
edit: żeby nie było wątpliwości: ona śpi

Moderatorzy: crestwood, Migotka
Behawiorystom się to nie mieści w głowach. Ale coraz częściej słyszę, że to jedyna metoda. Trzymaj kciukiMonikaP pisze:Przyznam, że już parę razy stosowałam metodę lekkiego przymusu. Brałam delikwenta na kolana, "dociskałam" do podłoża i mówiłam zdecydowanym tonem " jesteś moim kotem i JA będę Cię głaskać"
i tak parę razy dziennie. Działało
.
Nota bene z Pietruszką i Szprotką również trzeba było tak robić.
To ja powiem coś zupełnie "politycznie niepoprawnego". Mam wrażenie, że jeśli za bardzo się z kotem "cackamy", to wyrasta na "przewrażliwionego" ;-). Żadnego z moich kotów - "osobistych", czy "tymczasowych" nie traktowałam w jakiś specjalny sposób, nie izolowałam od innych (oczywiście w granicach rozsądku, jeśli chodzi o "bezpieczeństwo sanitarno-epidemiologiczne" ;-) ), nie robiłam też specjalnych "podchodów" przy kontaktach kocio-ludzkich. Nie zauważyłam, aby z tego powodu którykolwiek z kotów cierpiał ;-).Morri pisze:Behawiorystom się to nie mieści w głowach. Ale coraz częściej słyszę, że to jedyna metoda. Trzymaj kciukiMonikaP pisze:Przyznam, że już parę razy stosowałam metodę lekkiego przymusu. Brałam delikwenta na kolana, "dociskałam" do podłoża i mówiłam zdecydowanym tonem " jesteś moim kotem i JA będę Cię głaskać"
i tak parę razy dziennie. Działało
.
Nota bene z Pietruszką i Szprotką również trzeba było tak robić.