Oktavia

Nasi podopieczni szczęśliwie wyadoptowani :)

Moderatorzy: crestwood, Migotka

Awatar użytkownika
Villemo7
Posty: 3496
Rejestracja: 10 maja 2006, 19:08
Lokalizacja: Poznań- Grunwald

Post autor: Villemo7 »

Ale fajne perypetie :lol:
KOT NIE PRZYJDZIE NA ZAWOŁANIE. ODBIERZE WIADOMOŚĆ I SKONTAKTUJE SIĘ Z TOBĄ W WOLNEJ CHWILI.
Awatar użytkownika
Ewex
Posty: 38
Rejestracja: 12 sie 2009, 22:39
Lokalizacja: Poznań

Post autor: Ewex »

Mam w domu taki sam zestaw płciowo-kolorystyczny!!! :D
Wiekowo jest chyba tylko odwrotnie, to kocur jest dużo młodszy.

Bąbel i Tifi
Obrazek

Obrazek
Prawo Oporności Na Polecenia
Koci opór jest proporcjonalny do ludzkiej chęci zmuszenia kota do czegokolwiek.
Awatar użytkownika
kaory
Posty: 1983
Rejestracja: 12 gru 2006, 15:09
Lokalizacja: Poznań - Wilczak
Kontakt:

Post autor: kaory »

::
oj bure kotki są charakterne, ale kochane :: :: ::
przekonałam się o tym już kilkukrotnie ;)

pozdrowienia dla oby czarno-burych zestawów :D
semper eadem

http://kaory.digart.pl/

Mimi Kotalina [']
śpij spokojnie Miłeczko...[']
anton
Posty: 17
Rejestracja: 23 wrz 2012, 16:34
Lokalizacja: P-ń

Post autor: anton »

Dzień Dobry, to ja Burusia :)

Obrazek

Z lekka urosłam, jestem teraz duża i groźna kocica, grr.. proszę mi nie przeszkadzać w spaniu bo ugryzę!

Obrazek

No co się tak patrzycie?
Tygrysa nie widzieliście?

Obrazek

To mój ulubiony rewir łowiecki.
Tu uprzykrzam życie wszystkim latającym stworzeniom!
Wyrywam muchom skrzydełka, "cyckam" je i "memłam" w paszczy z przyjemnością.
"Zapylacze" mają więcej rozumu i od razu uciekają!
Czasami w wolnych chwilach wącham kwiatki :)

Obrazek

To moja jaskinia, Czarnym Grubasom wstęp wzbroniony!

Obrazek

Zaczajka.
Może ktoś pójdzie, to rzucę mu się na nogę, złapię i ugryzę.
A może piłeczka gdzieś poleci?
Poczekam.

Obrazek

Zawsze wszystko muszę sprawdzić.
Nic nie wejdzie do domu, zanim tego nie rozpakuję i obwącham...

Obrazek

No nie, znowu przylazł ten bezwstydny wazeliniarz!
Niech mu będzie, posiedzimy sobie razem.

Obrazek

Poluję na ptaszki nawet przez szybę!
Warczę, prycham i... szczekam (ale cicho sza!) bo się wyda.

Obrazek

Zwróć w końcu na mnie uwagę!
Przyszłam "dać ci nosa".

Obrazek

Tu sobie razem śpimy.
Oczywiście leniuchowi zawsze zimno!

Obrazek

No.
Czasami z Rambusiem lubimy sobie posiedzieć i "popatrzeć".
Po obgadywać, kto też tu do łazienki wchodzi.

Obrazek

Uwielbiam siedzieć w doniczkach.
Taa... te szpikulce przede mną to robota mojej pani.
Ona myśli, że dzięki nim tu nie wejdę!
HAHAHAHAHAHAHAHAHA.

Szast-prast zębami i już ich nie ma.
I nowa zabawka do kulania też jest.

Obrazek

Krzaczory trochę podrosły.
A to ja na plantacji słodkiej trawki.
Smakuje pszenicznie!
Chyba muszę się w niej wytarzać.

Obrazek

Siesta i solarium jednocześnie.

Obrazek

To ja przy nogach mojej pani.
Uwielbiam wchodzić do łóżka.
Szczególnie pod kołdrę, no ale wtedy nie byłoby mnie widać na zdjęciu.

---------------------------------------------------------

Mam jeszcze sporo filmów, tam dopiero widać, co to za "ziółko" jest!
Może kiedyś wstawię je na youtube, to dam linki.

Fotki najstarsze mają nieco ponad rok.
Wcześniejsze poszły z dymem niestety.

Burusia nie wzięło się do "burego kotka" ale od BURRRRRR-koty.
Ona raczej nie miauczy.
Prędzej warczy, prycha, burczy i udaje syrenę strażacką.
Częściej wydaje dźwięki bardziej zbliżone do "szczekania" niż do miauczenia.

