A Rychcik - ocean spokoju, jedynie zapytuje "Mame, co on znowu wymyślił...?"
Chychcik i Rychcik
Moderatorzy: crestwood, Migotka
Znaleźliśmy wytłumaczenie dla podejrzanych wyników krwi Chysiątek. Za wszystkim stoi ich stara dobra kumpela Panleukopenia. Prawdziwym okazało się stare przysłowie o nasiąkaniu skorupki i trąceniu na starość. Chysie pewnie już zawsze będą trochę trącić w obrazie krwi, ale póki ten "smrodek" nie przeszkadza im w normalnym funkcjonowaniu, to nie ma się czym martwić. A patrząc na poziom demolki i zabaw jaki uskuteczniają, to zdecydowanie w niczym im to nie przeszkadza.
Półotwarta mordka, to już stały element naszego codziennego polegiwania:
Mordka nieskalana myślą, a stópka brudem - oto kwintesencja Chysia
"Dalej, dalej ręko Gadżeta!"
Czy to kot, czy to posąg?

Półotwarta mordka, to już stały element naszego codziennego polegiwania:
Mordka nieskalana myślą, a stópka brudem - oto kwintesencja Chysia
"Dalej, dalej ręko Gadżeta!"
Czy to kot, czy to posąg?

Relacja Chysia i Rysia to książkowy przykład miłości braterskiej. Na co dzień gonią się zajadle, wytrwale tłuką, złośliwie podjadają ze swoich misek i wyganiają z ulubionych miejscówek. Czasem wszystkiemu towarzyszą mrożące krew w żyłach miałki i syki, a czasem całość odbywa się w jeszcze gorszej ciszy. I można by pomyśleć, że Chłopaki się nie lubią, ale prawda jest taka, że krew nigdy się nie polała, i futerko nie uległo uszkodzeniu, a sesję ganianek wieńczą zwykle takie widoki...

Galeria Chychcika tonie w powtarzanych po wielokroć ujęciach jego dziwnych póz i min w trakcie drzemki, ale wierzę, że Was też one bawią tak samo jak mnie. Kolejna seria:
"jestem taki kjut, popa i wcale mi nie capi" (capi...)
"wcale mnie tu nie ma"
i Rychcik wynajdywacz fajnych miejscówek z Chysiem zazdrośnikiem
W kolejnej aktualizacji obiecuję jakieś bardziej dynamiczne ujęcia, może nawet jakieś z otwartymi oczami... Tymczasem u Chrysiątek życie toczy się powoli z małymi przerwami na próby samobójcze w postaci zjedzenia osłonek od parówek. Szczęściem pierwsza próba zakończyła się tylko na moich nerwach i drżącym grzebaniu w urobku, w którym znalazłam wszystkie kawałki osłonki (zabawa niczym niedzielne układanie puzzli). W celu ukrócenia ich zapędów do samozagłady dorobiłam się zabezpieczeń na szafki od śmietnika. Teraz czekam czym jeszcze zaskoczą mnie te słodkie kotki...
"jestem taki kjut, popa i wcale mi nie capi" (capi...)
"wcale mnie tu nie ma"
i Rychcik wynajdywacz fajnych miejscówek z Chysiem zazdrośnikiem
W kolejnej aktualizacji obiecuję jakieś bardziej dynamiczne ujęcia, może nawet jakieś z otwartymi oczami... Tymczasem u Chrysiątek życie toczy się powoli z małymi przerwami na próby samobójcze w postaci zjedzenia osłonek od parówek. Szczęściem pierwsza próba zakończyła się tylko na moich nerwach i drżącym grzebaniu w urobku, w którym znalazłam wszystkie kawałki osłonki (zabawa niczym niedzielne układanie puzzli). W celu ukrócenia ich zapędów do samozagłady dorobiłam się zabezpieczeń na szafki od śmietnika. Teraz czekam czym jeszcze zaskoczą mnie te słodkie kotki...
No dobra, może nie są to "zdjęcia dynamiczne" ale chociaż jeden z braci ma otwarte oczy.... I co ja poradzę na to, że Chychcik jest najsłodszy kiedy śpi
Rysio to jest niedoceniony przystojniak. Chysio kradnie mu szoł, ale wprawne oko wypatrzy perłę wśród kociej urody. Te prążki, te obwódki wokół oczu, ten drobny pyś, te długie wąsy i ten zawinięty ogon - żałujcie, że nie oglądacie go na co dzień jak dziwi się co go trąca w grzbiet - no koci majestat w pełnej krasie.
A Chychcik zawsze znajdzie sposób, żeby mi poprzeszkadzać...
A tu koci ból istnienia - chyba mieliśmy telepatyczne połączenie z Borysem


Rysio to jest niedoceniony przystojniak. Chysio kradnie mu szoł, ale wprawne oko wypatrzy perłę wśród kociej urody. Te prążki, te obwódki wokół oczu, ten drobny pyś, te długie wąsy i ten zawinięty ogon - żałujcie, że nie oglądacie go na co dzień jak dziwi się co go trąca w grzbiet - no koci majestat w pełnej krasie.
A Chychcik zawsze znajdzie sposób, żeby mi poprzeszkadzać...
A tu koci ból istnienia - chyba mieliśmy telepatyczne połączenie z Borysem

