Marylka
Moderatorzy: crestwood, Migotka
Kryjówka za książkami ekstra <3 U nas się nie da, bo książki stoją w dwóch rzędach
Za to Brienne w poprzednim mieszkaniu uwielbiała się chować za szafką pod zlewem. Tak, właśnie "za", nie "w" szafce, ponieważ szafka nie miała tylnej ścianki i Brienne wsuwała się tamtędy za meblościankę. Szybko namierzyliśmy tę kryjówkę, więc wpełzałam do tej szafki między rurami i na ślepo robiłam zdjęcie z lampą (zajrzeć się nie dało, ale rękę jakoś wsuwałam) - jeśli na zdjęciu wychodził kawałek kotka, to było ok i poszukiwania zakończone. Aż pewnego dnia na zdjęciu ewidentnie puste... Dla pewności robię jeszcze kilka - kota nie ma. Okazało się, że da się wejść nie tylko za meblościankę, ale też POD nią (szafki z przodu były zabudowane do ziemi, a z tyłu - nie) i kotka wcisnęła się tym razem jeszcze głębiej, po czym zasnęła jako mały słodki kłębuszek. My w tym czasie rozbieraliśmy meble na kawałki i nawoływaliśmy po całym budynku i okolicy, rozstawiając co parę metrów miseczki z jej ulubionymi przysmakami...

Kocia mama Jaime'ego, Brienne i Odyna, wirtualna Astor (szczęśliwie wyadoptowanej) i Cody'ego 

Piękna historia, uśmiałam się do łez.tess pisze:Kryjówka za książkami ekstra <3 U nas się nie da, bo książki stoją w dwóch rzędachZa to Brienne w poprzednim mieszkaniu uwielbiała się chować za szafką pod zlewem. Tak, właśnie "za", nie "w" szafce, ponieważ szafka nie miała tylnej ścianki i Brienne wsuwała się tamtędy za meblościankę. Szybko namierzyliśmy tę kryjówkę, więc wpełzałam do tej szafki między rurami i na ślepo robiłam zdjęcie z lampą (zajrzeć się nie dało, ale rękę jakoś wsuwałam) - jeśli na zdjęciu wychodził kawałek kotka, to było ok i poszukiwania zakończone. Aż pewnego dnia na zdjęciu ewidentnie puste... Dla pewności robię jeszcze kilka - kota nie ma. Okazało się, że da się wejść nie tylko za meblościankę, ale też POD nią (szafki z przodu były zabudowane do ziemi, a z tyłu - nie) i kotka wcisnęła się tym razem jeszcze głębiej, po czym zasnęła jako mały słodki kłębuszek. My w tym czasie rozbieraliśmy meble na kawałki i nawoływaliśmy po całym budynku i okolicy, rozstawiając co parę metrów miseczki z jej ulubionymi przysmakami...
Nasza rezydentka będąc mniejsza wchodziła za meble w kuchni i pod piekarnik. Na szczęście sama później wychodziła.

Ewa 

Tutaj Brienne też wylazła, bardzo zaspana i zdziwiona, skąd ta cała panika wokół
A my byliśmy naprawdę przerażeni - w końcu koty były u nas wtedy już koło pół roku, przetrząsnęliśmy wszystkie dotychczasowe kryjówki i baliśmy się, że naprawdę zwiała za drzwi (a akurat w międzyczasie wszedł znajomy i niby dalibyśmy sobie rękę uciąć, że kot nie uciekł... no ale jej nie ma!!!) - a że była delikatna i wrażliwa, to nie mieliśmy pojęcia, jakby zareagowała. Zwłaszcza, że przygarnięta z innego miasta, więc kompletnie nie znała okolicy, a to centrum dużego miasta... Brrr, ciarki mam na samo wspomnienie. Ale ten mały zaspany kłębuszek ze wspomnienia i tak mnie rozsładza 


Kocia mama Jaime'ego, Brienne i Odyna, wirtualna Astor (szczęśliwie wyadoptowanej) i Cody'ego 

Mój brat zrobił kiedyś podobny numer rodzicom
Mieliśmy taki tapczan rozsuwany - kiedy się go rozkładało do spania tworzył się tunel, w którym lubił spać pies. A że brat był mały i lubił spać z psem... zasnął w tym tunelu, przyprawiając rodziców o stan przedzawałowy 


"(...)Nie jesteś jednak tak bezwolny, A choćbyś był jak kamień polny, Lawina bieg od tego zmienia, Po jakich toczy się kamieniach."