Dwie kocie siostrzyczki z Umultowskiej

Nasi podopieczni szczęśliwie wyadoptowani :)

Moderatorzy: crestwood, Migotka

Awatar użytkownika
Villemo7
Posty: 3496
Rejestracja: 10 maja 2006, 19:08
Lokalizacja: Poznań- Grunwald

Dwie kocie siostrzyczki z Umultowskiej

Post autor: Villemo7 »

Kotecki dla których była prośba o tymczasowy dom z tego wątku: http://marinela.webd.pl/forum/viewtopic ... 39&start=0
są już u mnie.
Podjechałam dzisiaj na Umultowską, gdzie umówiona byłam z panią Wiesławą. Kotki koczowały pod jednym z domów. Dostałam je od starszej pani w (o zgrozo!! :shock: ) siatkowych workach, w jakich z reguły przechowuje się marchew lub ziemniaki.
Przełożyłam dziewczynki do kontenerka- bez problemu. I pojechałyśmy do weta. Troszku jedna popłakiwała w drodze.
Na szczęście akurat na AR-ce przyjmowała nasza wetka rodzinna. Zrobiłą przegląd ogólny obu dziewczynkom. Stan ogólny dobry, jedynie lekko wzdete brzuszki mogą wskazywać na bogate życie wewnętrzne. Cała bura, jaśniejsza i już na oko i większa waży 2,00kg, a mniejsza, ciemniejsza z białymi odmianami 1,70kg. Ta ostatnia bezproblemowo dała sobie zaaplikować Drontal, natomiast większa pokazała swój charakterek i nas podrapała.
Po powrocie do domku obie "wyprałam", uprzednio przyciąwszy pazurki. A tak dziewczynki wyglądały jak się suszyły przy kaloryferku:
Obrazek Obrazek
Na drugim zdjęciu widać jak większa siostrzyczka myje mniejszą. Zahcowuje się jak starsza siostra i się nią opiekuję.

Na początek chrupeczki:
Obrazek
KOT NIE PRZYJDZIE NA ZAWOŁANIE. ODBIERZE WIADOMOŚĆ I SKONTAKTUJE SIĘ Z TOBĄ W WOLNEJ CHWILI.
Awatar użytkownika
pantea
Posty: 3958
Rejestracja: 30 paź 2006, 9:13
Lokalizacja: Poznań - Rataje

Post autor: pantea »

jakie biedne czupiradełka
Trzymam kciuki za ich zdrowie
Co obchodzi cię jak korzystam z szaleństwa – bez czy w pasach bezpieczeństwa...
dzioby125

Post autor: dzioby125 »

ale są piękne, uwielbiam buraski ach
no to masz teraz 3 księżniczki :D
cudne są, już się zakochałam
Awatar użytkownika
Villemo7
Posty: 3496
Rejestracja: 10 maja 2006, 19:08
Lokalizacja: Poznań- Grunwald

Post autor: Villemo7 »

Jak już dziewczynki podeschły wyniosłam do sypialni i otwarłam drzwiczki, a przed nimi postawiłam kuwetkę. Jakiś czas później znalazłam w niej siu :lol: Zważywszy, że mniejsza (moja faworytka) nasikała mi na ręcę podczas kąpieli (no jakbym kąpała niemowlę) to siu mogła zrobić tylko większa.
Jako, że dziewczynki już były suche, obsypałam je zasypką na pchły, bo pani doktor dopatrzyła się oznak ich bytności.W tym czasie ugotował się kurczaczek, dostały go pomieszanego z ryżem i siemieniem lnianym dla poślizgu. Maludy naprychały na mnie dopiero jak wydobywałam spod łóżka do jedzenia. No nie wiedziałam. że taki mały kot może tyle wchłonąć. Muszą być dwie miseczki, bo większa tej drugiej wyżera jak już swoje pokonała. Dostały więc później dokładkę. I jak ta większa włączyła motorek to się nie wyłączył chociaż się już od michy oddaliła. W końcu nastąpił ten moment, gdzie już papu zostało w miskach. Czekam teraz na "dwójeczki" w kuwecie.

a teraz to już rozproszyły się po mojej sypialni i nie sposób zrobić ładnych zdjęć, bo troszku lękliwe są.
Dziewczynka mniejsza, z białymi odmianami. Ma takie śliczne białe skarpetusie i nie chce ich pokazać, i opuszki w różnych kolorach :lol:
Obrazek

I "starsza siostra", jaśniejsza i zadziora- nie daje sobie w kaszę pluć.
Obrazek

Aha! Zapomniałabym maludy mają ok. 4 m-cy- ząbeczki jeszcze mleczne.