Wiecie jak to rodzice wmawiają dzieciom, że wszystkie kochają po równo i nie mają swojego ulubieńca? To po ostatniej próbie zjedzenia kaktusa przez Chychcika - ja przestałam tak okłamywać swoje dzieci. Oficjalnie obwieszczam, że moim ulubionym tymczaskiem jest Rychcik. Bo jest kjut, bo jest grzeczny, bo nie je tego czego kotki nie powinny jeść, bo ma miękkie futerko i jest zarazem kotkiem i świnką, a w duszy cierpi za grzechy świata.
I gdyby tak porównać Chrysiątka do popularnej bajki o dwóch szczurach, to jak myślicie, który byłby Pinkym, a który Mózgiem?

I gdyby tak porównać Chrysiątka do popularnej bajki o dwóch szczurach, to jak myślicie, który byłby Pinkym, a który Mózgiem?
Chyś odkrył nową zabawę. Wiecie, że jest coś takiego jak woda? Na bank każdy ma taką miseczkę z wodą na chacie. A wiecie, że jak się ją poprzesuwa, to ona faluje? I błyszczy? A jak się mocniej popchnie to się wylewa? I można taplać łapki? I człowieki też się bawią i biorą koteczka na ręce, a potem dolewają wody do miseczki i można się bawić od nowa? Świetna zabawa, serio. 

Piena pisze:Chyś odkrył nową zabawę. Wiecie, że jest coś takiego jak woda? Na bank każdy ma taką miseczkę z wodą na chacie. A wiecie, że jak się ją poprzesuwa, to ona faluje? I błyszczy? A jak się mocniej popchnie to się wylewa? I można taplać łapki? I człowieki też się bawią i biorą koteczka na ręce, a potem dolewają wody do miseczki i można się bawić od nowa? Świetna zabawa, serio.



Planowałam wrzucić jakiś prześmiewczy post o Chrysiach - choćby o tym jak Ryś odkrył skąd się biorą małe kotki i próbował sprawdzić to w praktyce na Chysiu, ale chłopcy pokrzyżowali mi plany i ZASŁUŻYLI NA POCHWAŁĘ.
Tytułem wstępu Chrysie to jedyne koty na włościach - rządzą mieszkaniem niepodzielnie od samego początku i trochę ten stan rzeczy już trwa. Chłopcy przyzwyczaili się do takiego statusu quo i chyba przez myśl tym małym łebkom nie przeszło, że mogłoby się to zmienić. No cóż, do ostatniej soboty kiedy to zostali postawieni przed faktem dokonanym. Faktem o imieniu Milla. Chyś nową lokatorkę potraktował jak potwarz - obsyczał ją od najgorszych, obtarł mnie każdym możliwym gruczołem feromonowym i schował się w szafie. Ryś był trochę delikatniejszy i ograniczył się do samej ucieczki.
Jednak dobrą stroną małych rozumków jest krótka pamięć i nie chowanie urazy. Dlatego już następnego dnia reakcja na Millę była dużo spokojniejsza. A po tygodniu mamy względny pokój na pokładzie. Koty przebywają wspólnie w jednym pokoju i zdarza im się razem polować na ćmę. Miłości jeszcze nie ma, ale spokojną tolerancję już mamy
Więc jeśli ktoś ma jednego kota, a chciałby mieć 3, to Chrysie polecają się na dokocenie
tu jest ćma?
TU jest ćma?!
Nie ma ciem?
Ćmy nie mają tutaj wstępu!
bo ja loffkam Ciem <mina cwaniaka podrywacza>

Tytułem wstępu Chrysie to jedyne koty na włościach - rządzą mieszkaniem niepodzielnie od samego początku i trochę ten stan rzeczy już trwa. Chłopcy przyzwyczaili się do takiego statusu quo i chyba przez myśl tym małym łebkom nie przeszło, że mogłoby się to zmienić. No cóż, do ostatniej soboty kiedy to zostali postawieni przed faktem dokonanym. Faktem o imieniu Milla. Chyś nową lokatorkę potraktował jak potwarz - obsyczał ją od najgorszych, obtarł mnie każdym możliwym gruczołem feromonowym i schował się w szafie. Ryś był trochę delikatniejszy i ograniczył się do samej ucieczki.
Jednak dobrą stroną małych rozumków jest krótka pamięć i nie chowanie urazy. Dlatego już następnego dnia reakcja na Millę była dużo spokojniejsza. A po tygodniu mamy względny pokój na pokładzie. Koty przebywają wspólnie w jednym pokoju i zdarza im się razem polować na ćmę. Miłości jeszcze nie ma, ale spokojną tolerancję już mamy

Więc jeśli ktoś ma jednego kota, a chciałby mieć 3, to Chrysie polecają się na dokocenie

tu jest ćma?
TU jest ćma?!
Nie ma ciem?

Ćmy nie mają tutaj wstępu!
bo ja loffkam Ciem <mina cwaniaka podrywacza>