Gotuj z Dunią
Dzisiaj utwierdziłam się w przekonaniu, że gdyby Dunia stała sie pewnego dnia człowiekiem to byłaby uroczą acz nieco roztrzepaną kleptomanką, wychowana na książkach Jane Austen.
Robimy obiad, Dunia siedzi na kuchennym parapecie i obserwuje. Ja także rzucam od czasu do czasu na nią okiem. Raz że to śliczny kotel, dwa że maniak podkradania. Kroję sobie spokojnie pora, kiedy słyszę ciche, głdoowe "daj, daj mi". Tłumacznie Duni jak bardzo kotki nie mogą jeść porów, że to przecież nawet nie pachnie ładnie, oferta zamiany na mięsko lub przysmaczki. Nic, w końcu zrezygnowana Dudu odeszła... Tylko po to by pół minuty później próbować ukraść paprykę, a odgoniona skubnąć lawendę.
Dunia kontra zielone badziewie mści się za wszystkie niezjedzone warzywa:
https://www.youtube.com/watch?v=eGXAGSDuglg
Najbardziej entuzjastycznie podchodzi jednak do leków Borysa. Nie tylko próbuje je wyżebrać lub ukraść, Mała potrafi podkosić nawet rezydentowe miarki do syropu
I tu przechodzimy do części z Jane Austen. Bo niby jaka inna literatura moglaby skłonić taką śliczną, rozkoszną pannicę do szaleństwa na punkcie gburowatego starszego pana z bokobrodami? Dunia jeszcze odkryje jaką tajemnicę skrywa jego przeszłość, a wtedy on ją pokocha!
Borysowi czasem ciężko z tą calą adoracją (Dunia potrafi podbiec do niego dzikim galopem tylko w celu zrobieniu noski-noski), ale to nie znaczy że będzie się krygował i zrezygnuje ze swojego ulubionego miejsca na drzemki!
