Na razie odchudzanie zupełnie nam nie wychodzi, ale będziemy próbować dalej. Najgorsze jest to, że Czesio zjada swoją porcję i część porcji Czarka ( Czesio zawsze je pierwszy, Czarek dołącza później do uczty ).
Póki co Czesiowi brzuch spadł, tyle że ... na podłogę.
Odchudzić go muszę koniecznie.
Właśnie sobie uświadomiłam, że to już trzy lata jak chłopaki są u mnie.
Jak ten czas szybko płynie.
Dziś wystawiłam do ogrodu klatkę łapkę. Mam nadzieję złapać kocura, który bije i gryzie moje wiejskie kotki wychodzące ( te, o których pisałam w wątku - wysterylizowałam je, wyleczyłam i ...zostały ). Sprawa jest poważna, bo już dwukrotnie zmuszona byłam zawieźć pogryzione dziewczyny do weta.
Czesio i Czarek - jako koty niewychodzące - mają totalny zwis, ale dla Kinii i Gosi to poważny problem.
Złapię go i pozbawię klejnotów, to może się uspokoi.
Pozdrawiam. Malwinka.