
Pojawiła się nieprzyjemna niestrawność, a co za tym idzie też poddenerwowanie i niepokój. Wspominałam już kiedyś, że Trollo jest bardzo wrażliwym kotem. Każde nieprzyjemności i zmiany wpływają na jego zachowanie...
Dobra wiadomość jest jednak taka, że od kiedy jest u nas i się zakumplowaliśmy, to czas "rekonwalescencji" psychicznej bardzo się skrócił. Wydaje mi się, że zrozumiał, że tu nikt na niego nie będzie krzyczał i może być spokojny, bo jest bezpieczny. Szuka więc w nas oparcia, często dosłownie

Przez ostatnie tygodnie Trollek nawet zaczął ze mną regularnie drzemkować. To znaczy, że nie ma drzemki bez Trolla - tylko się kładę, a już widzę, że Rudzielec podbiega i wiem, że muszę osłaniać nos, bo zaraz dostnę sążnego baranka w nos


a jaka byłam ostatnio szczęśliwa, jak zobaczyłam, że udeptuje moją poduszkę! Tak rzadko się to zdarzało wcześniej, a teraz to już normalka

Tylko smutno nam, że nikt nie chce zostać ostoją Trollka i odkryć tych gigantycznych pokładów miłości jakie Rudzielec ma w sobie

