Po jakimś czasie szef zauważył, że z oczkami maluchów dzieje się coś niedobrego, więc podjechał do weterynarza i zakupił kropelki – niestety nie pomogły...
Zwróciliśmy się o pomoc do Fundacji i od zeszłego czwartku kociaki jeżdżą do weta, dostają zastrzyki oraz dostały kropelki, którymi trzeba zakraplać od trzech do pięciu razu dziennie, a także świetlik.
Od pierwszej wizyty u weta do dzisiejszej jest już znaczna poprawa: na samym początku oczka były zaropiałe i opuchnięte, dzisiaj dwójka maluchów ma już po ładnym oczku, jeden niestety na razie jeszcze nie, ale walczymy dzielnie o wszystkie oczka!

Bardzo serdecznie dziękuję w imieniu swoim i chłopaków za wsparcie i opiekę szefa. Dzięki niemu chłopaki dostały szanse na lepsze życie

I chłopaki dostały już imiona: Audi, Bentley i Subaru


Chłopaki na picasie
