No cóż - w zasadzie kot powinien nazywać się "lapsus"... Dlaczego?
Łapaliśmy kotkę, zdrową, dziką, kilkuletnią... Co mamy? Kocurka, chorego, oswojonego, nawet nie rocznego...
Zgadzają się tylko dwie sprawy - miejsce bytowania i umaszczenie; aha - jeszcze geny, bo to jednak syn tej panny, którą mieliśmy w planach:)
Dlaczego Kopernik - no cóż, dla porządku wszystkie koty przybywające do Fundacji określamy miejscem bytowania (i ewentualnie kolejnym numerem, jeśli jest ich więcej).
Teraz wszystko jasne:)
O Koperniku było jednak coraz to głośniej - najpierw za sprawą poważnego zapalenia płuc, z którym już do nas trafił, najprawdopodobniej jako powikłanie kociego kataru - lekarz stwierdził, że sam by się z tego nie wykaraskał - to znowu tajemniczy koci łut szczęścia... Zresztą walczymy z płucami cały czas jeszcze! Jako że oczy trza zakraplać kilkanaście razy dziennie - Kopernik bardzo szybko okazał się kotem nie tylko oswojonym, ale wręcz strasznie przylepnym, barankującym każdy fragment człowieka, uwielbiającym spać na kolanach, a przede wszystkim - idealnym pacjentem...
Kot zostaje u nas - nie może trafić tam, skąd przyszedł, ale to tymczasowe "imię" już funkcjonuje - zatem powitajcie w naszym gronie przekochanego kociego badacza - czego - to się jeszcze okaże:)
Oj nasz Kopernik
to Kot myślący Tworzy własne teorie, wszyscy wiemy, że ziemia sie kreci wkoło słońca, a dla kopernika wszystko sie kreci wokół niego:) wie co to grawitacja ze to co na klatce leży i tak spadnie do klatki jak sie postara
nie wiem jak ale wczoraj wszystko znalazlo sie u niego zakopane w żwirku, którego bylo pelno poza kuweta no i jeszcze zakopane w posłanku
A je za 3 jak człowiek sie ociąga z podaniem papu nawet sie o nie upomina
uwaga na zęby Kopernik barankuje w brodę aż zęby dzwonią
Wydaje mi sie, ze będzie ok interesuje sie jak Linda chodzi to tylko patrzy z góry na sąsiadkę
zdąża mu sie syknac czasami jak cos mu sie nie podoba,bo jeszcze trochę ploszy sie na otwieranie klatki ale jak poczuje reke odrazu mruczy i pakuje sie na kolana
pozytywnie zainteresowany, choć byłam świadkiem, jak ten nasz kochany Koperniczek, chory na maksa, słaby etc. pogonił od miski wielką, spasioną kotkę osiedlową... Zatem sprawa wymaga dalszych badań:) Jak to z naukowcami bywa - żadnych konkretów;)
No wreszcie mój ulubieniec, kochany przylepny, wtulający się w człowieka - dla mnie rewelacja
a i jeszcze on jest taki mięciutki i puchaty - sama słodycz
Poznałam kawalera osobiście - totalne kochanie mruczące i puchate Na początku taki był trochę niepewny, co to za obca ręka się do niego zbliża, ale wystarczyło odczekać parę minut i miałam na kolanach radośnie rozłożonego mruczacza
I oczy ma tak przepięknie podkreślone, jakby eyelinerem :3
Cotleone Don Vito & co
Dołączyła: 11 Maj 2015 Posty: 2704 Skąd: Poznań
Wysłany: Wto 05 Kwi, 2016 23:07
Sam cukier po prostu. Ewentualnie miodzio Szykuje się kolejny kot nakolankowo-przylepny.
_________________ Mruczenie jest bardzo ważne. Mruczenie wygrywa za każdym razem. (T. Pratchett)
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
"Strona internetowa oraz forum Fundacji dla Zwierząt Koci Pazur" wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie plików cookies w celach statystycznych. [więcej informacji]