A Martini? Foch!! :evil: Na dzieńdobry oprychała dziewczynki i owarczała. Przyjechał Estraven po kalendarze i pyta gdzie moja kicia. No mówię, że ona za obcymi to wybitnie nie przepada no i jeszcze pańcia te małe gówna do chaty sprowadziła. Gdy wychodził zajrzałam do łazienki nie zapalając światła i mówię : O tu jest! Chciałam ją wziąć na ręce, a tam prychy, plucie i łapoczyny. To Estraven mówi: aha słyszę, słyszę. Zapaliłam światło, to mu pokazała jaki ona domowy kotek. No jakbym dzikusa w domu miała. A że wczoraj jeszcze się "ścięłyśmy" i mam ślady na ręce, a jedna z małych jeszcze mi u weta poprawiła. To mam prawicę we wzorki. Generalnie wyglądam jakbym się cięła.
No niestety stety moja kitka ma tak, że swoje frustracje związane z przebywaniem w jej okolicy innych kotów wyładowuje na mnie.
KOT NIE PRZYJDZIE NA ZAWOŁANIE. ODBIERZE WIADOMOŚĆ I SKONTAKTUJE SIĘ Z TOBĄ W WOLNEJ CHWILI.
Awatar użytkownika
pantea
Posty: 3958
Rejestracja: 30 paź 2006, 9:13
Lokalizacja: Poznań - Rataje

Post autor: pantea »

maluchy przepiękne :)

Biedna twoja Martini. Mam nadzieję,że się przestanie gniewać.
Co obchodzi cię jak korzystam z szaleństwa – bez czy w pasach bezpieczeństwa...
Awatar użytkownika
Villemo7
Posty: 3496
Rejestracja: 10 maja 2006, 19:08
Lokalizacja: Poznań- Grunwald

Post autor: Villemo7 »

W nocy były dwójeczki. I to chyba więcej niż po jednej na łebka. Dosyć głośno było, bo mnie budziły. Jedna się nieco pomyliła, bo "obie sprawy" znalazły się na kocyku w kontenerze. Ważne, że generalnie w kuwecie lub czymś co ją przypomina. Generalnie miałam "zasraną" nockę. A że sypialnia była zamknięta to panowała tam gęsta atmosfera. Ale już nie wdawam się w wymiotne szczegóły. :wink:
Kicie miały bogate życie wewnętrzne.
Za 10 dni skorzystamy z pasty, by powtórzyć odrobaczanie.
Póki co "starsza siostrzyczka" ma lekką biegunkę. Będę obserować. Czy może to być skutek Drontalu?
A wrazie jakby nadal trwało to co robić? Od razu do weta?
Siostrzyczki mają dzisiaj nieco mniejszy apetyt, już się tak nie rzucają na jedzenie i jedzą mniejsze porcje. Brzuszki nadal nadęte.
Starsza jest zdecydowanie bardziej odważna. Gdy otwarałam drzwi postanowiła trochę pozwiedzać mieszkanie.

Martini do tego momentu była w dobrym humorze, bo glizdy zniknęły pola widzenia wczoraj. Teraz jest znowu obrażona. Jak zlokalizowała, że to to znowu tu jest to wlazła na pralke i już wiedziałam, żę próba dotknięcia grozi ranami szarpanymi.
Teraz raz po razsłyszę jej posykiwanie.

