Dzień z życia wolontariusza. Czwartkowy poranek. Słońce, upał, 34 stopnie w cieniu. Jedziemy postawić łapkę na kotkę, którą obserwujemy od dłuższego czasu. Łapka zainstalowana, współpracujący pracownicy pobliskich biur uprzedzeni, poinformowani, będą dzwonić jeśli kotka się pojawi. Na razie kończymy. Stajemy jeszcze nieopodal krzaczków w cieniu budynku, by chwilę porozmawiać.
Krzaczki zamiauczały.
Nieee, zdawało nam się, to pewnie przez ten upał. Ale krzaczki znowu zamiauczały, przeraźliwym kocim miaukiem. Kociak? szukamy, rozglądamy się, krzaki tną po łydkach bo to głóg chyba. Jest! Sreberko z białymi łapkami, przerażone, biega z jednego końca skweru na drugi, zgubiło mamę? Przechodzi ktoś, mówi, że ten Kotek tu od wczoraj płacze. Ktoś go wyrzucił?
Nie mamy łapki, tylko transporter, jak tu złapać przerażonego Kociaka w takiej gęstwinie? Decydują sekundy. Kociak wychyla się z krzaczka, hyc! przykryty bluzą zatrzymuje się na chwilę, w ułamku sekundy daje się uchwycić.
Uratowany!

Łatwo nie było, można by rzec, że Kotek Opierał się bardzo


Opornik jest maleńkim cudnym sreberkiem z białymi łapkami. Jest jeszcze bardzo wystraszony, jednak na kolanach rozluźnia się i cichutko mruczy. Chłopak zaliczył już pierwszą wizytę o weterynarza, który ocenił jego stan na dobry.
Kociak przejdzie dwutygodniową kwarantannę w naszym szpitaliku, po czym bardzo poważnie zabierze się za szukanie własnego Domu.

Opornik na zdjęciach i filmach