Witajcie! No to już oficjalnie, po pełnej aklimatyzacji - Rivka jest czwartym członkiem naszej rodziny
Początki wiadomo - trudne. Siedziała skitrana pod kanapą (pod którą Hugon-rezydent przestał mieścić się dobrych kilka miesięcy temu), wychodziła tylko na zabawę, najmniejsze puknięcie - kot znika. Ale powolutku, powolutku, obczaiła wszystkie kąty...
Rezydent, który jest mniej więcej w wieku Rivii i jest z nami od ponad 1,5 roku jest kocurem turbo bojaźliwym. Byliśmy przekonani, że zwariuje z drugim przedstawicielem gatunku - nic podobnego! To jej ostatecznie zainstalowaliśmy obróżkę feromonową

a on i tak łaził za nią krok w krok, badał, sprawdzał - ona traktowała go nieco jak powietrze.
Aż w końcu 2 tygodnie temu - przełom. Szkoda, że zainicjowany dziką zabawą i gonitwą o 4 rano. Póki co to ich ulubiona pora, niezależnie od tego, jak bardzo wymęczymy je wieczorem.
Rivka jest ewidentnie niskopodłogowa. Nie umie skakać

można się pośmiać, jak Hugon ucieka przed nią "pod sufit", a ta rozkminia 10 minut, którędy by na górę... Z reguły nie podejmuje prób
Jest jeden poziom, który ogarnęła błyskawicznie - blat w kuchni. Rivka idzie na zwiady i rozbrojenie talerza/pudełka/miski/garnka/patelni/wstaw słowo w którym trzymamy jedzenie, Hugon siedzi na podłodze i czeka na spadającą z nieba mannę. Bezcenne. Szczególnie, jak porozciągają po połowie mieszkania rozmrożoną rybę.
Rivkę nazywamy też Trąbką. Ma gdzieś jakiś czujnik, który sprawia, że po minimalnym nawet kontakcie z czubkiem palca wydaje z siebie dźwięki. Dziwne dźwięki

Ogólnie - jest PRZEKOCHANA. Prawda, co już było o niej mówione - przytula się, łazi za człowiekiem krok w krok, w stosunku do Hugona zero agresji, a ostatnimi czasu nawet i jakieś miłości przejawia. Szkoda, że on nie kuma, że wylizanie czaszki nie równa się zapasom i próbom odgryzienia ogona
Podsumowując - to była bardzo dobra decyzja. Aż momentami żałujemy, że tak późno dobraliśmy drugiego kiciora. Z drugiej strony nie byłaby to Ryfka
Dzień 1 - chciałabym, a boję się, czyli Kot ze Shreka w oryginale
Kilka dni później - nie ma tragedii, kot jak kot
Człowiek, co ty człowiek?!
...a dobra. Niech zostanie.
będzie dobrze.
Pozdrawiamy