Martwi mnie tylko mała, bo tak jakby jakieś glutki w nosie były.. A w tym temacie to Natty jest najbardziej doświadczona.
KOT NIE PRZYJDZIE NA ZAWOŁANIE. ODBIERZE WIADOMOŚĆ I SKONTAKTUJE SIĘ Z TOBĄ W WOLNEJ CHWILI.
Awatar użytkownika
marinella
Posty: 9176
Rejestracja: 01 sty 1970, 1:00
Lokalizacja: Poznań

Post autor: marinella »

po odrobaczeniu mogą być luzniejsze kupy
jesli do środy nie przejdą to proponuję do weta

a gluty obserwuj
niestety małe kociaki mają to do siebie ze w domu w ciepełku po kilku dniach wyłazi koci katar
ale podanie od razu antybiotyku powinno w ciągu tygodnia załatwić sprawę
Obrazek
Awatar użytkownika
Villemo7
Posty: 3496
Rejestracja: 10 maja 2006, 19:08
Lokalizacja: Poznań- Grunwald

Post autor: Villemo7 »

Trochę mała wczoraj popsikiwała, ale nie dundli do ziemi, nosek raczej suchy. Będziem obserwować, ale do tego trzeba ją trochę postresować, bo nie podchodzi sama. Jej qpa jest za to bardzo w porządku

"Starsza siostra" nadal robi na luźno. Nosek w zupełnym porządku. O apetycie nie wspomnę. Wyżera nawet mojej kocicy!

Ja się pytam ile taki mały w sumie kotek może srać?! :shock: Dzisiaj już nie popełniłam błędu i zostawiłam drzwi od sypialni otwarte. W którymś momencie obudziłam się i oczęta starszej się we mnie wlepiały znad brzegu łóżka. Zgodnie z ludowymi przypowieściami na pewno czyhała n a moje życie :wink: Rzuciłam okiem na kuwetę, a jakże i poza nią również :evil: Mam za małą kuwetę. :x

Gdy już się obudziłam na dobre żadnego futra nie było w sypialni. Kitka w łazience, "starsza" też :? a maluda nie wiem gdzie była.

Martini nadal jest wysoce niezadowolona. Rozlazły się te małe glizdy po mieszkaniu. Nic sobie robią z jej groźnego syczenia i warczenia. A na dodatek ta śmiała wzięła jej myszkę na wędce, z jej kartonu, wyniosła i popsuła. Urwała z wędki i naderwała ucho! :evil:
KOT NIE PRZYJDZIE NA ZAWOŁANIE. ODBIERZE WIADOMOŚĆ I SKONTAKTUJE SIĘ Z TOBĄ W WOLNEJ CHWILI.
Awatar użytkownika
Villemo7
Posty: 3496
Rejestracja: 10 maja 2006, 19:08
Lokalizacja: Poznań- Grunwald

Post autor: Villemo7 »

Znowu sraka! Ja nie wyrobię!
Co podajecie w takiej przypadłości?
KOT NIE PRZYJDZIE NA ZAWOŁANIE. ODBIERZE WIADOMOŚĆ I SKONTAKTUJE SIĘ Z TOBĄ W WOLNEJ CHWILI.
Awatar użytkownika
pantea
Posty: 3958
Rejestracja: 30 paź 2006, 9:13
Lokalizacja: Poznań - Rataje

Post autor: pantea »

ja podawałam smecte
Co obchodzi cię jak korzystam z szaleństwa – bez czy w pasach bezpieczeństwa...
Awatar użytkownika
Villemo7
Posty: 3496
Rejestracja: 10 maja 2006, 19:08
Lokalizacja: Poznań- Grunwald

Post autor: Villemo7 »

W tabletkach, w płynie, w jakiej ilości?
KOT NIE PRZYJDZIE NA ZAWOŁANIE. ODBIERZE WIADOMOŚĆ I SKONTAKTUJE SIĘ Z TOBĄ W WOLNEJ CHWILI.
Awatar użytkownika
pantea
Posty: 3958
Rejestracja: 30 paź 2006, 9:13
Lokalizacja: Poznań - Rataje

Post autor: pantea »

to jest zawiesina w saszetkach. Rozcieńczałam tyle ile sie mieściło w szczykawce (chyba 5 ml) w każdym razie takiej małej. I po każdej kupce dawałam do pyszczka.
Co obchodzi cię jak korzystam z szaleństwa – bez czy w pasach bezpieczeństwa...
Awatar użytkownika
Villemo7
Posty: 3496
Rejestracja: 10 maja 2006, 19:08
Lokalizacja: Poznań- Grunwald

Post autor: Villemo7 »

Wstrzymam się jeszcze, bo się chyba poprawia.

