Dziękuję uprzejmie w imieniu najcudowniejszych kotów na świecie! <3 Wiem, że się powtarzam, ale kocham poranki - wtedy Scarlett wita mnie zawsze po przebudzenie i baranuje szybę balkonową z taką siłą, że zastanawiam się, czy szyba to przetrwa. Dzieciaki twardo grzeją nam miejsce w sypialnianym łóżku - wszak wiadomo, że najlepiej leży się na poduszce Dużej.
Na szczęście niefajni ludzie nie strzelają już petardami - brzuszek Tobisia od razu ma się lepiej!
Czlowieki wyjechały na trzy dni, Scarleciuszka stwierdziła, że te inne ciotki są fajne, ale dla bezpieczeństwa lepiej nie wychodzić spod szafki ... no i siedziała tam sobie z Nenką. Wrócilismy i nie możemy ich z siebie zdjąć
Te nasze poranne kocie rozmowy... Scarlettka, czy Ty widzisz, jak spadł śnieg? A Scarleciucha gada po swojemu i nie pozwoli mi oddalić się chociażby na 20 centymetrów. Czasem mam wrażenie, że Ona jest strasznie zła, kiedy Duzi wychodzą - kto to widział. Scarlett uwielbia również podbierać uszastemu Rodzikowi myszkę - no cóż, Rodzik nie jest piątkowym uczniem, więc Ruda piękność podbiera mychę i ucieka - czarny uszasty nie jest wtedy zbyt zadowolony
Duzi byli wczoraj na rodzinnej imprezie - wrócili nieco później niż po Dobranocce i oczywiście kociaści od razu otrzymali małe co nieco. Myśleliśmy, że dzięki temu sierściole nie będą nas budzić o haniebnej porze. O jakże płonne okazały się nasze nadzieje. W końcu dziś 17 lutego - Dzień Kota.
Tobiś to niezły aktor. Najlepiej gra oczywiście kruszynkę, która umiera z głodu. Dzieciarnia dostała punktualnie kolację, zajęłam się swoimi sprawami, po czym przychodzę do kuchni i wiadomo...
Tobisizaurus nienażartus odprawia standardowy taniec, ogon podskakuje, a kot piszczy niczym najmniejszy wróbelek. Aż się sama sobie dziwię, że nie dałam się złamać. No cóż.
Tobisiasty właśnie zajął swoje ulubione miejsce obserwacyjne na oparciu kanapy. Łapka oczywiście ułożona w tak zwany zimny łokieć - no po prostu "Born to be wild".
Mamy za sobą intensywny weekend głaskania. Scarlett oczywiście nie odstępowała mnie na krok ... Chciałabym również powiedzieć, że sierściole nie znają litości. Weekend, nie weekend, śniadanie musi być o regularnej godzinie. Dziś skrzeki Tobinia i Rudziuchy były w pełni uzasadnione - śniadanie zostało podane Państwu o godzinie 7.26. Kto to widział, taka zniewaga?
ps. Bądźmy spokojni, wszystko zostało odbite w ciągu dnia
No to mamy intensywny dzień za sobą. Tobiś musiał dziś pojechać do weterynarza. Odkryłam gulę na ogonie - szybki ruch - umówienie wizyty i jedziemy. Okazało się, że to klasyczny ropień, najprawdopodobniej ktoś poszalał w trakcie zabawy i powstał ropień. Pacjent niezwykle dzielnie zniósł całe oczyszczanie oraz zastrzyki. Po powrocie do domu był bardzo zdenerwowany i sporo czasu spędził w szafie - to takie najbezpieczniejsze miejsce w naszym domu. Teraz czuje się zdecydowanie lepiej, niestety czeka nas tydzień z zastrzykami. Chwilowo Tobi siedzi tuż obok mnie i oddaje się kolejnej drzemce. Już nawet przyzwyczaił się do kołnierza. Rankę oczywiście delikatnie traktuję solą fizjologiczną. Całe szczęście, że tak dobrze się to skończyło.
Scarlett drzemie aktualnie w szafie, przednie łapki położone na krzyż, tak jakby chciała powiedzieć: "Całuj me dłonie, podwładny". I zresztą nie ma co się dziwić, wszak do całowania tych łapek ustawia się u nas kolejka
Tobiś ewidentnie poczuł wiatr w żaglach (w futrze!) i hasa niczym młody baranek na wiosnę. Wczoraj było super ciepło, więc otworzyliśmy kotroom- o mamo! Tyle mogę powiedzieć. Kociaste wygrzewały się na balkonie, obserwowały, co ciekawego się dzieje. Monitoring musi być!
Tobiś to kot zdecydowania nakolankowy i napoduszkowy. Właśnie zasnął z główką na wielkiej poduszcze, ogon standardowo podwinięty, żeby było wygodnie. Oczywiście Duży znowu wygrywa w klasyfikacji "Kogo lubię bardziej?" - chłopaki okupują razem fotel w gabinecie, Tobiś najpierw udreptuje Dużego, a potem zapada w sen. Idylla, prawda?
Tobiś - to brzmi dumnie. Zawsze, kiedy oglądam zdjęcia tego potężnego pingwinka, zastanawiam się, kiedy urósł i dlaczego to nie jest wciąż ta kulka, która kiedyś do nas trafiła. Potem przypominam sobie, że Tobionio to wcielenie kociego ideału, a wraz z przyrostem masy zwiększyła się Tobisiowa miłość. I wciąż nie mam słów, żeby opisać to, jak ta klucha zajmuje całe ogromne legowisko zwijając się w najsłodszy na świecie rogalik.
Tobiś wytaksował siostrę z miejsca w szafie, przejął kanapę, w sumie znowu daje nam znać, że przecież wszyscy wiedzą, kto jest szefem. Scarlett natomiast nie mogła wprost nacieszyć się faktem, że Duzi spędzili długi weekend majowy w domu i w ruch poszła ONA - Pani Szczotka. Ruda piękność mruczała tak głośno, że naprawdę zaczęłam się zastanawiać, czy nie połknęła przypadkiem małego motorka.