Maluchy zostały uratowane przez Pana Kubę, który podróżował autostradą.
W sobotę wieczorem zobaczył kota, który biegł po nasypie prosto na autostradę. Z malucha niewiele zostało, jednak Pan Kuba kierowany instynktem kociarza przeczesał teren i znalazł kolejną kocinkę, którą zabrał ze sobą. Wrócił o świcie żeby sprawdzić okolicę i okazało się, że jeszcze jeden maluch ukrył się w betonowej konstrukcji estakady. Nieopodal leżały zwłoki kolejnego kocięcia i po ich stanie można wnioskować, że dzieciaki spędziły tam kilka dni.
Pan Kuba zabrał koty do weta. Dostały środki przeciwzapalne i glukozę. Jutro pojadę z nimi na dalsze oględziny i zobaczymy co dalej.
Teraz śpią dogrzewane termoforem. Wyglądają całkiem ładnie. A trikolorka ma fajne, bystre spojrzenie. Z chłopaczkiem trochę gorzej, ale spędził noc dłużej sam na dworze, także musi nadgonić większe wychłodzenie.
Trzymajcie kciuki za małe ślicznoty!
Pan Kuba nazwał je A2 i S3



WIELKIE DZIĘKI DLA PANA KUBY

Dzieciaki na picasie
