I nie, to nie Czarka się zakrada.
To ja.
Czarka bowiem strategicznie zajmuje pozycję gdzieś w pokoju prowadzącym do kuchni - na sofie, na półce pod oknem albo wewnątrz kartonowej wieży i czatuje... czekając aż ktoś nieopatrznie wybierze się do kuchni po, powiedzmy, szklankę wody. Zaczynam szkolić się w tajemnych technikacj ninja, gdyż inaczej, obawiam się, nigdy nie uda mi się minąć Czarki bez jej natychmiastowego zerwania się i przeparadowania przede mną z namiętnym miaukiem i miną pt. "już ja dobrze wiem, że chowasz w szafce jedzenie dla kota".
Najgorsze jest to, że cała reszta stada jest na Czaruniowy miauk nieziemsko wyczulona i natychmiast pojawia się w pobliżu. I weź tu, człowieku, nalej sobie wody w asyście sześciokociego stada, któremu się wydaje, że pora karmienia powinna trwać 24/7
