Filip dzisiaj mnie zaskoczył po całości, nie dość że pozwolił się miziać na dwie ręce, uślinił się przy tym niemiłosiernie to w dodatku z drobną pomocą wszedł mi na kolana (co prawda na podłodze, kanapa jeszcze nie jest w naszym zasięgu) i nie było opcji żeby z nich zejść, zaczął bawić się moimi palcami, podgryzac je i barankowac w dłonie. tak niewiele trzeba żeby poczuć się jak przyjaciel
Fifi nie "głaszcze się" już tylko przy misce. Przychodzi wszędzie i, z charakterystycznym dla siebie gestem "zacznij głaskać mnie od ucha", zbliża się poczym robi fik i leży cały gotowy do pieszczot. Aż się ślini:) Jest nadal płochliwy, ale pieszczoch z niego niesamowity. I taaaki mięciutki:)
Filipek na działce też był podobno przytulastym kotkiem. Oczywiście do czasu...Został podrzucony w stanie skrajnego wycięczenia i odratowany przez jednego Pana który na siłe wciskał mu jedzonko do pyszczka. Dawał się nosić na rękach i głaskać. Niestety jak trochę podrósł to ruszył zwiedzać teren i musiał ktoś go skrzywdzić bo jak wracał do karmicieli to już nie był taki ufny i nie dał się do siebie zbliżyć. Miałam gdzieś nawet zdjęcie od tego Pana jak malutki Filip leży w altanie tylko nie wiem jak dodać.
Od czasu wyprowadzki ze szpitalikowej klatki i zamieszkaniu w Tymczasowym Domu z rezydentką Tabaką, Filip przeszedł wielką przemianę. To właśnie Tabaka jest jego opiekunką i przewodniczką. Filip jest kotkiem nieśmiałym, więc w przyszłym, Stałym Domu na pewno z wielką radością poznał by kociego przyjaciela, który nie zdominuje go charakterem a otoczy kocią czułością i wsparciem.
Filip nauczył się od Tabaki czekać na człowieka przy drzwiach, kiedy ludź wraca do domu. Patrzy i miauczy..głaszcz mnie. I rytualnie zaczynamy od ucha, mordki i fik. Filip już na plecach caly gotowy do dluugieeego miziania.
Kotek przeszedł ogromną przemianę i zadomowil się w każdym zakątku domu...i balkonu:) Król jest piękny. I pomimo swej lękliwości jest przeuroczy. I bardzo rozmowny:)