Maruda i Łasuch, czyli zbiorczo tak zwane ciumki, to nie tylko piękne diabły, ale też bardzo przedsiębiorcze chłopaki - każdy z nich, jak się okazało, miał w uszach prywatną plantację pieczarek... Na szczęście sokole oko
moorland wykryło nielegalną działalność gospodarczą u ich rodzeństwa, więc ja też zostałam zaalarmowana i od paru dni za pomocą Oridermylu ciumkowy biznes jest systematycznie likwidowany. Rozczula mnie to, że kiedy niecnie wydobywam im z uszu dorobek życia, nie wrzeszczą, nie kopią, nie szarpią się, tylko zamykają oczka i zastygają w cierpiętniczym grymasie. I nawet nie są potem na mnie aż tak bardzo obrażeni, ha!
AAA! Ja to piszę, a tu Maruda przychodzi, ja go głasku głasku, on traktor - i buch, brzuchem do góry! Miziam ciumka, wtedy nagle zjawia się Łasuch - i oczywiście zero traktora, ale nie uciekł, dał się pogłaskać, nawet grzbiet tak jakoś nadstawił... i po chwili też bęc na plecy!
