ona kuli się w kącie klatki i prycha na Wolontariuszy. Kiepska z niej jednak aktorka, bo już po kilku głaskach zapomina roli i wystawia brzuchol do głaskania. Przepiękne jest to buraskowe rodzeństwo, zabawowe i kochające - są gotowe podbić serca swoich ludzi, ale nikt ich nie dostrzega
Ostatnio brałam miski z szafki i nagle - bam! po plecach, aż podskoczyłam. A to Monet mnie przez kraty łapą szturcha, taki zaczepialski się zrobił. A nie tak dawno był syk na dzień dobry.
U Buraskowego Rodzeństwa stagnacja - nieprzerwanie zaczepiające i garnące się do człowieka, tak samo nieprzerwanie tkwią w klatce. I chociaż wygibasy Moneta i syki bez pokrycia Zezik śmieszą Szpitalikowych Wolontariuszy i dostarczają rozrywki w trakcie dyżurów, to zdecydowanie każdy z nas wolałby oglądać te pyszczki tylko na zdjęciach z domowych pieleszy, niż na dyżurach w klatce
Miłość Moneta do człowieka jest tak wielka jak on sam. Potrzeba dużo samozaparcia by na dyżurze posprzątać ich klatkę, gdy pod rękę bez przerwy wciska się Monet. Technik zaczepiania ma on bez liku, od zwykłego barankowania zaczynając, przez rozkoszne krewetkowanie, aż po zabawowe podgryzanie. Dlatego jeszcze więcej samozaparcia trzeba mieć by po dyżurze nie wcisnąć tych dwoje do plecaka (nie żeby mieli jakiekolwiek szanse na zmieszczenie się :p) i nie zabrać do domu. Nie wiem jak przekonać Poszukujących Swojego Kota, że kolor futerka szybko się opatrzy, a z charakterem trzeba będzie żyć przez kolejne nawet 20 lat, więc zamiast atrakcyjnych rasowców, polecam to pozornie nijakie buraskowe rodzeństwo, bo programem atrakcji i miłości jakie one gwarantują nie sposób się znudzić nawet przez 50 lat.
Witam serdecznie i dziękuję za przyjęcie do grupy.
Przesyłam kilka zdjęć burasów ze swojego domku, a wieczorem postaram się opisać jak to wszystko wyglądało, gdy się oswajaliśmy ze sobą i z czym się jeszcze borykamy.
Mocno liczę na Wasze ogromne doświadczenie i podpowiedzi co do dalszych działań z dzieciakami
Pozdrawiam
Jola
Ostatnio zmieniony 01 sty 1970, 1:00 przez JolaP, łącznie zmieniany 2 razy.