Są jeszcze inne imiona, które do niej pasują. Powiedzmy że to księżniczka Burusia vel Grizelda von Aligator :D

Można by wymyślać, ale żadne mi obecnie nie przychodzi do głowy, zanikły gdzieś w pamięci.
Kocica jest straszną gadułą, chuliganem i... czasami bardzo milusińska.

Robi zaczajki niczym prawdziwy krokodyl - widać wtedy tylko uszy i oczka :)
Biada wtedy obiektowi ataku.
Grubasek Rambuś z zaskoczenia potrafi wyskoczyć na metr w powietrze, a i ona w saltach jest nadzwyczajna - skacze na półtora metra nawet i robi fikołki w powietrzu.

Nonstop poluje.
Nie mamy w domu ani komarów, ani muszek-owocówek.
Wszystko zagryzie.
Jak stoi przy ścianie z zadartym nosem, warczy i bije ogonem po podłodze, znaczy że na suficie jest komar. Długo nie pożyje :D

Nie ma miejsca, w które by nie weszła - z ziemi wskoczy do otwartej szafy u góry. Na szafę jeszcze nie daje rady - jeszcze. Na wywietrzniku kuchennym tez już była.
W komandorze "swoimi sztuczkami" wpełznie na ostatnią półkę (w zamkniętej szafie).
Jedyne miejsce, do którego nie potrafi wejść, to szafka pod zlewozmywakiem zastawiona krzesłem (oba gagatki to śmietnikowce, więc uwielbiają bawić się w koszu na śmieci, to dla nich bardzo interesujące miejsce) oraz do lodówki (ma za ciężkie drzwi, do tego szczelniej się zamyka).
Pozostałe szafy i szuflady nie stanowią dla niej problemu.
Zawsze znajdzie spinki do włosów (połamie je i pogryzie), oraz poprzegryza gumki od teczek. Sama sobie wyciąga.
Jeśli w którejś szafie przyuważy, że tam jest chowana jej ulubiona zabawka (na przykład obecnie wędka z różowym "kici-kici"), to nie odpuści, sama sobie wyciągnie i rozerwie maskotkę na strzępy.

Kiedyś kupiłem jej "mysz" w piłeczce z drucików.
Wytrzymała może z 15 sekund, nawet jej nie goniła (jak ma w zwyczaju gonić piłeczki), podbiegła, chwyciła w zęby i odbiegła w kąt. Druty wygięła i wyciągnęła skórkę i... po krótkim pościgu (goniliśmy ją) weszła pod łóżko.
No i koniec.
Po godzinie "mysz" była wymemłana, wycyckana i wylizana. Wyglądała jak mokra ścierka.
Truchło długiego żywota nie miało.
Skończyło na nitce, ale ten mały rozbójnik nie goni tego, co do niej przywiązane, tylko rzuca się na nitkę, przegryza ją i ucieka ze zdobyczą :)

Po podłodze walają się wszędzie jej zabawki (od czasu do czasu gruby Rambuś też się nimi zainteresuje, bardziej z zazdrości i by pokazać, że on tez potrafi).
Zabawki specjalne i te "co sobie sama wybrała".
Piłki goni, a im bardziej brzęczą i hałasują, tym lepiej!
Nie patrzy na nic, gdy biegnie (obrażenia nie robią na niej wrażenia).
Byle dogonić, złapać i zagryźć.
Inny ulubiony rodzaj piłeczek to takie "miękkie" i skaczące.
Łapie je w locie.
Każda piłeczka rzucona w najodleglejszy kont mieszkania, wraca w "cudowny sposób" po chwili. Kula w kierunku rzucającego i czeka, by jej znowu rzucić.
Sama potrafi, nie wiem jak?
Nikt jej tego nie uczył.

Jeszcze inna "piłeczka" to Gumol. Taki dla psów, co by do niego chrupeczki wsypywać.
Taki dla kotów się nie nadaje - plastikowe grzechotki kończą w jej zębach, albo rozbija je.
Ten gumowy "kula sobie" powoli.
lekko trąca łapką i patrzy, kiedy wyleci chrupka.
Rambuś korzysta, bo on nie ma pojęcia, do czego to służy - ale jak słyszy, że "brzęczy", to od razu biegnie i czeka, aż mu Burusia wysypie smakołyk.

Nos to ma jak Wyżeł.
Wystarczy gumola położyć z kilkoma chrupkami, a nos jej nie zawiedzie.
Nonstop szuka i węszy.
Od razu znajdzie.
Niestety, Rambuś chyba nie ma węchu, biedny, a tak lubi jeść!

