- a bo ta z dziewiątki, to ona taka wcale nie dzika
- a bo ta z dziewiątki, to ona wyszła z transportera i jadła przy mnie
- a bo ta z dziewiątki, to ona lubi koty i kiedy widzi jakiegoś, od razu się ociera o kraty klatki i nawołuje
- a bo ta z dziewiątki, to ona by się szybko oswoiła, bo jak się zmienia miseczki, to nie boi się ręki
- a bo ta z dziewiątki, to dziś cały dyżur leżała na transporterze i patrzyła
- a bo a bo a bo a bo...
I tak dalej. I za każdym razem, kiedy przychodzi na dyżur, nie może nie posiedzieć chwilę przy klatce numer dziewięć i nie popatrzeć na okrągłe oczka, nosek jak zanurzony w czekoladzie, na nieco niż u innych kotów dłuższe uszka, na puchate futerko... Koteczka, już wcześniej niespecjalnie bojąca się ludzi, rzeczywiście robi się coraz bardziej kontaktowa. Trzeba podjąć decyzję - oswoić albo wypuścić...
Ironia losu sprawiła, że rzeczona wolontariuszka została wytypowana do akcji zwrócenia kotów naturze wespół z moorland (staroindiańskie imię, oznaczające "Ta, Która Wypuściłaby Wszystkie Koty"). W milczeniu uznała siłę autorytetu, aczkolwiek cośtam się jej żałośliwie wymsknęło raz czy dwa (ewentualnie tysiąc). moorland wysłuchała, wyraziła swoje zdanie, znów wysłuchała, znów wysłuchała, znów wysłuchała, po czym z westchnieniem skonsultowała się z kim trzeba, i oznajmiła:
- Możemy ją zostawić, ale na twoją odpowiedzialność.
I chociaż odpowiedzialności rzeczona wolontariuszka posiada jeszcze mniej niźli polotu w piórze - postanowiła stanąć na wysokości zadania!
Zatem, proszę Państwa - przed Państwem Dziewiątka!



Dziewiątka ZDJĘCIACH i FILMACH.