oj sporo się dzieje. Princeska z dnia na dzień nabiera pewności siebie.Chodzi za mną prawie cały czas, nawet jak nie chce być głaskana to nie ucieka tylko odchodzi dostojnym krokiem. Często poleguje sobie wyciągnięta na podłodze , zrelaksowana a nie zestresowana.
Wczoraj był szał wróciliśmy z siedziby z odbiorem zamówienia i tekturowym drapaczkiem (Basik dziękujemy za drapak

). Jak tylko rozpakowaliśmy nowy nabytek to Princeska dopadła go pierwsza i zrobiła szkolenie rezydentom jak należy takie coś używać. Trafił nam się towar w wersji dla VIP-ów bo ma również otwory i piłeczki w środku, w związku z tym rezydent w podziękowaniu pokazał Princesce, że jak się odpowiednio ustawi łapkę to można zahaczyć piłkę o pazur (koci pazur

) i ją wyjąć. Ja po 22-giej padłam , dyżur po mnie przejął mąż w łapaniu piłek po pokoju i wrzucaniu do drapaka.
Nasza dama trochę się wysmukliła co prawda nadal jest posiadaczką rubensowskich kształtów jednakże jesteśmy na dobrej drodze do figury jak z żurnala. Mieliśmy drugie podejście do zabawy z wędką i teraz Princeska już nie uciekła tylko za nią ganiała. W związku z powyższym wykupiliśmy jej karnet fitness - ja przejęłam obowiązek codziennej zabawy z wędką , a mąż w zamian robi mi herbatę.
No i chyba najważniejsze Princeska domaga się głasków, co prawda jak na damę przystało bardzo delikatnie i subtelnie, ale jasno komunikuje czego jej trzeba.