Dominacji nie ma.
Jedzą - kto pierwszy ten lepszy.
Nie mają umiaru, wciągają, aż zwrócą, a potem... dalej jedzą.
Trzeba więc niestety racjonować.
Jak ona zje pierwsza, to przychodzi i mu z miski wyżera.
Rambuś je jak świnia, wszystko nawywala, nabałagani i kruszynek nie zje.
Ona "posprząta".
Biedaczek, czasami albo nie widzi (w co wątpię) albo nie czuje (brak węchu), że te paprochy, co leżą dokoła miski, to jego smakołyki.
Gdy on zje pierwszy, to idzie do niej i ... mniam mniam.
Czasami (jak się ich nie pilnuje) to jeden drugiemu podbiega na początku jedzenia i porywa to i owo.
Potem udaje niewiniątku, że je z własnej miski.

Jak się piorą, to się piorą.
Futro fruwa, latają jak dziki (oddzielnie lub "na kritersa").
Ich hobby w wolnych chwilach to mordobicie.
Najgorzej jest w nocy (przewracają to i owo, poza tym potrafią sobie zrobić trasę biegu "przez łózko"). Ale przeważnie śpią, wystarczy jednego schować pod kołdrę (pada na wznak i chrapie), a drugi też zaraz przychodzi.

Już dawno przestałem na to zwracać uwagę, no chyba że któreś wyje :)
Robią to dla zabawy.
Kto się zaczyna?
Ona.
Norma, to dwa szybkie prawą i raz poprawić lewą.
I idzie sobie dalej.
Albo co on wychodzi z kuwety, to ona już czeka za szafą.
I ŁUBUDUBUDUBUDUBUDU!.
Bo tak jest zabawnie.
A to ugryzie go w tyłek.
Biedaczek nie może jej często uciec i czasami jak ten kloc ucieka, to ona go dogania i jedzie na nim "wierzchem", wgryzając mu się w kark.
Albo wślizg pod niego i przerzut kloca na plecy.
W odwrotnej sytuacji, gdy "ON" biegnie, a ona stoi mu na drodze (i nie ma wystarczająco oleju w głowie by mu zejść z drogi), to bierze ją "taranem".
Burusia wylatuje w powietrze, a on leci dalej.
Jest szybsza i zwinniejsza, ale on silniejszy (podobne wagowo, Burusia jest szczuplejsza, ale większa, dłuższa).
Na panelach ona rządzi.
Biega w kółko, przebierając łapkami w miejscu i jak złapie przyczepność, to leci dalej.
Na oporze, nieważne że nie wyhamuje i walnie w okno, nogę od stołu, czy ścianę.
Ulubione rundy, to z balkonu najdłuższa prosta do łazienki, potem gaz do kuchni pod stół, łukiem przez środek po komputer i prosta przez pokój, z połowy skok przez stolik na oparcie kanapy, wjazd za kanapę, szybkie wyjście i jak wiewiórka po drzewie wchodzi z boku spowrotem na oparcie kanapy, pruje do przodu i pionowo głową w dół wjeżdża po oparciu spowrotem za kanapę.
Wyje przy tym, warczy i prawie szczeka.
Wyczaiłem, że zachowuje się tak przeważnie zaraz po dobrym jedzeniu lub gdy chce się jej... kupę.
Biedny Rambuś nie ma więc z nią żadnych szans.
Ale na łóżku role się odwracają.
Tam przyczepność jest idealna, więc Burusia zachowuje dużą rezerwę. Co nie znaczy, że razem nie śpią.
Śpią, Rambuś jak widzi, że ona leży, to przychodzi i zaczyna jej "myć głowę".
W 4/5 przypadków kończy to się mordobiciem (ona zaczyna i potem ucieka).
Czasami myją się razem i jest "miłość".

Wszystko na żarty, ona go goni (udaje że "goni"), on ucieka, i jak wbiegnie w kąt (np za kanapę, gdzie dalej się nie przeciśnie już), to ona "udaje" że go nie widzi i że się schował.
Mimo że jest pól metra za nim.
Szaleją za sobą, tęsknią i nienawidzą być same.
Malwinka
Posty: 149
Rejestracja: 21 cze 2010, 20:46
Lokalizacja: Wielkopolska

Post autor: Malwinka »

Śliczna ta kotka. :serce:
Zdjęcia super.
Podoba mi się opis Twoich kociastych i relacji między nimi.
Prawdziwe aniołki masz w domu :aniolek: ::
Pozdrawiam. Malwinka.
Awatar użytkownika
Conwalie
Posty: 281
Rejestracja: 04 sie 2010, 14:29
Lokalizacja: Poznań

Post autor: Conwalie »