Miniona nocka już nie była przesrana. Za to nad ranem, tak pod 9, gdy już byłam w półśnie usłyszałam taki rzewne, zawodzące miauuuuuu mojej kitki. Zerwałam się na równe nogi. Już z korytarza zauważyłam, że moja kocica siedzi na środku pokoju, a między nami jedna maluda. Zawołałam kitkę... wyglądało to jak zabawa w "gąski, gąski do domu". Przebiegła obok maludy, oprychała i poszła za mną do łóżka. Tam mizianki, gdy nagle z drugiej strony łóżka wskoczyła mała kitka i włączyła motorek. Martini konsternacja, ale takiej zniewagi to ona tolerować nie będzie. Się oddaliła wydając takie krótkie ni to warczenie ni to pomruki.

Próbując pospać jeszcze trochę słyszę warczenie spod łóżka. A to "starsza siostrzyczka" warczy na myszkę, którą się bawi. :shock: Nie wiem czy to takie małe złości czy ostrzegawczo, żeby nikt nie odebrał czy po prostu maluda nauczyła się warczeć i jeszcze nie za bardzo wie jak tego dźwięku używać. W tym ostatnim utwierdza mnie, że na nią potem naprychała :lol: Nie będę wskazywac palcem na futro, od którego się takich wrogich zachowań nauczła :evil:

Maludy są coraz śmielsze. Rano już drugi raz dostały jeść w kuchni. Bo przyszły tam i się ocierały o moje nogi. Po szafkach mi prawie wchodziły. Najlepsze jak większa się z dziebka zapędziła, podleciała do mojej kitki jedzącej z miseczki i się o nią otarła. No takich poufałości to moja dziewczynka znosić nie będzie :twisted:

No i mam problem z imionami dla nich, takimi choćby roboczymi!
Mniejsza siostrzyczka ta z białymi odmianami, jest bardzo spokojna, niezbyt przebojowa, nieśmiała nadaje się dla cichej osoby ceniącej spokój.
Większa to zadziora, bardzo odważna, "lew salonowy" osoba ją adoptująca musi lubić żywe kotki.


Chylę czoła przed osobami, któe mają futra w liczbie mnogiej! No ja przecież biegam od kuwety do kuwety momentami!
Ogłaszam limi: jedna qpa, na jednego kota, na dzień!
KOT NIE PRZYJDZIE NA ZAWOŁANIE. ODBIERZE WIADOMOŚĆ I SKONTAKTUJE SIĘ Z TOBĄ W WOLNEJ CHWILI.
Awatar użytkownika
Villemo7
Posty: 3496
Rejestracja: 10 maja 2006, 19:08
Lokalizacja: Poznań- Grunwald

Post autor: Villemo7 »

No dasz to papu czy nie?!
Obrazek

Dobre było, ale się skończyło, nic tu po mnie
Obrazek
KOT NIE PRZYJDZIE NA ZAWOŁANIE. ODBIERZE WIADOMOŚĆ I SKONTAKTUJE SIĘ Z TOBĄ W WOLNEJ CHWILI.
Awatar użytkownika
Villemo7
Posty: 3496
Rejestracja: 10 maja 2006, 19:08
Lokalizacja: Poznań- Grunwald

Post autor: Villemo7 »

Pojechałam dzisiaj na obiad do rodziców, a futra zostawiłam. Po powrocie (niedawno) ilość i jakość kotów się zgadzała.


Małe się biją :shock:
KOT NIE PRZYJDZIE NA ZAWOŁANIE. ODBIERZE WIADOMOŚĆ I SKONTAKTUJE SIĘ Z TOBĄ W WOLNEJ CHWILI.
ODPOWIEDZ