Alanek jest u nas od dziesięciu dni. Jest już pełnowymiarowym członkiem naszego kocio-szczurzo-ludzkiego stada. Zadomowił się błyskawicznie, aż szkoda, że to tylko na chwilę...
Ja kocham absolutnie wszystkie swoje tymczasy, ale są wśród nich koty szczególne. Alanek zdecydowanie jest kotem szczególnym. Charakter ma moim zdaniem wyjątkowy. Jak większość kociaków jest rozrabiaką - chociaż zdecydowanie w normie - ale przy tym jest tak niewiarygodnie słodki, ufny i proludzki, że wyróżnia to go spośród więkoszości kociąt w tym wieku. Bo im w głowie przede wszystkim psoty, a Alanek to jeszcze baaardzo lubi się popieścić.
Przy czym - lubi bardzo owszem, ale wyłącznie na swoich warunkach. Otóż Alan uwielbia się przytulać tak mocno, jakby chciał człowiekowi wniknąć pod skórę, lecz nie lubi być przytulany, brany na kolana, ani tym bardziej noszony na rękach. To on wybiera czas, miejsce i formę przytulasów. Kiedy wszystko już ustali - idzie na całość - wywala brzuch, rozdaje mokre buziaki, mruczy nieprawdopodobnie głośno, ugniata i przybija piątki główką. Urządza i nam i sobie kilka takich sesji dziennie. Jest bosko.
Alan również przepięknie śpiewa, kiedy przychodzi czas karmienia.
Aż mam normalnie głupie myśli, no...
A oto kilka dzisiejszych, bardzo podobnych ujęć Alanka. Niestety - jak to często bywa z czarnymi kotami - trudno na fotkach uchwycić jego urodę, zwłaszcza, kiedy fotografem się jest domorosłym

.