Troszkę mi ten opis kogoś przypomina:D To z syreną strażacką, gryzeldą i brojeniem bardzo pasuje:) Przynajmniej nie można się nudzić;)
Awatar użytkownika
Morri
Posty: 17417
Rejestracja: 24 maja 2010, 21:29
Lokalizacja: Poznań

Post autor: Morri »

:rotfl: :rotfl: :rotfl: :rotfl: :rotfl: popłakałam się ze śmiechu - super opis :: :: :: ::
"(...)Nie jesteś jednak tak bezwolny, A choćbyś był jak kamień polny, Lawina bieg od tego zmienia, Po jakich toczy się kamieniach."
Awatar użytkownika
Conwalie
Posty: 281
Rejestracja: 04 sie 2010, 14:29
Lokalizacja: Poznań

Post autor: Conwalie »

Aaaa właśnie- określenie "na kritersa"- genialne ::
anton
Posty: 17
Rejestracja: 23 wrz 2012, 16:34
Lokalizacja: P-ń

Post autor: anton »

Dzięki :D

Obrazek

Co też kot potrafi wymyślić, żeby wejść, gdzie nie da się wejść.

Obrazek

Miauczy przy tym i drapie w miejscu pazurkami.

Obrazek

Już jest, jeśli szafa zamknięta, to trzeba na szafę.

Obrazek

Jej żywioł. Wszystko sprawdzić i wywąchać.

Dziś opanowała klika nowych umiejętności.
Wchodzi "na papugę" na ramię i tam siedzi - wystarczy chwila nieuwagi i od razu włazi na plecy, a stamtąd na ramię i potem czeka.
Czy szafa się otworzy, czy nie.
Tak jej się to podoba, że z ogona ma szczotkę :)

Do tego podszkoliła się w wymuszeniach haraczu.
Jak rano nie dostanie choćby okruszka serka, lub innego smakołyku, to porywa zawartość talerza i ucieka (mały nicpoń).
Robi to tak, by nikt nie widział, na bezczelnego nic nie zrobi.
To sztuka porwać to i owo, tak by nikt nie widział, a potem się schować tak, by nikt nie znalazł.

Długo nie trwa, by chwile potem dobrać się do plecaka, czy torebki (otworzy zameczek, rozpakuje kanapkę i wcina).
Bo tak jest zabawniej, niż jeść z miski.
Awatar użytkownika
marinella
Posty: 9176
Rejestracja: 01 sty 1970, 1:00
Lokalizacja: Poznań

Post autor: marinella »

ale Ci się trafiło ziółko :lol: :lol: :lol:
cudna jest
Obrazek
anton
Posty: 17
Rejestracja: 23 wrz 2012, 16:34
Lokalizacja: P-ń

Post autor: anton »

Burusia to Arnold Schwarzenegger teraz. W porównaniu do kotów ze sterylki, to jest to prawdziwy potwór (jest duuuuużżżżżżżżżaaaaaaaaa).
I silna.

Zosię traktowała z rezerwa (Zosia uciekała), ale za Kminkiem (kociak) chodzi krok w krok (mały się nie przejmuje).
Parę razy dostał łapą - ale tylko dlatego, że spodobał mu się jej ogon.
Mały rozrabia i niczym się nie przejmuje.

Mogę zostawiać ich samych.

Ale Majeranka - przez drzwi Burcia "syczy i warczy". Norma - tak tez było z Zosią, tyle że Zosia nie reagowała.

Majeranka - nie syczy, ale prycha jak smoczyca w odpowiedzi.
Aż włosy stają dęba.
Konfrontacji i interakcji nie będzie.

Mały jest wypuszczany na mieszkanie, gdy mama idzie rozprostować kości. Myje się wtedy chyba pół godziny.
Mały Kminek (jak jest nienażarty), to leci od razu do cyca. Dlatego wolę ich nie zostawiać samych. On śpi na klatce, a ona w środku (ma boczną sterylkę).
Jutro wet zadecyduje, czy mogą spać razem.
Apetyt, to on ma, co widać na zdjęciach w poście "piękne ze stajenki".
Jedynak.

A mama Kminka Burci raczej nie przepuści. Reakcja = reakcja.

Burcia kiedyś, to było takie "chucherko". Ale z upływem lat rosła i jest większa od samca Rambusia. Była dłuższa, a teraz to taki KOT, że pozagryzała by psy w okolicy (gdyby mogła).

Już miałem okazję widzieć psa uciekającego przed kotem na drzewo :D
Awatar użytkownika
marinella
Posty: 9176
Rejestracja: 01 sty 1970, 1:00
Lokalizacja: Poznań

Post autor: marinella »

Morri pisze::rotfl: :rotfl: :rotfl: :rotfl: :rotfl: popłakałam się ze śmiechu - super opis :: :: :: ::
mogę się tylko podpisać :lol: :lol: :lol:
Obrazek
ODPOWIEDZ