Czuszka dostała fioletowy naszyjnik, więc znów delikatnie się pogniewała. Po kilku dniach polowań aby jej założyc obróżkę poszło nam ostatecznie lepiej niż się spodziewałam. Jak zwykle schowała się przede mną w kuwecie, zignorowałam wrzaski syki i warki i udało się Kiedy już ją miałam w zasięgu reki udało mi się ją nawet porządnie wymiąchać do tego stopnia że mimo przerażenie się rozmruczała <3
Przepraszamy za ciszę, ale tak się złożyło, że Łówcio król nasz ogonkiem wywrócił kubek z napojem przez co życie stracił laptop. U nas właściwie bez zmian. Tupito jest pluszowy bardziej i bardziej. Jest wszędzie tam gdzie jakaś ręka do głaskania. Zdarzyło mu się nawet z własnej woli nastawić łepek do całusa. Czuszka też bez zmian, mroczna bardziej i bardziej
Całe życie kocich toczy się na placu zabaw. Ostrzenie pazurów, gonitwy po kładce, bójki o miejsce w budce, miłości i dramaty, a na koniec zasłużony wypoczynek.
Właśnie nastąpił ogromny przełom :o Czuszka nie ucieka przed wyciągniętą ręką. Po wstępnej radości i wzruszeniu zaczęłam się martwić czy to na pewno powód do radości... może to oznacza że nie czuje się najlepiej
Nie chcę zapeszyć, ale CZUSZKA PRZESTAŁA UCIEKAĆ PRZED DŁONIĄ!
Już od rana pozwoliła mi podejść i wymiąchać futro. Oczywiście nadal ostrożnie i delikatnie ale mogę do niej podejść bez spierdzielania w popłochu Nie wygląda by coś jej dolegało, jest spokojna i całkiem zrelaksowana. Dziś już nawet mniej drżała przy pierwszym dotyku!
Nie mogę przestać beczeć z radości
zuzk pisze:Nie chcę zapeszyć, ale CZUSZKA PRZESTAŁA UCIEKAĆ PRZED DŁONIĄ!
Już od rana pozwoliła mi podejść i wymiąchać futro. Oczywiście nadal ostrożnie i delikatnie ale mogę do niej podejść bez spierdzielania w popłochu Nie wygląda by coś jej dolegało, jest spokojna i całkiem zrelaksowana. Dziś już nawet mniej drżała przy pierwszym dotyku!
Nie mogę przestać beczeć z radości
Oto on, film z najbardziej przełomowego dnia w życiu moim i Czuszki, 3 sierpnia Czuszka po raz pierwszy w naszym wspólnym życiu nie uciekła na widok wyciągniętej do niej ręki!!
Nie potrafię opisać tej radości, kiedy w jej okrągłych oczach i dygoczącym ciałku zobaczyłam odrobinę zaufania do mnie. Nie było ich wiele, ale żaden z kotów, którymi miałam szczęście się opiekować nie otwierał się tak długo. Doczekałam się jednak. Czuszka się doczekała. Momentu, w którym już ją tak bardzo nie przerażam <3